środa, 29 maja 2013

#3

-Nie mowisz przeciez ze to Alison?!-Lea dobrze wiedziala ze ma racje jednak ludzila sie ze jej przyjaciel zaprzeczy.Max jednak przytaknal glowa patrzac nieobecnie przed siebie,w sciane ciemno zielonych drzew.-Pierdolisz!
-Lea wez sie ogarnij! Jak bym mogl teraz pieprzyc?!
-Ale jaja...-Lea sie zasmiala.-Kurwa ale telenowela.-zgiela sie w poj i dalej sie smiala.
-Dzieki Lea...Pomoglas.-Max splunal w bok a pozniej napiecie sie odwrocil.
-Max! Max ja przepraszam!-Gonzales nadal sie smiala wyrzucajac rece w powietrze.Chlopak jednak ja olal i wrocil do domu a ona zrezygnowana i rozbawiona odwrocila sie w strone jeziorka.Wlozyla rece w kieszenie spodenek pozwalajac kciuka wystawac i patrzyla w niebo.Myslala o tym czy kiedykolwiek sie w kims zakocha.Czy ktos ja pokocha. Bala sie ze przez to co robi nikt nie bedzie chcial sie z nia zwiazac.

Po zrobieniu sniadania mianowicie nalesnikow z nutella i syropem klonowym,Lea wrocila na gore aby sie przygotowac do szkoly.Jak zwykle byla zdecydowana w co sie ubierze.Wybrala zestaw,pobiegla sie przebrac i umalowac do lazienki.Zchodzac po schodach wyobrazala sobie miny chlopakow.Nikt nie byl przyzwyczajony ze Lea Gonzales wyglada tak..tak normalnie.
-Lea?!-Caleb az podskoczyl gdy zobaczyl swoja siostre.
-Wooow...-reakcja reszty chlopakow byla zgodna.Wszyscy byli zdziwieni.
-Zrobcie zdjecie na dlozej starczy.-Lea odgarnela wlosy z ramienia wchodzac do kuchni.Chlopacy na jej slowa automatycznie wyciagneli telefony.-Zarotwalam!!-wywrocila oczami.-Idioci...-siegnela po jablko i wrocila do salonu zeby wziac torbe szkolna i wyciagnac brata aby zawiozl ja do budy.Chciala jak najszybicej dowiedziec sie co Alison mysli o Max'ie.-Caleb podnies ten swoj tylek i zawiez mnie do tej pieprzonej szkoly.-powiedziala kierowjac sie do drzwi.Uslyszala jak chlopacy sie zasmieli a jej brat zawarczal.Nie lubial jak mlodsza siostra nim pomiatala jednak i tak cala paczka wiedziala ze to ona rzadzila.To ona sie tam liczyla.Byla przez nich chroniona i to jej sie najbardzij bali.Lea miala niezwykle umiejetnosci bawienia sie ludzkim umyslem i uczuciami.Nikt nie chcial jej podskoczyc lub zajsc za skore bo moglo sie to dla niego skonczyc zle.

-Do zobaczenia pozniej jedzo.-zasmial sie starszy Gonzales.
-Pieprz sie idioto...-mruknela wysiadajac z auta.
-Ol,ol,ol... Zapomnialas jak zwykle o czyms.-chlopak usmiechnal sie lobuzersko.
-Za jedze mozesz sobie pomazyc.-wytknela mu jezyk.
-Ej! Dawaj buziaka bratu i spieprzaj do szkoly.-wysunal policzek w jej strone i czekal az ta go pocaluje.
-Caleb pierdol sie dzisiaj...-zatrzasnela za soba drzwi i poszla w strone wejscia.Gonzales byl zawziety.Zgasil silnik auta i wyszedl z niego poprawiajac swoja koszulke i czapke. Nie spieszac sie poszedl za siostra ktore nie byla niczego swiadoma.Gdy byl coraz blizej podbiegl i przewiesil ja sobie przez ramie.-Pierdolony dupku puszczaj mnie!-uderzyla go w plecy ale Caleb nic sobie z tego nie zrobil.Zaczal sie kreci w okol swojej osi a Lea zrobilo sie slabo.-Dam ci tego pieprzonego buziaka!-krzyknela resztakmi tchu a chlopak automatycznie sie zatrzymal odstawiajac siostre na jej nogi.W pierwszej chwili sie zachwila ale potem odzyskala rownowage.Spojrzala zabojczo na brata a fakt ze mocno sie malowala sprawial ze wygladalo to naprawde strasznie.Caleb znal swoja siostre i wiedzial ze nic mu nie zrobi wiec stal pewny siebie z usmiechem na twrzy.
-Caluj siostrzyczko.-znow wystawil policzek a Lea go delkatnie uderzyla co wkurzylo chlopaka.Starszy Gonzales nie mogl zniesc gdy mogl dostac od dziewczyny.To dla niego bylo cos ponizajacego.Nawet jesli to bylo od siostry dla zartu.Zlapal jej reke i mocno zacisnal.
-Caleb panuj nad soba...-upomniala go dziewczyna.Sprawialo jej bol jednak nie mogla tego pokazac.-Caleb...-syknela ostaro patrzac wrogo w jego oczy.-Pusc.-chlopak sie ocknal i automatycznie odwrocil.-Z laski swojej mozecie sie tak nie gapic?!-Lea sie wkurzyla i to nie na zarty.Teraz bylo pewne ze jesli ktos na nia wpadnie bedzie mial przerabane.Odwrocila sie napiecie w strone schodow i weszla odwierajac drzwi z wykopu.Na korytarzu automatycznie zrobilo sie cicho.Wsicekla dziewczyna przeszka do swojej szafki i otworzyla trzaskajac drzwiczkami.

Stolowka...Ulubione miejsce w szkole Lea.To tutaj przewaznie Gonzales dominowala wszystkimi,tutaj mogla patrzec jak inni sie jej boja i omijaja jej miejsce szerokim lukiem.To w tym pomieszczeniu Lea mogla siedziec na stoliku i patrzec z pogarda na innych.
-Co ci jest?-zapytala Samantha spogladajac na swoja przyjaciolke ktora siedziala po turecku na srodku stolika.
-Sam daj spokoj dobrze wiesz ze nie bede sie zwierzac.
-Hej...Nie traktuj mnie tak.Do cholery jestem twoja przyjaciolka.-Samantha nie byla jak ci wszyscy bojacy sie Gonzales.Ona wiedziala ze Lea jej nic nie zrobi bo za bardzo ja kocha.Byly dla siebie jak siostry.
-Sorki Sam...-powiedziala smutno spogladajac na dziewczyne siedzaca przed nia na laweczce z lokciami opartymi o stolik i zajadajaca frytki.-Po porstu poklocilam sie z Calebem.
-Ah..Tak widzialam.-sposcila wzrok.
-Z reszta mam to w dupie...Nie bede sobie zaprzatac glowy humorkami mojego brata.-zaskoczyla z stolika zgarniajac torbe.-Ide poszukac Alison.Spotkamy sie na angolu.-przeslala jej buziaka i odworcila sie w strone wyjscia.

-Kuzwa... Gdzie ty sie szlajasz?-zapytala rozbawiona znajdujac w tlumie swoja przyjacilke.Ta automatycznie sie odworcila a Lea az stanela.Pod okiem przyjaciolki malowalo sie wielkie fiolatowe limo.-Kto ci to zrobil?!-zlapala ja za reke ciagnac do lazienki.-Siadaj.-pokazala na blat przy zlewie a Alison uczynila to co jej kazano.Gonzales zaczela zamalowywac siniaka u kolezanki patrzac wkurzona.-Powiesz mi do cholery kto ci to zrobil?!
-Nie wiem...Lea nie mam pieprzonego pojecia kto to mogl byc.-do oczu dziewczyny naplynely lzy.
-Skarbie nie placz...-Lea zaczela ja wachlowac.-Chcesz to zadzwonie po Max'a zeby po ciebie przyjechal.-szly juz znow na stolowke gdy nagle starsza dziewczyna zesztywniala.
-Co? Czemu Max?-spojrzala na Lea ktora pod nosem lekko sie usmiechnela. ''Lubi go.''.Pomyslala sobie Gonzales.
-Bo tylko ten dupek jest w domu.-odwrocila sie przodem do kolezanki.
-Mialabym jechac z Max'em do ciebie do domu?
-Nieee...No cos ty. Max mialby cie wywiezc do lasu.-zasmiala sie wywracjac oczami.-Chodz.-zlapala ja za reke.Wchodzac na stolowke Lea wskoczyla na stolik przy ktorym zawsze siadala..-Kto do jasnej cholery przyczynil sie do skrzywdzenia mojej przyjaciolki?!-spojrzala na wszystkich zebranych,na ich twarzach malowalo sie przerazenie i strach.-Kto?!-krzyknela znow.-Nie chcecie powiedziec?...Bardzo dobrze.Jednak wiedzcie ze znajde ta osobe a wtedy bedze dwa razy mocniej nie mila!-zaskoczyla ze stolika mierzac wscieklym i pelnym nienawisci wzrokiem.

-Pasuje szofer?-zapytal rozbawiony Max gdy Lea wsiadala do auta.
-Co ty robisz tutaj?!-wywalila oczy jakby zobaczyla zjawe na co chlopak zareagowal nie pochamowanym smiechem.
-Caleb z chlopakami zalatwiaja jeszcze jakies sprawy na miescie wiec kazal mi wziac jego auto i po ksiezniczke przyjechac.-zasmial sie zakladajac okulary i wyjezdzajac z szkolnego parkingu.-A sluchaj...Pamietasz jaki dzis dzien?-spojrzal na nia znaczaco a ta pokiwala na 'tak' glowa.Dzis byl jeden z wazniejszych dni w zyciu grupy z domu Gonzales.Wynajmowano jeden z najwiekszych klubow i wszyscy uczestnicy takiego zycia jakie prowadzila Lea zbierali sie aby sie wspolnie bawic.W tym dniu nie liczylo sie czy ktos kogos nie cierpial lub mial jakiejs grupie cos do wypamniaca.Nie. Dzis liczyla sie tylko zabawa w niebezpiecznym gronie.Impreza nie byla organizowana z jakiegos szczegolnego powodu.Taka juz byla tradycja,ze tego dnia wszyscy sie razem bawia.
-O ktorej?-Lea juz planowala zeby zabawic sie emocjami chlopakow.Planowala z kim bedzie flirtowac i w co sie ubierze.
-Na 23.00.-usmiechnal sie lobuzersko przyspieszajac.Lea przeniosla wzrok na autostrade usmiechajac sie zlowieszczo.W jej glowie juz ukladal sie plan jak spedzic ten wieczor.Wiedziala ze bedzie tak jak chce ona.Byla wrecz tego pewna.

Dziewczyna krzatala sie po swoim pokoju w celu ulepszenia swojego wygladu.Tak jak kazde z mieszkancow byli juz prawie gotowi.Brakowalo tylko ostatnich poprawek i mogli wychodzic na impreze.Caleb byl pierwszy na dole.Za chwile znalazl sie tez Max i reszta.Brakowalo tylkokobiecego zla.
-I to jest moja Lea.-zasmial sie dumnie starszy brat a jego siostra usmiechnela sie strzepujac niewidoczny pyl z ramion.Pod klub podjechali dwoma czernymi Rang Rover'ami z przyciemnianymi szybami.Caleb wyszedl pierwszy podajac dlon swojej siostrze aby ta zgrabnie wyszla.Lokal byl pelny ludzi.Wszyscy sie bawili,pili i nie tylko...Lea uwielbiala takie klimaty.Mozna bylo z spokojnym sumieniem stwierdzic ze byl to jej zywiol.Od razu odlaczyla sie od swoich przyjaciol ktorzy poszli w strone baru a ona kocim krokiem skierowala sie na parkiet.Oczy kazdego chlopaka byly skierowane na jej piekne nogi.Zaczela tanczyc zmyslowo poruszajac sie do muzyki.W jednym momencie znalazlo sie przy niej wielu osobnikow plci przeciwnej,to nigdy nie podobalo sie Calebowi wiec od razu zareagowal i podszedl do swojej siostry.Zlapal ja za dlon.Lea uwielbiala tanczyc ze swoim bratem poniewaz byl nrapwde dobrym tancerzem i wiedzial jak dominowac.Wszyscy przygladali sie rodzenstwu z wielkim zachwytem.Gdy piosenka sie skonczyla Caleb ladnie przechylil swoja siostre usmiechajac sie zadziornie.Zawsze byl dumny ze to akurat Lea jest jego najblizsza osoba.Byla tak bardzo kobieca a zarazem tak bardzo chamska az imoponowalo to wszystkim.Pocalwowal swoja partnerke w policzek i wrocil to przyjaciol.Mloda Gonzales takze skierowala sie do baru jednak wpadla na kogos.
-Uwazaj jak lazisz...-syknela podnoszac wzrok.Napodkala jedynie duzy czarny kaptur i pare czarnych,ciemnych okularow.
-Bylas wspaniala.-szepnal jej do ucha i po chwili zniknal.Ten glos...Przez cialo dziewczyny przeszla fala goraca.Jeszcze nigdy tak nie reagowala co ja bardzo zdziwilo.W jej ciele automatycznie pojawila sie chec znalezienia tego chlopaka.Chciala wiedziec kto tak na nia zadzialal.Kogo glos jest tak przenikliwy przez komorki jej organizmu.W jednym momencie znalazla sie przy barze.-Barman...Czysta poprosze.-powiedziala zdecydowanie a barman usmiechnal sie cwaniacko.
-Dla pieknej Gonzales wszystko.-puscil jej oczko a Lea podjela rekawice.Oparla sie o blat,seksownie wypinajac tyleczek i usmiechajac sie uwodzicielsko.Chlopak lejacy jej wodki mial moze 20 lat.Byl naprawde przystojny.Latynos o zielonych oczach,wyzszy od Lea i dobrze umiesniony.Podsunal kieliszek mlodej kobietce a ta wziela go i wypila na raz.To w jaki sposob obchodzila sie z alkoholem zawsze zadziwialo chlopakow.Po chwili znow zlozyla zamowienie jednak tym razem szkocka whiskey.Usiadla na jednym z wysokich krzesel obok swojego brata,zakladajac noge na noge i zaczela saczyc trunek.Miala wrazenie ze znow widziala czarny kaptur.''Masz zwidy Lea...". Tlumaczyla sobie ze to jej wyobraznia plata jej figle.Wiedziala ze to nie alkohol bo miala za mocna glowe.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I co sadzicie? Szczerze? To ja nie jestem w pelni zadowolona... :( Przepraszam ale po porstu jutro mam ostatni egzamin w tym roku szkolnym no i troszke chodze rozkojarzona ale nie tylko z tego powodu ;)
Blagam was o rozprzestrzenianie,polecanie itp tego bloga.Chcialabym osiagnac przynajmniej taka liczbe wyswietlen jak na poprzednim ;*
Zycze wam milego dzionka ;)
-Patrys

piątek, 24 maja 2013

#2

Cieplejszy dzien sprawial ze Lea tym bardziej wolala zostac w domu.Nie chcialo jej sie w ogole ruszyc z lozka i isc do miejsca ktrego tak bardzo nie nawidzila.Byl 20 kwietnia a ona miala juz calkowicie dosc szkoly.
-Kurwa Lea rusz tylek i zlaz na sniadanie!!-Caleb juz sie wkurzal ze jego siostra nawet jeszcze sie nie przebrala.Musial odwiezc mloda do szkoly a pozniej zalatwic z chlopakami pare spraw na miescie.
-Stary...Mloda byla wczoraj na imprezie daj jej chwile.-cala piatka chlopakow siedziala juz w salonie.Max jak zwykle bronil dziewczyne przed jej bratem.
-Jestem.-Lea wlasnie schodzila po schodach ubierajac koszulke.Nie wsydzila sie przed chlopakami.-I do cholery nie musiales sie drzec...-jeknela siadajac obok brata i Max'a.
-Lepiej bedzie jak sie nie bedziesz unosic...-pouczyl ja Caleb.Chlopak byl dla niej surowy poniewaz strasznie sie o nia martwil.Nie chcial zeby Lea miala jakiekolwiek problemy mimo tego wiedzial ze juz sie w nie wpakowala.Zdawal sobie sprawe ze zle zrobil pozwalajac jej pracowac z nim i swoimi kolegami.Jednak czasu juz cofnac nie mogl.Bylo za pozno i tego zalowal.Chcial dla siostry wszystko czego najlepsze dlatego teraz tylko przy nim byla w miare bezpieczna.
-Bo co mi kurwa zrobisz?-spojrzala na niego z pogarda.
-Jedzmy.-Toby nie chcial juz sluchac jak rodzenswto sie po raz kolejny kloci.Wszyscy ku zdziwieniu go posluchali i skonsumowano posilek w totalnej ciszy.

-Tylko prosze cie zachowuj sie...-Caleb znow pouczal swoja siostre jak ma sie zachowywac w szkole.Ta jednak przytakujac glowa bratu planowala jak pozytecznie spedzic ten dzien.Majac na mysli pozytecznie nie myslala o uczeniu sie i odpowiadaniu grzecznie na lekcjach.Ona wolala upokozyc jakiegos dzieciaka,pokazac swoja dominacje lub posprzeczac sie z nauczycielem.-Przyjade od razu po lekcjach.-dodal kiedy Lea juz wychodzila z auta.-A buziak,mala?-usmiechnal sie i wysunal do siosty policzek tak jak zawsze mial to w zwyczaju robic na powitanie i pozegnanie z Lea.Dziewczyna wywrocila oczami i cmoknela brata w wskazane miejsce.
-Nara...-mruknela zatrzaskujac drzwi a po chwili uslyszala za soba pisk opon na co usmiechnela sie pod nosem. ''Ah..Caly moj brat...'' pomyslala sobie w myslach stawiajac pierwszy krok na schodach.
-Lea!-uslyszla za soba znajomy glos i od razu sie odwrocila.Zmierzala do niej,jej najlepsza przyjaciolka.
-Czesc stara...-zasmiala sie przybijajac specyficzna piatke dziewczynie.
-Pamietaj ze jestesmy w tym samym wieku.-wytknela jej jezyk otwierajac drzwi.
-Oh zamknij sie... Jestes dwa miesciace starsza.-Lea zabrala okulary z nosa drugiej dziewczyny i zakladajac je na swoj zaczela robic glupie miny.Na korytarzu automatycznie zrobilo sie wielkie przejscie dla dwoch 17-nasto latek.-Widzisz??-Lea spojrzala przed siebie.-Zadze.-usmiechnela sie cwaniacko i ruszyla szybszym krokiem przed siebie.Samantha od razu zachichotala i zlapala pod reke przyjaciolke dotrzymujac jej kroku.

-A wy do cholery nie raczylyscie na mnie poczekac przed wejsciem?-do Lea i Samanthy dosiadla sie ich przyjaciolka Alison ktora byla z starszej klasy.
-Nie.-Gonzales wytknela jej jezyk popijajac coli.Dziewczyny siedzialy na stolowce i sie jak zawsze wyglupialy kiedy jakas dziewczyna wylala na Lea swoj napój.-Do kurwy nadzy! Dziwko nie widzisz jak lazisz?!-wkurzona dziewczyna od razu stala twarza w twarz z owa dziewczyna zaciskajac rece w piesci.Na stolowce automatycznie wszyscy umilkli patrzac na scenke z przed paru sekund.
-Ja przepraszam...Nie zauwazylam cie.Przperaszam.-dziewczyna mowila bardzo nerwowo unikajac wscieklego wzroku Lea.
-Czekaj...Czkeja...-rozluznila sie juz troszke i usmiechnela cwaniacko.-Ty jests nowa...Gdybys nie byla balabys sie przejsc obok tego stolika.-kiwnela glowa w strone gdzie siedziala Samantha i Alison.Dziewczyna ktroa wylala sok kiwnela nerowo glowa.Gonzales sie odwrocila i stanela na swojej lawce.-Czy do kurwy nedzy ktos moze sie zajac ta mala dziwka tak zeby mi nie przeszkadzala?! Czy ja wymagam tak wiele?!-krzyknela na cala sale i automatycznie znalazl sie ochotnik.Chlopak o blad wlosach i zielonych oczach ktory chodzil z Lea do klasy.-Markus...Gratuluje.-usmiechnela sie zekskujac tuz przed chlopakiem.-Wytlumacz nowej kim jestem jesli jeszcze nie wie...-mowiac przeniosla wzrok na dziewczyne.-I to do czego jestem zdolna.-puscila jej oczko a pozniej znow spojrzala na Markusa.-Dzis jej odpuszcze...Ale jak jeszcze raz stanie mi na drodze wykoncze ja i ciebie.-ostatnie zdanie szepnela chlopakowi na ucho,poglaskala go po policzku i odwrcila sie do stolika.-Koniec przedstawienia!-krzyknela siadajac i wszyscy wrocili do swoich zajec jak gdyby nigdy nic sie nie stalo.Marcus pociagnal dziewczyne za reke i gdzies znikneli.

-Grzeczna?-zapytal z lobuzerskim usmiechem brat Lea gdy ta wsiadala do auta.Idealnie wiedzial ze tak nie bylo.
-Jak zawsze.-wyszczerzyla sie sztucznie rzucajac torbe na tylne siedzenie.
-Czyli wcale.-zasmial sie Caleb wystawiajac w jej strone policzek a ta go cmoknela.Wyjechali jak zwykle z piskiem opon zwracajac uwage wszystkich.Starszy Gonzales bardzo lubil robic szum wokol swojej osoby w sumie tak samo jak jego siostra.
-Czy tu zawsze musi byc taki burdel?!-jak zwykle Lea gdy w chodzila do domu opierdzielala chlopakow za to ze pod czas jej nie obecnosci przemieniaja dom w czysty chlew.
-Nie marudz laska...-zasmial sie Toby wsadzajac sobie kolejnego zelka do buzi.Gonzales podeszla do niego patrzac zlowrogo i skopnela jego nogi ze stolika.
-Nie zaczynaj Toby...Nie dzis.-syknela siadajac obok niego.
-Co ci sie stalo?-spojrzal na dziewczyne obejmujac ja ramieniem lecz ta je od razu zrzucila co rozbawilo chlopaka.
-Nie twoj pieprzony interes.-syknela zabierajac mu paczek zelkow.
-Ej!To moje!
-Juz nie.-wzruszyla ramionami podnoszac sie z sofy i wkladajac sobie kolejna zelke do ust.
-Suka.
-Ciota.
-Pizda.
-Meska dziwka.
-Lea!Taby! Mozecie kurwa przestac sie znow ze soba pieprzyc!-Caleb nie cierpial gdy ta dwojka sie wyzywala.Wkurzalo go to poniewaz twierdzil ze to bardzo dziecinne.
-Caleb mozesz jak zwykle nie pokazywac ze masz jaja?!-mlodsza siostra uwielbiala wkurzac swojego brata.
-Lea zamknij sie...-wyminal ja i zoatrzaskujac za soba drzwi zniknal w kuchni.
-Pieprz sie...-mruknela i pobiagla na gore.W jej glowie wszystko wirowalo jak zawsze.Miala przesyt informacji i tego co sie wokol niej dzieje.Rzucila sie na lozko w swojej sypialni i zamknela oczy masujac skronie.
-Lea!! -po chwili spokoju znow uslyszala glos swojego brata.Jeknela i powolnym krokiem wyszla z pokoju.Zchodzac po schodach zobaczyla trzech znajomych funkcjonarjuszy.
-Ooo Sam...Ostatnie zenania nie wystarczyly?-przeszla obok wysokiego,lysego mezczyzny i usiadla na sofie kladac teatralnie nogi na stolik.
-Ciebie tez milo widziec Lea.
-Jak dzieci?-zapytala jakby rozmawiala z przyjacielem.
-Daruj sobie mloda...-Sam, tak mial naimie komendant,nie byl z tych ktorzy lubili przeciagac.Gonzales prychnela i zalozyla rece na piersiach.-Gdzie bylas cztery dni temu w godzinach 1.00-2.00 w nocy?
-Jak juz ci mowilam bylam z chlopakami i ogladalismy filmy.-wywrocila oczami wygladajac przez okno.-Jak nie wierzysz to zamawialismy jeszcze pizze z dostawa wiec mozesz sie ich zapytac czy mieli takie i takie zamowienie.-zmruzyla lekko oczy patrzac na dwoch mezczyzn obok.
-Ooo...Widze ze zaczelas wspolpracowac.-usmiechnal sie komendant notujac cos w zeszyciku.
-Nie pierdol glupot...-zasmiala sie wstajac.
-Na pewno sprawdzimy nowe informacje.
-Wisi mi to.-wyszla z domu trzaskajac drzwiami.Nie cierpiala jak w jej domu krecily sie psy.Rozumiala ze mogli cos weszyc jesli zawinila jednak teraz ja to ftrustrowalo bo sprawa tej zasztyletowanej laski nie byla jej sprawa.Udala sie w strone lasu nad jeziorko ktore znalazla kiedys z bratem jak tu sie przeprowadzili.Czula sie dziwnie.Czula jakby ktos ja obserwowal dlatego zeby sie upewnic sprawdzila czy ma swoja bron pod koszulka.Gdy poczula swoja ulubiona zabawke usmiechnela sie lekko.Maszerowala dalej z podniesiona glowa az doszla do jeziorka gdzie zobaczyla Max'a.Postanowila go troche wystraszyc wiec po cichutku zakradla sie do chlopaka i zucila mu sie na szyje.On automatycznie znieruchomial ale zaraz poczul kogo trzyma na plecach i sie lekko usmiechnal.
-Hej mala...-powiedzial troche smutno co zaniepokoilo dziewczyne wiec automatycznie zeskoczyla i stanela przed nim.
-Co ci ?
-Nic...-powiedzial zrezygnowany.
-Max! Do kurwy nadzy pozwol sobie pomoc!.-Lea nie cierpiala gdy musiala na cos czekac.Mozna to nazwac rozpieszczeniemiem jednak ona w sprawach powaznych nie lubila sie pierdolic.
-Lea co ci mam powiedziec?! Zkochalem sie w dziewczynie z ktora nie moge byc!-powiedzial patrzac daleko nad glowa nizszej od siebie dziewczyny.
-Moj Max sie zakochal?-Gonzales sie usmiechnela poniewaz strasznie kochala swojego przyjaciela i chciala dla niego jak najlepiej.Widziala ze barkuje mu milosci dlatego od razu pomyslala jaka musiala byc szczesciara ta dziewczyna.Max to osoba bardzo wyrozumiala,kochajaca i troskliwa.Mimo ze robi rzeczy o ktore nikt by go nie posadzil to serca ma ze zlota.-W kim?
-A jak myslisz?-spojrzal malej w oczy,widzial w nich ekscytacje i ciekawosc.Dziewczyna pokrecila przeczaco glowa dajac znac ze nie ma pojecia a on westchnal gleboko.-Pomysl...Przy kim zachowuje sie jak skonczony debil,lamaga i jezyk mi sie placz?
-Boze...Nie mozlwie...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Oto pierwszy normalny rozdzial :P
Na tym blogu rozdzialy beda krotsze troszeczke jednak dodawane pewnie czesciej. :)
Prosze o wasze opinie w komach i to kto bedzie czytal. Jeszcze raz blagam was o polecanie i rozszerzanie mojej prcy ;) To dla mnie wazne bo to taka motywacje :*
Do nastepnego. <3
-Patrys

czwartek, 23 maja 2013

#1

''Mloda dziewczyna zostala znaleziona zasztyletowana w lesie na obrzezach Nowego Yorku.Policja zastanawia sie kto byl sprawca tego mordu.Podjerzewana jest Lea Gonzales o ktorej ostatnio jest glosno.Jednak nie ma na to zadnych dowowdow.Panna Lea ma bardzo mocne alibi co stanowczo wyklucza ja od zbrodni.A moze byl to jej brat? Wielokrotnie oskarzzany mlodzieniec...Albo ktores z ich kolegow?''-Mark Wetner.Magazyn ''Hi"

''Po raz kolejny widziano panne Lea Gonzales krecaca sie w zlym towarzystwie.Co to oznacza? Czyzby panienka poszla w slady swojego brata? Czyzby Lea brala przyklad z swoich kolegow? Juz wiemy ze zamieszkala razem z swoimi przyjaciolmi i bratem jednak to nie znaczy ze zejdzie na zla droge.Po przeprowadzeniu wywiadu dowiedzielismy sie ze rodzenstwo Gonzales nigdy nie nalezalo do najgrzeczniejszych.Byli ze soba bardzo zzyci i jak widac to nadal trwa.Jednak czy Lea chcialaby zyc zyciem swojego starszego brata Caleba? Najwidoczniej tak..."-Maria Sanders. Magazyn ''Na bierzaco!"

''W domu rodzenstwa Gonzales i ich czterech kolegow ostatnio zorganizowano ogromna impreze na ktora zaproszono same osoby z ich otoczenia.Jak nam wiadomo na imprezie pojawilo sie takze duzo osob uzbrojonych i posiadajacych narkotyki.Nie wiemy dokladnie co sie dzialo lecz mamy informacje o tym ze podczas trwania zabawy doszlo do powaznej bujki i policja musiala zainterweniowac.Mimo to Caleb i Lea dalej postanowili sie bawic wiec przenisli sie do jednego z klubow w Nowym Yorku.Z tego co wiemy Lea mocno sie zabawila i nie byla w stanie nawet wyjsc z budynku o wlasnych silach.''-John Marcoins.Magazyn "The people."

''Bojka w publicznej szkole na Berton street.Nikt nie jest zdziwony ze w owa bojke byla zamieszana slynna Lea Gonzales.Mlodsza siostra slynnego przestepcy Caleba Gonzalesa prawdopodobnie jako pierwsza uderzyla kolezanke z innej klasy.Nikt jednak nie wiadomo o co poszlo.Panna Lea juz nie pierwszy raz wszczela jakakolwiek bojke dlatego tez zostala wyrzucona z 2 poprzednich szkol.Miejmy nadzieje ze poprawi swoje zachowanie i nie bedzie brala przykladu z brata." - Rebecca Benet. Magazyn ''All the NY"

"Znow slyszymy ze 17-nasto letnia Lea Gonzales pobila kolezanke,upila sie lub razem z swoimi przyjaciolmi prawodpodobnie jest zamieszana w zabujstwo.Zastanawiajace jest to jak zawsze unika oskarzen.Slyszelismy ze Lea chcialaby isc w slady brata co nas martwi.Kibicujemy mlodej kobietce zeby jednak przejrzala na oczy i zmienila swoje zycie.''- Louis Markson. Magazyn ''Know it!"

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jak sami widzicie Lea jest juz znana tak samo jak Caleb i ich koledzy :D
Mam nadzieje ze sie wam spodoba ten blog :)
Mam do was prosbe abyscie rozprzestrzenili troche mojego bloga bo jest to dla mnie cholernie wazne :*
Milego czytania
-Patrys

wtorek, 21 maja 2013

Poczatek...

Bycie jedyna dziewczyna mieszkajaca z piecioma chlopakami to nie lada wyzwanie.Jednak Lea sie juz do tego przyzwyczaila.Mieszkanie z bratem i jego kumplami sprawialo jej przyjemnosc mimo ze czasami jest potrzeba wygadania sie przyjaciolce. Chlopcy traktowali ja jak ich oczko w glowie,ksiazniczke i tak tez czesto ja nazywali.Wiedzieli ze dziewczyna nie jest bezpieczna w swoim zyciu i w tym w co sie zamieszla,tak samo jak oni.Panna Gonzales kochala chlopakow jak swoich braci i to powodowalo ze miedzy nimi tworzyla sie ogromna wiez.Robila wiele glupich rzeczy przez co chlopacy czesto sie o nia martwili,jednak ona nie przestawala.Brnela dalej w swoje pokrecone zycie.Brala wszystko to co najgorsze.Byla jak magnes,przyciagala wszystko to co zle.Jej to nie przeszkadzalo.Uwielbiala byc ta zimna laska i postrachem w szkole lecz nie tylko.Jej brat zarowno jak jego kumple tez nie nalezeli do najgrzeczniejszych.To od nich Lea podlapala bakcyla bawienia sie zyciem.Oni rowniez zajmowali sie nielegalnymi rzeczami.
Ale kogo to obchodzi jesli nie zalezy ci na jednej wartosci zyciowej? Jesli nie ma prawdziwej milosci? Lea zawsze u wazala ze jej zycie jest zbyt niebezpieczne dla osoby w ktorej sie zakocha.To czym sie zajmuje.Twiedzila ze nie ma serca i uczuc,a jedynymi ktorych kocha to chlopcy z ktorymi mieszkala.
Jednak czy los postawi na jej drodze kogos, kogo pokocha? Bedzie gotowa zmienic swoje zycie a moze wciagnie w nie ta tajemnicza osobe? Co jesli jej paczka chlopakow bedzie przeciwna jakiejkolwiek zmianie? Co zrobi Lea? Odwroci sie od brata i najlepszych przyjaciol? Jakie bedzie jej zycie? Czym sie zajmuje? Czemu nie okazuje uczuc? Czemu wszyscy sie jej boja?
Dowiedzcie sie sami...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Milego czytania :D
-Patrys

Bohaterowie.

                                                  Lea Gonzales


                                                   Justin Bieber


Caleb Gonzales


   
Samantha Benson


  
                                                   Alison Fields

     ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wow...Nie moge jeszcze uwierzyc ze stworzylam nowego bloga ^^ Mam nadzieje ze wam sie spodoba :) Nie bede nic mowic o bohaterach poniewaz wszystkiego dowiecie sie z opowiadania.Tak bedzie lepiej i obiecuje ze bede pisac jasno :P