-Nie mowisz przeciez ze to Alison?!-Lea dobrze wiedziala ze ma racje jednak ludzila sie ze jej przyjaciel zaprzeczy.Max jednak przytaknal glowa patrzac nieobecnie przed siebie,w sciane ciemno zielonych drzew.-Pierdolisz!
-Lea wez sie ogarnij! Jak bym mogl teraz pieprzyc?!
-Ale jaja...-Lea sie zasmiala.-Kurwa ale telenowela.-zgiela sie w poj i dalej sie smiala.
-Dzieki Lea...Pomoglas.-Max splunal w bok a pozniej napiecie sie odwrocil.
-Max! Max ja przepraszam!-Gonzales nadal sie smiala wyrzucajac rece w powietrze.Chlopak jednak ja olal i wrocil do domu a ona zrezygnowana i rozbawiona odwrocila sie w strone jeziorka.Wlozyla rece w kieszenie spodenek pozwalajac kciuka wystawac i patrzyla w niebo.Myslala o tym czy kiedykolwiek sie w kims zakocha.Czy ktos ja pokocha. Bala sie ze przez to co robi nikt nie bedzie chcial sie z nia zwiazac.
Po zrobieniu sniadania mianowicie nalesnikow z nutella i syropem klonowym,Lea wrocila na gore aby sie przygotowac do szkoly.Jak zwykle byla zdecydowana w co sie ubierze.Wybrala zestaw,pobiegla sie przebrac i umalowac do lazienki.Zchodzac po schodach wyobrazala sobie miny chlopakow.Nikt nie byl przyzwyczajony ze Lea Gonzales wyglada tak..tak normalnie.
-Lea?!-Caleb az podskoczyl gdy zobaczyl swoja siostre.
-Wooow...-reakcja reszty chlopakow byla zgodna.Wszyscy byli zdziwieni.
-Zrobcie zdjecie na dlozej starczy.-Lea odgarnela wlosy z ramienia wchodzac do kuchni.Chlopacy na jej slowa automatycznie wyciagneli telefony.-Zarotwalam!!-wywrocila oczami.-Idioci...-siegnela po jablko i wrocila do salonu zeby wziac torbe szkolna i wyciagnac brata aby zawiozl ja do budy.Chciala jak najszybicej dowiedziec sie co Alison mysli o Max'ie.-Caleb podnies ten swoj tylek i zawiez mnie do tej pieprzonej szkoly.-powiedziala kierowjac sie do drzwi.Uslyszala jak chlopacy sie zasmieli a jej brat zawarczal.Nie lubial jak mlodsza siostra nim pomiatala jednak i tak cala paczka wiedziala ze to ona rzadzila.To ona sie tam liczyla.Byla przez nich chroniona i to jej sie najbardzij bali.Lea miala niezwykle umiejetnosci bawienia sie ludzkim umyslem i uczuciami.Nikt nie chcial jej podskoczyc lub zajsc za skore bo moglo sie to dla niego skonczyc zle.
-Do zobaczenia pozniej jedzo.-zasmial sie starszy Gonzales.
-Pieprz sie idioto...-mruknela wysiadajac z auta.
-Ol,ol,ol... Zapomnialas jak zwykle o czyms.-chlopak usmiechnal sie lobuzersko.
-Za jedze mozesz sobie pomazyc.-wytknela mu jezyk.
-Ej! Dawaj buziaka bratu i spieprzaj do szkoly.-wysunal policzek w jej strone i czekal az ta go pocaluje.
-Caleb pierdol sie dzisiaj...-zatrzasnela za soba drzwi i poszla w strone wejscia.Gonzales byl zawziety.Zgasil silnik auta i wyszedl z niego poprawiajac swoja koszulke i czapke. Nie spieszac sie poszedl za siostra ktore nie byla niczego swiadoma.Gdy byl coraz blizej podbiegl i przewiesil ja sobie przez ramie.-Pierdolony dupku puszczaj mnie!-uderzyla go w plecy ale Caleb nic sobie z tego nie zrobil.Zaczal sie kreci w okol swojej osi a Lea zrobilo sie slabo.-Dam ci tego pieprzonego buziaka!-krzyknela resztakmi tchu a chlopak automatycznie sie zatrzymal odstawiajac siostre na jej nogi.W pierwszej chwili sie zachwila ale potem odzyskala rownowage.Spojrzala zabojczo na brata a fakt ze mocno sie malowala sprawial ze wygladalo to naprawde strasznie.Caleb znal swoja siostre i wiedzial ze nic mu nie zrobi wiec stal pewny siebie z usmiechem na twrzy.
-Caluj siostrzyczko.-znow wystawil policzek a Lea go delkatnie uderzyla co wkurzylo chlopaka.Starszy Gonzales nie mogl zniesc gdy mogl dostac od dziewczyny.To dla niego bylo cos ponizajacego.Nawet jesli to bylo od siostry dla zartu.Zlapal jej reke i mocno zacisnal.
-Caleb panuj nad soba...-upomniala go dziewczyna.Sprawialo jej bol jednak nie mogla tego pokazac.-Caleb...-syknela ostaro patrzac wrogo w jego oczy.-Pusc.-chlopak sie ocknal i automatycznie odwrocil.-Z laski swojej mozecie sie tak nie gapic?!-Lea sie wkurzyla i to nie na zarty.Teraz bylo pewne ze jesli ktos na nia wpadnie bedzie mial przerabane.Odwrocila sie napiecie w strone schodow i weszla odwierajac drzwi z wykopu.Na korytarzu automatycznie zrobilo sie cicho.Wsicekla dziewczyna przeszka do swojej szafki i otworzyla trzaskajac drzwiczkami.
Stolowka...Ulubione miejsce w szkole Lea.To tutaj przewaznie Gonzales dominowala wszystkimi,tutaj mogla patrzec jak inni sie jej boja i omijaja jej miejsce szerokim lukiem.To w tym pomieszczeniu Lea mogla siedziec na stoliku i patrzec z pogarda na innych.
-Co ci jest?-zapytala Samantha spogladajac na swoja przyjaciolke ktora siedziala po turecku na srodku stolika.
-Sam daj spokoj dobrze wiesz ze nie bede sie zwierzac.
-Hej...Nie traktuj mnie tak.Do cholery jestem twoja przyjaciolka.-Samantha nie byla jak ci wszyscy bojacy sie Gonzales.Ona wiedziala ze Lea jej nic nie zrobi bo za bardzo ja kocha.Byly dla siebie jak siostry.
-Sorki Sam...-powiedziala smutno spogladajac na dziewczyne siedzaca przed nia na laweczce z lokciami opartymi o stolik i zajadajaca frytki.-Po porstu poklocilam sie z Calebem.
-Ah..Tak widzialam.-sposcila wzrok.
-Z reszta mam to w dupie...Nie bede sobie zaprzatac glowy humorkami mojego brata.-zaskoczyla z stolika zgarniajac torbe.-Ide poszukac Alison.Spotkamy sie na angolu.-przeslala jej buziaka i odworcila sie w strone wyjscia.
-Kuzwa... Gdzie ty sie szlajasz?-zapytala rozbawiona znajdujac w tlumie swoja przyjacilke.Ta automatycznie sie odworcila a Lea az stanela.Pod okiem przyjaciolki malowalo sie wielkie fiolatowe limo.-Kto ci to zrobil?!-zlapala ja za reke ciagnac do lazienki.-Siadaj.-pokazala na blat przy zlewie a Alison uczynila to co jej kazano.Gonzales zaczela zamalowywac siniaka u kolezanki patrzac wkurzona.-Powiesz mi do cholery kto ci to zrobil?!
-Nie wiem...Lea nie mam pieprzonego pojecia kto to mogl byc.-do oczu dziewczyny naplynely lzy.
-Skarbie nie placz...-Lea zaczela ja wachlowac.-Chcesz to zadzwonie po Max'a zeby po ciebie przyjechal.-szly juz znow na stolowke gdy nagle starsza dziewczyna zesztywniala.
-Co? Czemu Max?-spojrzala na Lea ktora pod nosem lekko sie usmiechnela. ''Lubi go.''.Pomyslala sobie Gonzales.
-Bo tylko ten dupek jest w domu.-odwrocila sie przodem do kolezanki.
-Mialabym jechac z Max'em do ciebie do domu?
-Nieee...No cos ty. Max mialby cie wywiezc do lasu.-zasmiala sie wywracjac oczami.-Chodz.-zlapala ja za reke.Wchodzac na stolowke Lea wskoczyla na stolik przy ktorym zawsze siadala..-Kto do jasnej cholery przyczynil sie do skrzywdzenia mojej przyjaciolki?!-spojrzala na wszystkich zebranych,na ich twarzach malowalo sie przerazenie i strach.-Kto?!-krzyknela znow.-Nie chcecie powiedziec?...Bardzo dobrze.Jednak wiedzcie ze znajde ta osobe a wtedy bedze dwa razy mocniej nie mila!-zaskoczyla ze stolika mierzac wscieklym i pelnym nienawisci wzrokiem.
-Pasuje szofer?-zapytal rozbawiony Max gdy Lea wsiadala do auta.
-Co ty robisz tutaj?!-wywalila oczy jakby zobaczyla zjawe na co chlopak zareagowal nie pochamowanym smiechem.
-Caleb z chlopakami zalatwiaja jeszcze jakies sprawy na miescie wiec kazal mi wziac jego auto i po ksiezniczke przyjechac.-zasmial sie zakladajac okulary i wyjezdzajac z szkolnego parkingu.-A sluchaj...Pamietasz jaki dzis dzien?-spojrzal na nia znaczaco a ta pokiwala na 'tak' glowa.Dzis byl jeden z wazniejszych dni w zyciu grupy z domu Gonzales.Wynajmowano jeden z najwiekszych klubow i wszyscy uczestnicy takiego zycia jakie prowadzila Lea zbierali sie aby sie wspolnie bawic.W tym dniu nie liczylo sie czy ktos kogos nie cierpial lub mial jakiejs grupie cos do wypamniaca.Nie. Dzis liczyla sie tylko zabawa w niebezpiecznym gronie.Impreza nie byla organizowana z jakiegos szczegolnego powodu.Taka juz byla tradycja,ze tego dnia wszyscy sie razem bawia.
-O ktorej?-Lea juz planowala zeby zabawic sie emocjami chlopakow.Planowala z kim bedzie flirtowac i w co sie ubierze.
-Na 23.00.-usmiechnal sie lobuzersko przyspieszajac.Lea przeniosla wzrok na autostrade usmiechajac sie zlowieszczo.W jej glowie juz ukladal sie plan jak spedzic ten wieczor.Wiedziala ze bedzie tak jak chce ona.Byla wrecz tego pewna.
Dziewczyna krzatala sie po swoim pokoju w celu ulepszenia swojego wygladu.Tak jak kazde z mieszkancow byli juz prawie gotowi.Brakowalo tylko ostatnich poprawek i mogli wychodzic na impreze.Caleb byl pierwszy na dole.Za chwile znalazl sie tez Max i reszta.Brakowalo tylkokobiecego zla.
-I to jest moja Lea.-zasmial sie dumnie starszy brat a jego siostra usmiechnela sie strzepujac niewidoczny pyl z ramion.Pod klub podjechali dwoma czernymi Rang Rover'ami z przyciemnianymi szybami.Caleb wyszedl pierwszy podajac dlon swojej siostrze aby ta zgrabnie wyszla.Lokal byl pelny ludzi.Wszyscy sie bawili,pili i nie tylko...Lea uwielbiala takie klimaty.Mozna bylo z spokojnym sumieniem stwierdzic ze byl to jej zywiol.Od razu odlaczyla sie od swoich przyjaciol ktorzy poszli w strone baru a ona kocim krokiem skierowala sie na parkiet.Oczy kazdego chlopaka byly skierowane na jej piekne nogi.Zaczela tanczyc zmyslowo poruszajac sie do muzyki.W jednym momencie znalazlo sie przy niej wielu osobnikow plci przeciwnej,to nigdy nie podobalo sie Calebowi wiec od razu zareagowal i podszedl do swojej siostry.Zlapal ja za dlon.Lea uwielbiala tanczyc ze swoim bratem poniewaz byl nrapwde dobrym tancerzem i wiedzial jak dominowac.Wszyscy przygladali sie rodzenstwu z wielkim zachwytem.Gdy piosenka sie skonczyla Caleb ladnie przechylil swoja siostre usmiechajac sie zadziornie.Zawsze byl dumny ze to akurat Lea jest jego najblizsza osoba.Byla tak bardzo kobieca a zarazem tak bardzo chamska az imoponowalo to wszystkim.Pocalwowal swoja partnerke w policzek i wrocil to przyjaciol.Mloda Gonzales takze skierowala sie do baru jednak wpadla na kogos.
-Uwazaj jak lazisz...-syknela podnoszac wzrok.Napodkala jedynie duzy czarny kaptur i pare czarnych,ciemnych okularow.
-Bylas wspaniala.-szepnal jej do ucha i po chwili zniknal.Ten glos...Przez cialo dziewczyny przeszla fala goraca.Jeszcze nigdy tak nie reagowala co ja bardzo zdziwilo.W jej ciele automatycznie pojawila sie chec znalezienia tego chlopaka.Chciala wiedziec kto tak na nia zadzialal.Kogo glos jest tak przenikliwy przez komorki jej organizmu.W jednym momencie znalazla sie przy barze.-Barman...Czysta poprosze.-powiedziala zdecydowanie a barman usmiechnal sie cwaniacko.
-Dla pieknej Gonzales wszystko.-puscil jej oczko a Lea podjela rekawice.Oparla sie o blat,seksownie wypinajac tyleczek i usmiechajac sie uwodzicielsko.Chlopak lejacy jej wodki mial moze 20 lat.Byl naprawde przystojny.Latynos o zielonych oczach,wyzszy od Lea i dobrze umiesniony.Podsunal kieliszek mlodej kobietce a ta wziela go i wypila na raz.To w jaki sposob obchodzila sie z alkoholem zawsze zadziwialo chlopakow.Po chwili znow zlozyla zamowienie jednak tym razem szkocka whiskey.Usiadla na jednym z wysokich krzesel obok swojego brata,zakladajac noge na noge i zaczela saczyc trunek.Miala wrazenie ze znow widziala czarny kaptur.''Masz zwidy Lea...". Tlumaczyla sobie ze to jej wyobraznia plata jej figle.Wiedziala ze to nie alkohol bo miala za mocna glowe.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I co sadzicie? Szczerze? To ja nie jestem w pelni zadowolona... :( Przepraszam ale po porstu jutro mam ostatni egzamin w tym roku szkolnym no i troszke chodze rozkojarzona ale nie tylko z tego powodu ;)
Blagam was o rozprzestrzenianie,polecanie itp tego bloga.Chcialabym osiagnac przynajmniej taka liczbe wyswietlen jak na poprzednim ;*
Zycze wam milego dzionka ;)
-Patrys
Mi się podoba ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe opowiadanie... :D
Czekam na następny rozdział ;***
Kooooooooocham<3 czekam na nn <3
OdpowiedzUsuń