Noc imprezy byla naprawde wspaniala.Lea ubawila sie jak za kazdym razem.Poderwala paru chlopakow z ktorymi miala ochote sie przespac jednak mimo procentow w krwi miala swoj rozum i tylko ich kusila.Caleb w przeciwienstwie do siostry zaliczyl jakas ladna laske tak samo jak reszta chlopakow.Mlodej Gonzales nie podobalo sie to ze jej brat nie znajdzie sobie jednej,pozadnej dziewczyny a nie musi przeleciec jakas na imprezie.Do konca zabawy dziewczyna nie znalazla juz tajemniczego chlopaka co ja troszke zesmucilo wiec pila kolejne drinki i dobrze bawila sie otoczona przez adoratorow na parkiecie.Byla juz mocno wstawiona wiec nie tanczyla przyzwoicie co podobalo sie wielu chlopakom.Lea miala swoj rozum i mimo ze ruszala sie jak ruszla wiedziala ze moze zrobic wszystko co chciala z tymi napalencami.Nie bylo trudno owinac ich sobie w okol palca.Przez co dwa razy z premedytacja rozpetala miedzy chlopakami bojke ktorej ona popijajac kolejny trunek,siedzac na barze z zalozonymi nogami obserwowala z zwycieskim usmieszkiem.Uwielbiama bawic sie plcia przeciwna lecz nie tylko.
-Lea.Skoncz to.-z jej reki zostal wyrwany napoj a ona zostala zsadzona z baru.Przez kogo? Przez jej brata.
-Caleb zaliczyles jakas dupe i bedziesz mi marudzil bo nie byla wystarczjaco dobra? Wez sie pieprz.-pokazala mu srodkowy palec i wrocila na parkiet.Chlopacy ktorzy sie bili zostali rozdzieleni przez ochorne a dziewczyna dalej sie bawila.Jej brat uwaznie sie jej przygladal z zloscia w oczach jednak wiedzial ze gdyby ja teraz z tamtad zabral Lea moglaby odejsc od niego co zagrazaloby jej zyciu.Za bardzo kocha swoja mlodsza siostre jednak w pewnym sensie bal sie tez ze zostanie sam.
-Max! Zabierz ja!-krzyknal do przyjaciela kierujac sie w strone reszty.Ta imprez juz dla nich byla skonczona.A to tylko dlatego ze Caleb zobaczyl swoja byla w objeciach jego starego rywala.
-Chlopie co cie ugryzlo?-zasmial sie juz mocno wstawiony Toby.
-Ty lepiej siedz cicho i spierdalaj do samochodu.-powiedzial oschle przygladajac sie swojej starej milosci.Wzrok Toby'ego powedrowal w tamto miejsce i sie glupio usmiechnal.
-Camila? Zaluj stary...Zaluj.-zasmial sie a Caleb nie wyrzymal.Popchnal kolega tak ze ten upadl co ulatwialo sprawe Gonzalesowi.Usiadl na nim okrakiem i wymierzal kolejne ciosy.Chlopak lezacy na podlodze probowal sie bronic jednak akochol mu to utrudnial.
-Dotknij go jeszcze raz a cie wykoncze.-uslyszal wladczy glos swojej siostry.Wydawala sie calkowicie trzezwa co sprawialo wielkie zaskoczenie u chlopakow.-Wesz ze jestem do tego zdolna.-zmrozyla oczy i rozkazujaco na niego spojrzala.-Co ustalalismy?Ze nie lejemy sie w grupie!-wrzasnela przechodzac obok juz dwoch stojacych chlopakow.-Jednak wy jak zawsze musicie zaczac sie pierdolic i to jeszcze w takim miejscu!-Lea byla wkurwiona na dwojke chlopakow.Szli juz wszyscy do auta grzecznie jej sluchajac.-Jakie gowno wam przyszlo do tych pustych lbow?!-odwrocila sie napiecie i w rezultacie podazajacy za nia chlopacy tez sie zatrzymali.-Ja sie pytam co bylo tak pierdolenie wazne ze chcieliscie sie lac?!
-To on zaczal.-Caleb podnius rece w gescie obronnym kiwajac glowa w strone Toby'iego.
-Boze,Caleb nie zachowuj sie jak 5-latek!-wywrocila oczami znow sie odwracajac.-Jestescie zalosni...-wsiadla juz do otwrtego samochodu i usiadla naburmuszona.
Wychodzac z lozka zarzucila tylko na siebie duzy bezowy sweter i nawet nie zakrywajac bielizny w ktorej Lea zawsze spala,zeszla na dol.Skierowala sie od razu do kuchni poniewaz odczuwala bol glowy.''Pieprzony kac.''.Pomyslala zrezygnowana wyciagajac tabletki z gornej szafki.Po chwili do pomieszczenia wszedl takze Toby.
-A wy nie opatrzykiscie nawet sobie tych ran?-spojrzala na pierwszego chlopaka wchodzacego do pomieszczenia a za nim kroczyl podbity Caleb.-Siadajcie.-pokazala na krzesla przy blacie i siegnela po apteczke.Gdy dziewczyna sie odrwacala zobaczyla trzech rowniez pobitych chlopakow.-No kurwa a wam co?
-Jakis pieprzony skurwiel sie do nas przysral bo jego laska tanczyla przed nami jak dziwka...-jeknal Max.
-A wy musieliscie oczywiscie oddac?-stanela wyjmujac wszystkie potrzebne rzeczy do opatrzenia chlopakow.
-Tak.-odpowiedzieli rowno.
-Banda pieprzonych amatorow.-wywrocila oczami podchodzac do jej brata.
Po skonczonym oczyszczaniu ran, Lea zrobila sobie sniadanie skladajace sie z gofrow i udala sie do salonu aby jak zwykle posprawdzac czy w telewizji jest cos o nich...Nie lubila gdy w wiadomosciach bylo mowiono ze chlopacy lub ona znow cos odpierdolili.Nie mogli popelnic bledu jeszcze w mediach.
-Co ogladasz?-Max rozlozyl sie obok dziewczyny z nogami na stoliku przytulajac jednym ramieniem swoja przyjaciolke.
-Jakies pierdoly...-mruknela zmieniajac kanal.
-Co taka zla?
-Po prostu nie moge sie pozbierac po ostatniej akcji...-meczace sprawy strasznie ja irytowaly.
Na dworze strasznie lalo a grupa The Fastest,tak jak nazywali sie ludzie z domu Gonzales,byli juz na miejscu.Mieli spodkac sie z przeciwna gropa aby przedyskutowac interesy.Cala szostka byla uzbrojona na wszelki wypadek.Lea miala na sobie obcisla koszulke na ramiaczka odkrywajaca pepek,ktorkie czarne spodenki,dlugie podkolanowki i ciezke glany.Swoj ulubiony pistolet schowala z tylu za pasek spodenek pozwalajac mu lekko wystawac.Wiedziala ze przeciwnicy go nie zobacza jednak jesli by sie tak stalo, to i tak miala wyjebane.
-Jaki czas?-zapytal Caleb stojacy na czele.Po jego prawej stala dumnie jego siostra a po lewej Max.
-Polnoc.-odpowiedzial nieznajomy glos z drogiego konca starego magazynu.
-Idealnie.-powiedzial pewny siebie starszy brat.
-Claeb i Lea Gonzales...Legendarne rodzenstwo.-po chwili postac wysokiego,szczuplego mezczyzny wyjawila sie z zza cienia.-Jak sie macie moi przyjaciele?-rozlazyl ramiona stajac w odleglosi trzech metrow.-mial jasne,wrecz biale wlosy i blekitne oczy.
-Do rzeczy Monesti...-syknal Max na co Caleb go uspokoil rochem reki.
-Twoj mlody przyjaciel ma racje...Co jest tak waznego zeby organizowac to spotkanie?
-Czemu wasi chlopcy wtargneli na nasz teren?-starszy Gonzales zmrozyl badawczo oczy.
-Ah...-klasnal w rece.-Tak,faktycznie.Coz moi troszke wypili...A twoja siostra wygladala jak smaczny kasek po tej imprezie wiec chcieli ja tylko przeleciec.-powiedzial jak gdby nigdy nic a oczy Caleba sie zwezyly.
-Jesli masz cos do mnie...-Lea wystapila przed swojego brata.-Rozmawiaj ze mna.-zalozyla rece na piersiach.
Po kilkuminutowej dyskusji obydwie grupy byly juz naprawde na skarju wytrzymalosci.Wystarczylo cokolweik alby doszlo do strzelaniny.I tak sie stalo.Drzwi sie otworzyly a w nich stanela byla Toby'iego.
-Ja pierdole...-syknal chlopak.
-Kochanie moje najdorzsze.-lider zawolal do siebie dziewczyne przytulajac ja mocno.-Chcialbym ci przedstawic moich przyjaciol...-pokazal na The Fastest.-To Cleab i Lea Gonzales...-chcial kontunuowac jednak wzrok przybytej dziewczyny zatrzymal sie na jej bylym.
-Jak sie masz Toby?
-Nie rozmawiam z gownem...-syknal patrzac na mezczyzne obejmujaca jego dawna milosc.
-Nie bedziesz sie tak odzywal gownirzu...-Monesti wyciagnal spluwe kierujac w przyjaciela Lea.Automatycznie jego grupa zrobila to samo kazde celujac w inna osobe co spowodowalo to samo w grupie Caleba.-Strzelcie a rozwale waszemu przyjacielowi glowe...-syknal mierzac kazdego z The Fastest wzrokiem.
-To miala byc dyskusja...Nie strzelanina.-upomniala Gonzales.
-Madra dziewczynka.-usmiechnal sie do niej zadziornie jednak ta to olala.-Jednak jesli twoj gowniany przyjaciel nie potrafi sie zwracac do mojej damy to inaczej nie potrafie.
-Chyba dziwki nie damy.-powiedziala drwiaco.
-Cos ty powiedziala?-oczy Monesti sie oworzyly szeroko a jego pistolet skierowal sie w strone serca jego przeciwniczki.
-To co slyszales.-usmiechnela sie zadziornie.Gdy mezczyzna zamknal oczy by sie zrelaksowac Lea dala znak chlopaka zaby strzelili.Caleb zajal sie mezczyzna a jego siostra byla Toby'iego.Reszta chlopakow zucila sie na tyly.Starszy Gonzales wybil pistolet z reki przeciwnika i zlapal go za szyje przystawiajac swoja spluwe do jego skroni.Jego siostra wykrecila reke dziewczynie powalajac ja na ziemie i wymierzyla w nia swoj pistolet.Chlopcy rownie szybko poradzili sobie z reszta.
-Za dlugo juz pogrywasz Monesti.-wysyczal mu do ucha Caleb tak zeby kazdy slyszal.-Wiesz ze z nami sie tak nie pierdoli...-w oczach mezczyzny bylo widac lekkie przerazenie co nie umklo Gonzalesowi.-Mowilem co sie stanie jest jeszcze raz sie spotkamy.Ostrzegalem.Jednak ty wolales ryzykowac i sie ze mna pierdolic wkurwiajac mojego przyjaciela.
-Jestes jak inni Gonzales.Duzo pieprzysz malo robisz.-syknal co okropnie wkurzylo brata Lea.
-Bedziesz smarzyl sie w piekle, Monesti.Przysiegam ci to.-odpowiedzial mocniej przycisjakac go do sciany caly czas trzymajac za szyje.-Jakies ostatnie slowa?
-Pierdolony sukinsyn ze swoja siostra dziwka.-szepnal ostatnimi silami a Caleb pociagnal za spust a po chwili jego bron wystrzelila robiac dziure w glowie przeciwnika.Chlopak nie zalowal morderstwa.Juz od dawna Monesti przeszkadzal mu w interesach i The Fastest mieli przez niego same problemy.Wchodzil na ich teren pozostawiajac ciala swoich ofiar ktorymi musieli zajmowac sie oni.Gonzales pokazal dlonia ze nie ma juz sily pieprzyc sie z reszta grupy rywala.Tak wiec ich zycie tez dobieglo koca.Zawsze uwazal ze byla to grupa amatorow.Wyszedl z magazynu wracajac do auta.Chlopacy z zimna krwia zastrzelili reszte chlopakow,byli juz do tego przyzywczajeni,nie mieli litosci nad ludzkim zyciem.Zostala jedynie Lea,ktora nie miala oporow przed zabiciem dziewczyny lezacej na ziemi jednak wiedziala jaki bol sprawi tym gestem Toby'iemu.Spojrzala na swojego przyjaciela ktory wlasnie podnosil na nia wzrok.
-Toby odworc sie!-krzyknela.
-Nie!Lea nie rob tego!-odkrzyknal jej zucajac sie biegiem jednak Gonzales wiedziala co musi zrobic.Musi zabic.Ta dziewczyna,byla jej przyjaciela,za bardzo zagrazala jej paczce.Widziala jak jej obecny chlopak zostal zabity i jak chlopacy rowniez zamordowali jej jak podejrzewala kumpli.Kopnieciem odwrocila ja na plecy i spojrzala w oczy w ktorych malowala sie pogarda i kpina co tylko podjuszylo nerwy Lea.Wycelowala w jej lewa piers,prosto w serce.
-Spokojnie...Zaraz zobaczysz sie z twoim chlopakiem.-zasmiala sie wystrzeliwujac.Popatrzyla jeszcze chwile na krew wyplywajaca z przebitej skory i podniosla wzrok w strone Toby'iego ktory w jednym momencie znalazl sie przy martwym juz ciele swojej bylej.
-Co ty zrobilas?!Jak moglas?!-podniosl wzrok na wswoja wspollokatorke tulac do siebie cialo dziewczyny.
-Toby sam wiesz ze musialam!-krzyknela odchodzac.-Zajmijcie sie tym gownem.-wyszla z magazynu i skierowala sie do auta gdzie czekal na nia brat.Chlopcy mieli pozbyc sie cial i przyjechac drogim autem tak jak to bylo ustalone.
-Zrobilas to?-Caleb zapytal siostre gdy siadala na miejscu pasarzera obok niego.Gdy ta pokiwala przytakujac glowa jego oczy automatycznie sie rozszerzyly.-Na jego oczach?-wyszeptal jakby to byl sekret a Lea znow kiwnela twierdzaco.
-On teraz mnie znienawidzil...Wierzyl ze ona byla jego jedyna miloscia.-powiedziala przerywajac cisze i wtulila sie mocniej w przyjaciela.
-Nie mow tak...Boli go to jednak mu przejdzie...Na pewno.-pocalowal przyjaciolke w glowe i poglaskal ja po plecach.Uwielbial gdy Lea pokazywala ze tez ma uczuia a nie jest tylko zimna laska ktora nie boi sie odebrac komus zycie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tatatatadadadadadadadaaaaaaam! :D No to juz wiecie co mniej wiecej robi Lea ;) ^^ Mam nadzieje ze spodobal sie rozdzial bo troszeczke nad nim siedzialam :P
Po raz kolejny blagam was o komentarze i o polecanie i udostepnianie tego oto bloga <prosi> To naprawde dla mnie wazne i chcialabym zeby wiecej osob na niego zagladaly ;)
Zycze wam milego dnia ;* Koooocham was <3
-Patrys
zajebisty :P ZAPRASZAM DO MOJEGO http://i-close-my-eyes-and.blogspot.com/2013/05/bohaterowie-lili-moore-17-letnia.html
OdpowiedzUsuńps. czekam na nn :P