sobota, 22 czerwca 2013

#9

-Ten chlopak sie na ciebie gapi...-szepnal na ucho dziewczyny Max.
-Mam to w dupie...-wzruszyla ramionami i dalej patrzyla w strone altanki,czyli w jej lewa strone.
-A co jesli sie zabujal?-zachichotal a Gonzales sie na niego spojrzala ''znudzonym'' wzrokiem.
-Nie pieprz glupot.-wywrocila oczami i spojrzala na Justina ktory usmiechnal sie gdy ich spojrzenia sie spotkaly.Przez cialo dziewczyny przeszedl dreszcz.Nie dosyc ze jego glos wywolywal u niej dziwne uczucie to jego oczy tak samo.Jednak nie odworcila wzorku.Patrzyla na niego bez uczuc i nie zmianiala pozycji.Bieber nie ukrywal tego ze przypatrywal sie dziewczynie i przez caly czas patrzyli sobie w oczy.
-Ja nie pieprze glupot...Ale w sumie bylibyscie spoko para.-Max gadal czekajac az dziewczyna mu przywali jednak ta jakby byla w swoim swiecie, nawet nie odpowiedziala.-Nie reagujesz?-Max zajadal sie ciastem i nawet nie patrzyl na przyjaciolke.-Hej?-podniosl wzrok i ujrzal dziewczyne wpatrujaca sie w czekoladowe oczy Justina.-Ah...Ladnie...-zasmial sie i podpierajac sie na lokciu patrzyl na jakby zaczarowana Lea.-Mloda?-nic.-Ziemia do Lea?-ukul ja palcem w zebra a ta az podskoczyla.
-Pojebalo cie? Wiesz ze mnie to boli.-syknela i troche zmieszana spojrzala na Max'a ktory sie szeroko szczerzyl.-Co?
-Widze ze oczy tego Justina sa bardzo intersujace.-zasmial sie oblizujac usta.
-Co?!O czym ty pieprzysz?
-Mala...Przez dobre 5 minut gapilas sie w niego jak zaczarowana...-zasmial sie a Lea zmrozyla oczy.
-Przywale ci.-juz wczesniej zdjela swoje buty wiec to byla tylko kwestia czasu jak sie na niego rzuci.
-Dajesz malenka.-Max sie zasmial i automatycznie wstal od stolu a Lea rzucila sie za nim.Wybiegli na trawe i oboje sie ganiali.Bieber patrzyl na dziewczne zafascynowany.
-Ty stary...-zasmial sie Chris walac lokciem przyjaciela w ramie.
-Hm? Cos mowiles?
-Nic nie mowilem...Wez idz do niej zagadaj a nie patrzysz jak w obraze.
-Smieszny jestes...Nie patrze wcale jak w obrazek.-powiedzial obuzony.
-Nie?-Beadles podniosl znaczaco brwi.-Dobra...Skoro tak to zobacz tamta brunetke.-pokazal ukratkiem palcem na 17-letnia kuzynke Lea.
-Niezla...-wzruszyl obojetnie ramionami.
-Tylko niezla??-Chris wywalil oczy na Biebera.-Co ty faktycznie sie zakochales?
-Wez sie juz lepiej zamknij...-wzrok Biebsa znow pokierowal sie na piekna blondynke ktora teraz lezala na trawie a jej przyjaciel mial glowe na jej kolanach.
-Zabujal sie.-szepnal zrezygnowany Chris ale Justin juz tego nie uslyszal.Znow zapatrzyl sie na obiekt jego wzdychan.

-Lea?-dziewczyna stala nad basenem razem z Tobym i Mex'em.Mloda Gonzales odworcila sie na dzwiek swojego imienia i wypuszczajac dym z ust spojrzala na swoja matke.
-Tak?
-Dziecko ty palisz?!-pisnela zdziwona.
-Juz od dawna...-wzruszyla obojetnie ramionami.
-Wyrzuc to!
-Za nic...-powiedziala rozbawiona.
-Nie bedziesz palic w moim domu.-powiedziala pewnie matka dziewczyny krzyzujac rece na piersiach.
-Moge wyjsc nie ma problemu...-usmiechnela sie lobuzersko i wyminela matke kierujac sie w strone domu.
-Nie...-pani Gonzales zlapala swoja corke za nadgarstek.-Nie wychodz...-powiedziala szeptem a Lea wyrwala reke z uscisku.
-Zastanow sie co mowisz...-syknela z pogarda co zaskoczylo jej mame.
-Jak ty sie odzywasz do matki?-uslyszala za soba glos mezczyzny ktorego tak dawno nie slyszala.Odwrocila sie w jego strone z pewnym siebie wyrazem twarzy.Jej mama stanela po lewej stronie meza a Max i Toby lekko za dziewczyna.
-Nic sie nie zmieniles?-zakpila.-Tylko nie zepsuj sobie reputacji zebys musial znow sie wyprowadzac.-zalozyla rece na piersiach odchylajac sie lekko do tylu.Byla juz w swoich szpilkach lecz mimo to jej ocjeic byl od niej wyzszy.
-Nie pozwalaj sobie...
-Bo co? Udwrzysz mnie jak wtedy? Czy moze od razu mnie wyrzucisz?Wiesz...Szczerze to ja nawet nie chcialam tu przyjezdzac to wszystko byl pomysl Caleba...Nie dziwie mu sie jednak to jest ostatni raz jak mnie zobaczyliscie.A wiecie dlaczego? Bo nawet nie potrafiliscie uszanowac tego ze przyjechalam!-krzyknela lekko poddenerwowana.-Nikogo nie pobilam,nie grozilam,nie wyzwalam...A wy traktujecie mnie jak samo zlo! Mam tego dosc!-podniosla rece.-Do widzenia.-powiedziala z obrzydzeniem i wyminela dwojke doroslych.Max i Toby od razu poszli za dziewczyna.-Zostancie...Musze sie przejsc.-szepnela smutna otwierajac dzwi.-Przkeazdcie reszcie co sie stalo i czemu wyszlam.-juz przekroczyla prog drzwi frontowych jednak na schodach sie zatrzymala i odworcila.-I przeproscie mala ode mnie...-powiedziala smutno i zbiegla ze schodow wyciagajac telefon z kieszni.

-Co zrobili?!-chlopacy po znalezieniu swojego przyjaciela nie bardzo wiedzieli jak mu wytlumaczyc cala sytuacje.-Zartujecie czy jak?-spojrzal to na Toby'iego to na Max'a.
-Nie...Wyszla jakies 25 minut temu.Tylko ze jakbys nie zarywal do temtej blondi to bysmy mieli jakies szanse na szukanie jej.-syknal wkurzony Max.
-Czyli uwazasz ze to moja wina?-Caleb przysunal sie do przyjaciela mierzac go wzrokiem.
-No a moze moja? Przeciez idealnie wiesz jak nie chciala tu przyjezdzac...-syknal mu w twarz.
-Jak jestes taki madry to mogles za nia biec!
-Tylko ze ja potrafie uszanowac jej zdanie i zostawilem ja w spokoju!-chlopak wyrzucil rece w powietrze a Gonzales patrzyl na niego troche wrogo.Nastala chwila ciszy a chlopacy nadal sie mierzyli wzrokami.
-Wow...Wow...Wow...-Chris jak zwykle musial wtracac sie w nie swoje sprawy i rozdzielil dwujke kolegow.Justin jednak wolal zostac z boku i szukal wzrokiem pieknej blondynki.-Chyba nie chcecie zaczac bojki na urodzinach 6-latki?-zapytal na polsmiechu.
-Po co sie wpieprzasz?-Caleb spojrzal na Beadles'a zlowrogo.
-Chcialem tylko pomoc.-chlopak podniosl rece w obronnym gescie robiac dwa kroki do tylu,takim sposobem wyladowal obok JB.
-Ktos cie o to prosil,dobra wrozko?-zakpil Max a Caleb spojrzal sie na kumpla rozbawiony.
-Dobre stary.-zasmial sie Gonzales przybijajac piatke z przyjacielem.-Rozejm?
-Rozejm.
-Wiec wy panienki jak juz sie pogodzilyscie to moze poszlibysmy szukac Lea?-zapytal Toby kladac rece na ramionach chlopakow.
-Za panienki powinienem ci przywalic...-syknal Caleb.-Ale teraz liczy sie moja siostra.
-Czekaj...-Justin na imie dziewczyny jakby sie obudzil.-Wyszla?
-No...-odpowiedzial mu Max.
-To moglibyscie sie pospieszyc bo jeszcze pojdzie do dzielnicy w ktorej kreca sie nieciekawe typy.-powiedzial machinalnie kierujac sie do drzwi.
-To moja siostra...-zasmial sie Gonzales.-Potrafi powalic faceta jednym palcem.-usmiechnal sie dumnie tak jakby to byla jego zaslucha.W sumie po czesci byla bo to on nauczyl dziewczyne wszystkich sztuk walki.
-Lepiej jak sie pospieszymy...-zaczal Toby.-Lea przyciaga duzo facetow...-powiedzial nie pewnie spogladajac na Caleba.
-Masz racje...

Lea siedziala na lawce w parku i sluchala swojej ulubionej muzyki.Do parku nie bylo daleko,droga zajmowala moze 15 minut.Dobrze sie czula sama na lawce gdzie po alejkach spacerowali jeszcze ludzie.Zblizal sie wieczor ale to najladnijsza pora dnia zdaniem dziewczyny.Co prawda ona zdecydowanie wola noc ale wieczor tez jej odpowiadal.Miala gdzies czy chlopacy ja szukaja,czy sie martwia lub czy ja olali.Teraz chciala byc sama ze swoimi myslami.
-Przepraszam moge sie dosiasc?-uslyszala glos jakiejs starszej pani.
-Tak...-odpowiedziala bez wyrazu przesuwajac sie troche.
-Co sie stalo?-kobieta patrzyla na nia z leciutkim usmiechem.Dziewczyna nawet na nia nie spojrzala,patrzyla przed siebie nieobecnie.
-Nic...-wzruszyla bezradnie ramionami.
-Twoi rodzice nadal cie kochaja,misiaczku.-usmiechnela sie a Lea az zamarla w miejscu.W ten sposob nazywala ja jej ulubiona babcia w ktorej zawsze miala wsparcie.Odwrocila glowe w strone kobiety i ujrzala swoja ukochana przyjaciolke.
-O Boze...-w jej oczach znalazly sie lzy.Rodzice zabronili mlodej dziewczynie widywac sie z babcia poniewaz uwazali iz kobieta buntuje ich corke przeciwko nim.-Babcia...-szepnela a lzy splynely po jej policzkach.
-Witaj kochanie...-usmiechnela sie do niej serdecznie a dziewczyna automatycznie znalazla sie w jej obejciach.
-Tak tesknilam...-szepnela.
-Ja tez Lea,ja tez.-westchnela.-Moze pojdziemy do mnie? Mieszkam tu nie daleko to bysmy porozmawialy jak za dawnych czasow?
-Z wielka checia.-usmiechnela sie szeroko.Dziewczyna gdy byla mniejsza miala zaufanie tylko do brata i swojej babci.Zawsze po szkole zagladala do niej opowiadala jak jej minal dzien lub co sie dzieje w domu,dyskutowaly godzinami i czesto tez babcia ja rozsmieszala.Mowila o wszystkich swoich uczuciach i marzeniach.Z racji tego ze mloda Gonzales byla bardzo trudnym dzieckiem nie miala za duzo przyjaciol a babcia zawsze ja wysluchala.

-Kurwa!-krzyknal Caleb uderzajac piescia w sciane.-Szukamy jej od 2 godzin i nic! Przeciez do cholery przeszukalismy juz prawie polowe miasta!!-chlopcy sprawdzili juz dwie niebezpieczne dzilnice i trzy najwieksze parki.
-Chris?-Jus spojrzal na przyjaciela ktory grzebal cos w swoim telefonie.-Sprawdzalismy park na Speed Street ?-byl to ten park niedalego domu panstwa Gonzales.
-Nie...-pokrecil przeczaco glowa.
-To idzemy jeszcze tam...-powiedzial ruszajac w strone swojego bialego Ferrari.-Jedzcie za mna!-krzyknal do reszty a Beadles pognal za swoim przyjacielem.Przeszukali caly park bez rezultatu.Caleb byl juz na skraju wytrzymania tak samo jak cala reszta.-Ej a moze wy macie tutaj jakas rodzine?-spojrzal na brata dziewczyny.
-No rodzicow.-powiedzial machinalnie.
-Ale jakas inna?-spojrzal nudno i wyczekujaco.Chlopak zaczal sie zastanawiac i spogladac na swoich chlopakow.
-Ty...-zaczal Max.-Wy macie tutaj babcie!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nic specjalnego :( Zle sie czuje i to dlatego... Prosze was o komentarze bo nie wiem czy jest sens pisania dalej :'(

5 komentarzy:

  1. Nie wiem jak reszcie ale mi się cholernie podoba! :D NO może wygada się babci :)
    Jest sens pisania dalej:) Masz ogromy talent, piszesz... nie wiem jak to napisać... strasznie przyjemnie się czyta to co piszesz. W twoich opowiadaniach można dostrzec sens, jakąś radę :) Pisz dalej, proszę... ;*** <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się ze Sylwią!! <3 Rozdział cudowny, masz talent ! Nie marnuj tego, bo piszesz naprawdę cudownie!! <3 wiem, że się powtarzam, ale to najlepszy, najciekawszy, najbardziej dopracowany blog jaki kiedykolwiek czytałam, codo :** I coś w nim jest! Serio, to czuć, gdy się go czyta! coś głebszego, to opowiadanie niesie ze sobą jakąś historię <3 No cudo i tyle!! :**
    To jest the best opowiadanie in whole world ! <33
    Kocham cię <33
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie, Julia <3
    http://justinanddeynnmymirrorstaringbackatme.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja się zgadzam z Julią! Nie kończ go <3 Pisz, pisz i jeszcze raz pisz ! <3
      Kochamy Cię <3

      Usuń
  3. U Mnie Nowy! :D
    http://justinanddeynnmymirrorstaringbackatme.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń