Caleb siedzial z chlopakami w salonie,w wynajetym domku grajac w karty i popijajac piwo.Panowala miedzy nimi raczej cisza a Caleb z Max'em byli jacys wkurzeni i sfrustrowani.
-Za cicho bez niej...-mruknal Toby biorac butelke do ust.
-Chciala to niech tam siedzi...-syknal Gonzales.
-A ty nie miales ochoty zstac u babci?-zasmial sie upijajac spory lyk.
-Nie wkurwiaj mnie stary.-spojrzal na niego zlowrogo rzucajac karty na stolik.-Mam dosc...Nie gram.-oparl kark o zaglowek i patrzyl w sufit.-Nie lubie jak jej nie ma...-powiedzial wzdychajac.
-Nikt nie lubi...-stwierdzil Max i w tamtym momencie zadzonil jego telefon.Szybko wyja urzadzenie nie patrzac na numer dzwioniacy i przystawil do ucha.-Tak slucham?
-Siema Max'iu.-zasmiala sie jego przyjaciolka.-Wlacz na gosnomowiacy.-chlopak zrobil tak jak dziewczyna prosila.
-Siemka Lea.-usmiechnal sie slyszac rozbawiony glos dziewczyny.-Co robisz,malutka?
-Siedzimy z Justinem u mnie w pokoju i sie wyglupiamy...-stwierdzila bez wyrazu a oczy Caleba zrobily sie czarne ze zlosci.
-Z przepraszam kim?!-Max pisnal zszokowany i lekko wkurzony.
-No z Justinem...
-Gdzie on teraz jest?-zapytal zly Gonzales.
-Na dole...Poszedl po cos do picia.-odpowiedziala nie zadowolona.-A tak w ogole to czemu wypytujesz,co? Nie mam prawa juz wyglupiac sie z innymi chlopakami?-syknela wsciekla.Zadzwonila do chlopkow z dobra mysla,chciala po porstu ich uslyszec.-Koszmarow zycze...Wszystkim.-dodala z jadem rozlaczajac sie.Rzucila telefon na lozko a sama opadla na plecy.
-Hej co jest?-do pokoju wszedl Bieber z napojami i jakimis przekaskami.
-Chlopacy...-westchnela zrezygnowana.Obojgu nastolatkom pasowalo swoje towarzystwo,dobrze sie czuli i mogli pogadac swobodnie.
-Co tym razem?-zapytal zaciekawiony Justin odstawiajac tace na stolik.Zdarzyli juz sobie opowiedziec wszystko z dokladnymi szczegolami.Lea stwierdzila ze to dla niej nowosc iz nie czula pewnego rodzaju bariery przed inna osoba i zwierzala sie.
-Eh...Sama nie wiem...-caly czas patrzyla w sufit bawiac sie wlosami.-Zadzownilam do nich zeby po porstu zapytac co robia a Max zaraz zaczal miec jakies pretensje o to ze wyglupiam sie z toba...-powiedziala bezradnie.
-To ja moze sobie pojde...-odwrocil sie w strone drzwi z czym w rodzaju zawiedzienia.
-Ty tez mnie zostawisz dzisiaj?-zapytala podnoszac sie na lokciach na co chlopak automatycznie sie odwrocil w jej strone.-No prosze bardzo idz...-pokazala na drzwi o znow opadla na plecy.-Jak zwykle sie pomylilam...-szepnela.
-Myslalem...Myslalem ze stwarzam problem.-powiedzial nie pewnie wkladajac rece do kieszeni.
-Nie Justin...Nie stwarzasz problemu...To Max go sobie robi...
-Przepraszam...-szepnal.
-Spoko...Nie masz za co.-wzruszyla ramionami.
-Justin!!-krzyknela jego babcia z dolu gdy dwojka nowych znajomych ogladala zdjecia na laptopie dziewczyny.-Idziemy!
-Musisz juz isc?-Lea spojrzala troche smutno na chlopaka ktory szybko poderwal sie z lozka.
-Pewnie tak.-wzruszyl bezradnie ramionami.
-Odprowadze cie do drzwi.-usmiechnela sie slodko wyprzedzajac Justina i jako pierwsza wyszla z pokoju.Gonzales i Bieber schodzac po schodasz caly czas sie smiali i wyglupiali co tylko wywolalo usmieche na ustach obu kobiet.
-To jak mozemy isc?-zapytala babcia chlopaka patrzac na niego rozbawiona a ten tylko pokiwal glowa patrzac na dziewczyne.-W takim razie,Ellie widziemy sie jutro.-przytulila swoja przyjaciolke ktora odwzajemnila uscisk.
-Jak to jutro?-chlopak spojrzal na swoja babcie.
-Ellie i Lea przychodza do mnie na obiad.-usmiechnela sie widzac jak oczy chlopaka rozblysly.-Ale ty nie jestes zaproszony.-zasmiala sie na co Justin zrobil znudzona mine.
-Ja tam bede gosciem glownym, babciu.-powiedzial pewnie.
-Pff...Chcialbys.-zasmiala sie Gonzales.-To ja bede najwazniejsza.-stanela dumnie obok swojej babci.
-Chcialabys mala.-zasmial sie Justin rozczochrujac jej grzywke a ta zmierzyla go zmrozonymi oczami.
-Tylko nie wlosy.-poprawila sobie fryzure i udala obrazona na co Bieber sie rozesmial.
-Dobra dzieci...Koniec tego dobrego.-powiedziala babcia chlopaka.
-Nie jestesmy dziecmi!-krzykneli chorkiem oburzeni.
-A tak sie zachowujecie.-zasmiala sie pani Martines.
-Nie wazne...-mruknela dziewczyna.
-Milo bylo cie pozac Lea.-usmiechnela sie w jej strone babcia Justina.
-Mnie rowzniez bylo milo pania poznac.-poslala jej szeroki usmiech i odwzajemnila uscisk.
-Zadna pania...Po prostu Diana.-usmiechnela sie a dziewczyna przytaknela glowa.
-To...Czesc.-powiedzial nie pewnie chlopak gdy stali juz na schodach.
-To pa.-dziewczyna wspiela sie na palce i cmoknela chlopaka w policzek.Czemu tak zrobila?Ona sama tego nie wie.Momentalny przyplyw emocji zapanowal nad jej umyslem i cialem.Chlopak calkowicie zaskoczony usmiechnal sie szeroko a jego oczy rozblysly.-Do jutra.-szepnela i schowala sie w domu.
-Kochanie!Lea otworzy drzwi i wstawaj!-pani Martines dobilala sie do pokoju dziewczyny kiedy ta jeszcze smacznie spala.-Lea! Jest 11.00!!
-Juz!-krzyknela wyskakujac z lozka.-Juz...-jeknela przekrecajac zamek w drzwiach i odwrocila sie znow w strone cieplutkiego,miekkiego loza.Rzycila sie na nie przykrywajac koldra a babcia od razu ja z niej sciagnela.Dziewczyna jeczac zakryka sie poduszka.Starsza kobieta odslonila zaslony i do pokoju wpadlo wreszcie troche slonca.
-Ubieraj sie...Musimy jechac do miasta po prezent dla panstwa Bieber.-stwierdzila Ellie zbierajac brudne ciuchy wnuczki.
-Ugh...Nie mozesz sama jechac?-zaslonila twarz poniewaz slonce strasznie razilo ja w jeszcze zaspane oczy.-A tak w ogole z jakiej okazji prezent?
-Rocznica slubu i nie kochanie nie moge jechac sama...Skoro cie teraz mam pojedziemy razem.-usmiechnela sie szeroko calujac dziewczyne w czolo.
-Nie.Ja zostaje w lozku.-stwierdzila Lea zaslaniajac druga poduszka glowe gdy jej babcia stanela prosto.
-Ah...Szkoda...Na dole czekaja pyszne gofry z bita smietana i truskawkami ale skoro ty zostajesz w lozku to sie chyba zmarnuja...-stwierdzila z udawanym smutkiem kobieta.Lea od razu wygbiegla z pokoju wbiegajac do kuchni gdzie na blacie faktycznie czekal na nia talerz z jej ulubionym przysmakiem.
-Dziekuje!!-krzyknela do swojej babci ktora jeszcze byla w jej pokoju.
-Justin!Zejdz na dol!-krzyknela Pattie zdenerwowana na swojego syna ze jak zwykle spi do 12.00.Chlopak slyszac zdenerwowany glos mamy automatycznie zerwal sie z lozka i w biegu zakladajac jakies spodnie dresowe zbiegl do salonu.
-Mamo ja przepraszam...Zmeczony bylem.Przepraszam,przepraszam,przepraszam.-przytulil rodzicielke ktora nie wiedziala co zrobic.Jej syn juz od jakiegos dluzszego czasu w ogole nie okazywal uczuc rodzinie.W domu przebywal tylko po to aby zjesc,przebrac sie,umyc i wyspac.Erin i Jeremy mieszkajac w tym samym domu rowniez zauwazyli ze chlopak sie zmienil,nawet nie wiadomo kiedy.Czesciej przesiadywal u swoich dziadkow lub u pani Martines niz z rodzicami co smucilo Pattie.W ostatecznosci kobieta odwzajemila uscisk a w jej oczach zebraly sie lzy.-Mamooo...Nie placz.-pocalowal kobiete w czolo i wytarl kciukami lzy.-Wiesz ze cie kocham,prawda?-spojrzal jej w oczy pelne lez.
-Ja ciebie tez kocham,synku...-znow przytulila swojego juz pelnoletniego mezczyzne.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jak odpowiedzialam na asku tak dodaje dzisiaj :D Mam nadzieje ze wam sie spodoba...
Mam fatalny humor dlatego rozdzialy moga byc troche monotonne i nudne wiec przepraszam was :(
Dedyk: WAM WSZYSTKIM KTORZY TO CZYTACIE!
Kocham Was! <3
-Patrys
nextaa proszeee..;D
OdpowiedzUsuńMy też Cię kochamy! :* <3
OdpowiedzUsuńBoskie! :) Pojawiła się Pattie co jest fajne, bo ją uwielbiam! ;) Rozdział ogólnie hmm... Cudny! <3
Kocham to <3 Nie będę się rozpisywać, bo zapewne wiesz co o tym sądzę ;)
Czekam na następny ;***
Wcale nie jest nudny ani monotonny ! :D jest świetny, idealny, boski, wprost Cudowny ! :D ;* kocham tego bloga ! kiedy kolejny ? :D ;*
OdpowiedzUsuńZgadzam sie z Sylwią i Anonimem ! :D <3
OdpowiedzUsuńJest cudowny, jak każdy inny :) :D <3
Julia ma racje, rozdzial jest super. A kiedy nastepny?
OdpowiedzUsuńŚwietne ^^
OdpowiedzUsuńPomyliłaś się i napisałaś Karolina :)
Hahahahaha faktycznie xD Zaraz to poprawiam i dzieki za uwage :*
Usuńa nawet jak spradzalam to nie zorientowalam sie xD Juz mi sie wszystko miesza... ;)