-Wiec powiadaj co bylo tak wazne iz musialam dzisiaj sie tutaj pojawic?-zapytala lekko rozbawiona Lea,rzucajac torbe na lawke i usiadla na stoliku przed starsza przyjaciolka.
-Ciebie rowniez milo widziec...I fajnie ze pytasz bo moj dzien minal niezle.-usmiechnela sie sztucznie a pozniej obydwie wybuchly smiechem.
-To sie ciesze.-Gonzales wytknela jej jezyk.
-Ale tak na serio to musialas dzisiaj przyjsc poniewaz chcialam zobaczyc Max'a.-powiedziala niesmialo a kolezanka siedzaca na stoliku az sie zakrztusila pijacym wlasnie napojem.
-Pierdolisz?-byla calkowicie zirytowana tym ze musiala wstac o 7.00 tylko po to zeby jej przyjaciele mogli sie zobaczyc...-Tylko dlatego musialam tutaj przychodzic?! Was pojebalo??
-No co?
-Co? To ze musialam wstac tak rano a moglam sobie zrobic wolne!!-wyrzucila rece w powietrze.-Myslalam ze to cos powaznego!
-A to nie cos powaznego?!-dziewczyny staly naprzeciwko siebie mierzac wzrokiem.Wszyscy obecni na stolowce sie im przygladali a one nic sobie z tego nie robily.
-Kurwa zabujalas sie w moim kumplu i teraz nie wiadomo co! Nawet nie wiesz czy to tylko zauroczenie!!
-Odezwala sie specjalista od siedmiu bolesci...Ty nigdy nikogo nie pokochalas!!
-Bo sama wiesz ze nie moge!!-krzyknela jej prsoto w twarz mrozac oczy.-Jestes zalosna...-wytknela jej biorac do reki swoja torbe i wyszla ze stolowki.
-Do tablicy poprosze...Gonzales.-usmiechnela sie pani Marron ktora prowadzila lekcje matematyki.Znienawidzona przez wielu nastolatkow lekcja dla Lea nie sprawiala problemow jednak nie palala wielkim entuzjazmem widzac pania od tego przedmiotu.W sumie to dziewczyna nigdy nie palala entuzjazmem do jakiejkolwiek lekcji i profesora.
-A moze zmieni pani pomysl.-usmiechnela sie do niej slodko opierajac na lokciach.
-Nie...Moze jednak nie.
-Ale mi sie nie chce...Nie lubie tych zadan i nie mam zamiaru ich robic przed ta zjebana klasa...-mruknela opadajac na krzeslo i zalozyla rece na piersiach.
-Lea!Slownictwo!
-Lea to.Lea tamto...-dziewczyna zaczela ja przedrzezniac co nie podobalo sie nauczycielce jednak klasa miala ubaw.
-Goznales do...-profesorka krzyknela jednak nie dano jej dokonczyc.
-Tak,tak do dyrektora...-wziela torbe zakladajac ja na ramie.-Pozdrowie go od pani.-pocalowala powietrze przechodzac przed biurkiem.-A przepraszam co mam mu powiedziec?-zasmiala sie zagladajac do klasy.Widzac jak profesorka robi sie czerwona usmiechnela sie jeszcze szerzej.
-Do cholery Lea idz do tego dyrektora!
-Ah no tak...Slownictwo...Pani tez radze sie opamietac.-powiedziala znikajac na korytarzu.Szlyszla tylko jeszcze smiechy w jej klasie co spowodowalo zwycieski usmieszek na jej ustach.Szla pewnie do sekretariatu i gdy zobaczyla Rebecce,sekretarke,usmiechnela sie cieplo.Kobieta byla starszego wieku,miala moze po 50-tce,ciemne wlosy i jasne oczy.
-O witaj Lea.
-Siema.-podniosla reke do gory na znak przywitania przechodzac do drzwi gabinetu dyrektora.Bez pukania weszla do srodka i usiadla na swoim ulubionym krzesle.
-Lea...Jak milo cie widziec.
-Czesc Sam.-usmiechnela sie do niego sztucznie slodko pawiac sie jednym z dlugopisow.Byla z dyrektorem na ty co juz nie dziwilo nikogo.Londowala u niego codziennie i za kazdym razem z podobnych powodow.
-Za co tym razem?
-Slownictwo.-wywrocila teatralnie oczami.
-Zgaduje ze pani Marron?-spojrzal zza swoich ulubionych okularow.
-Ding,ding,ding...Mamy zwyciezce.-zasmiala sie a mezczyna jej zawtorowal.-Ale jak wychodzilam to szanowna pani Marron tez uzyla slowa nie dozwolonego w obecnosci nieletnich.-bronila sie a dyrektor sie rozesmial gdy skonczyla swoja wypowiedz co spowodowalo usmiech na jej twarzy.
-Idz mala na ostatnia lekcje.-zasmial sie pokazujac drzwi.
-Wygania mnie pan?!-oburzyla sie.
-Niee...
-No to w takim razie zostaje.
-Lea!-krzyknal rozbawiony zachowaniem dziewczyny.
-No dobra,dobra.Juz sobie ide.-powiedziala znow wywracajac oczami.-Do zobaczenia dyro.-zasmsmiala sie wiedzac ze mezczyzna nie lubi byc tak nazywany.
-I jak minal dzien?-zapytal Max gdy dziewczyna wsiadla do auta.
-Ty to sie lepiej nie odzywaj...-warknela przypominajac sobie sytuacje na stolowce.
-A co ja takiego zrobilem?!-zasmial sie co tylko zirytowalo dziewczyne.Lea poslala mu tylko mordercze spojrzenien na co chlopak automatycznie przestal sie szczerzyc.Jechali w ciszy jednak Max co chwila zerkal na swoja przyjaciolke.-No wez taka nie badz...-jeknal stojac na czerwonym swietle.
-Daj spokoj.
-Leaaaa...-przeciagnal jej imie usmiechajac sie zadziornie.-Co zrobilem zle?
-Czy musisz byc takim dupkiem? Musiales zakochac sie w mojej przyjaciolce?Musialam isc do tego pieprzonego budynku pelnego debili tylko po to zebyscie sie mogli zobaczyc?-po dlugiej ciszy,gdy juz prawie byli w domu Lea nareszcie spojrzala na przyjaciela.-Masz odpowiedz...-wyszla niezadowolona trzaskajac drzwiami i pobiegla do domu.Gdy wbiegala juz na schody automatycznie sie odwrocila widzac jak chlopacy dziwnie siedza na sofach.-Co tu sie dzieje?-zapytala zdziwona widzac Caleba trzymajacego jakis list w reku.
-To dla ciebie.-w takiej samej kopercie zostal wreczony lis dziewczynie.-Co to jest?-zapytala okrecajac papier w reku.
-Otworz.-zachecil ja Toby.Mloda Gonzales zrzucila z ramienia torbe i usiadla na swoim ulubionym fotelu.Rozdarla nie pewnie lecz energicznie kopertke i wyjela ladnie zlozona kartke.
-Zapraszam cie na moje szoste urodziny ktore odbeda sie w moim domu dnia 20 czerwca o godzinie 13.00.-Lea marszczyla brwi czytajac na glos.-Rebecca Gonzales...-wyszeptala a w jej glowie od razu pojawil sie obraz mlodszej siostry.Do zaproszenia doczepiona byla karteczka z rysunkiem.-Lea plose cie,psyjedz...-przeczytala i rzucila kartki na podloge.Uroczystosc miala sie odbyc po jutrze a jutro byl koniec roku.Dziewczyna pobiegla na gore zatrzaskujac za soba drzwi i zrzucajac wszystko co bylo na szafce.Zaczela krzyczec i walic piesciami w sciany,zerwala posciel z lozka i wyrzucila wszystkie ubrania z szafy.Temat rodziny Gonzales byl dla obu drazliwy jednak Caleb przezywal furie w sobie w przeciwienstwie do siostry.
-Lea!Lea!Lea!-Toby krzyknal wbiegajac do pokoju dziewczyny i unieruchomil ja.-Opanuj sie...Spokoj.
-Odpierdol sie debilu!-ona nadal byla wsciekla i teraz walila w klatke przyjaciela.-Kurwa co oni sobie wyobrazaja?! Nawet jej na oczy nie widzialam!!Raz dostalam jakies pieprzone zdjecie i tyle!! Do cholery!
-Wyjdz stary.-w pokoju pojawil sie starszy brat dziewczyny.Kolega tak jak mu kazano automatycznie poscil dziewczyne i z podniesionymi rekoma wyszedl.-Wiem ze to trudne...Ja tez jej nie znam.-powiedzial zapytakac za soba drzwi.-Chodz tu do mnie.-rozlozyl rece a Lea podeszla do niego i wtylila sie jak najmocniej.Uwielbiama to poczucie bezpieczenstwa ktore wywolywal w niej brat.
-Chcesz tam jechac?-podniosla wzrok patrzac nie pewnie.
-To w koncu nasza siostra...Widzialas karteczke ktora ci doczepila. Ja mialem taka sama.-troche zdziwily Lea slowa jej brata.Myslala ze oleje zaproszenie jak na kazde swieta na ktore zostali zapraszani przez rodzicow.
-Ciebie pojebalo? Ja mam sie pokazac w Stratford po tym wszystkim?! Po pierwsze nie wiem po chuj rodzice sie tam przeprowadzili... A po drugie jakos nie widze mnie przy stole z nimi.-powiedziala odsuwajac sie od brata.-Caleb! Chcesz tam jechac po tym co sie stalo?!
-Caleb!!Czemu znow wyladowales na policji?!-ojciec rodzienstwa znow prawil kazanie swojemu synowi.-I jak mogles pozwolic Lea isc z toba?!
-Wez sie przymknij bo swiet nie jestes!! Kurwa nie zrobilem nic zlego!!-chlopak podniusl sie z sofy stajac z swoim ojcem twarza w twarz.-A to ze mala sie wpieprzyla to juz nie moja wina!
-Jestes starszy powinienes byc odpowiedzialniejszy!! To juz nie pierwszy raz! Ogarnij sie gwniarzu!!
-Odezwal sie wielki pan swiety!!
-Odszczekaj to!
-Bo co?! Co mi zrobisz?!-zapytal pewny siebie a jego ociec wymierzyl mu cios uderzajac w warge.Caleb byl w szoku ze dostal od swojego wlasnego ojca.Przetarl wierzchiem dloni krwawiaca warge i spojrzal wrogo na ojca.-Mam zbyt wiele szacunku by ci oddac.-syknal.
-Wynos sie z mojego domu...Wypierdalaj!!-krzyknal pokazujac na drzwi.Caleb znow otarl wierzchiem dloni krwawiaca warge i wyszedl trzaskajac za soba drzwiami.
-A ty mala dziwko lepiej nic nie mow!-zwrocil sie do Lea.Siedziala na fotelu i przygladala sie calej sytuacji zerkajac na placzaca matke ktora siedziala na fotelu obok.
-Jak mnie nazwales?!-Lea byla identyczna jak jej brat.Zacieta,chamska,bezczelna...Od razu sie podniosla na rowne nogi.-Powtorz...-syknela jednak jej ojciec nic nie powiedzial.-No miej jaja i powiedz ze twoja corka jest dziwka nie majac zadnych podstaw!! No dalej!
-A nie jestes?! Na pewno dajesz dupy tym swoim pierdolonym koleszkom...
-Jak nazwales moich kolegow?!-dziewczyna stawiala na pierwszym miejscu osoby ktore kochala.Wszystkich zaskoczylo zachowanie pana Gonzales...Nigdy sie tak nie zachowywal.To typ spokojnego,kochajacego,pomocnego czlowieka.
-Siadaj suko i zamknij morde, lub jak chcesz wypierdalaj za braciszkiem...Tobie daje wybor.-zlapal dziewczyne za wlosy popychajac na sofe.W jednym momencie do domu wtargnal Caleb.
-Dotknij ja jeszcze raz a obiecuje ze cie rozpierdole.-popchnal swojego ojca na sciane.-Moj szacunek do ciebie sie skonczyl...Mnie mozesz bic ale nie Lea!!-przypchnal go do sciany za koszulke a pozniej przewrocil na schody.-Chodz malutka.-zlapal za reke swoja roztrzesiona siostre i wyszli a raczej wybiegli z domu.Na podjezdzie stal naprawde ladny samochod.
-Wow...-jeknela dziewczyna a jej brat wrecz wepchnal ja do srodka.
W taki sposob Lea wkrecila sie w towarzystwo Caleba.To od tamtego pamietnego wydarzenia nie wrocila do domu nawet po swoje rzeczy.To tak zaczela calkowicie nowe zycie.Od zawsze byla niegrzeczna jednak nie do tego stopnia.To tak poznala chlopakow.
-Tak szybko zapomniales jak ojciec cie wyrzucil?!Tak szybko potrafisz mu wybaczyc?!-w jej oczach zebraly sie lzy a Caleb stal jakby sparalizowany.Nie mial pojecia jaki roch mial zrobic.Faktycznie mial za zle ojcu co zrobil..Ale nie co zrobil jemu, tylko temu jak potraktowal siostre.A po tym calym incydencie wyprowadzil sie do Stratford zeby nie postrzegano go jako zlego ojca i meza.Zalosne.
-Nie zapomnialem,ok?! Nigdy nie zapomne jak kazal mi wypierdalac!-krzyknal i wyszedl z pokoju.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nudy ale przynajmniej wiecie ze Lea i Caleb maja siostre i mniej wiecej z jakiego powodu juz nie mieszkaja z rodzina. ;) Moze tez troche wam rozjasna to cala sytuacje :D Nie chce nic mowic o nn rozdziale mimo ze strasznie chcialabym sie z wami podzielic pomyslem :P Bedzie pewnie ciekaweij ;) Bynajmniej sie postaram.
Chcialam wam powiedziec cos ciekawego :D W mojej sql w srode jest koniec roku i w mojej klasie ubieramy sie ala lata 70-ate... :D Fajny pomysl bo bedziemy jedyna klasa na cala szkole ;)
Milego czytania ;)
-Patrys
Ajajjaj :D Boskie :D
OdpowiedzUsuńMówisz, że ich rodzice przeprowadzili się do Stratford... ^^ :D Hmm... czy ty masz na myśli to co ja mam na myśli? :D
Dobra, rozdział super jak zawsze ;)
Czekam nn :)
Ps. Zrób zdjęcie i nam pokaż jak będziesz wyglądać :)