-Jestem padnieta...-jeknela dziewczyna siadajac przy blacie w kuchni.Jej babcia postawila reklamowki z zakupami na wysepce i usmiechnela sie do swojej wnuczki.-Czy ty naprade musisz obejsc wszystkie sklepy nawet jesli ci z nich nic nie jest potrzebne?-Gonzales spojrzala na kobiete rozbawiona.-I zeby wyrobic sie w czasie musialysmy biegac.-powiedziala znudzona opierajac czolo na polozonych rekach.
-Juz tak nie marudz moja droga bo w cale nie biegalysmy.-zasmiala sie Ellie.-A po za tym nie poszlysmy do centrum po nic.-wyjela ladnie zapakowane podelko.-To dla ciebie.-podsunela je wnuczce ktora od razu sie ozywila.
-Dziekuje.-usmiechnela sie jak mala dziewczynka i otworzyla pakunek.W srodku znalazla sliczna sukienke ktora jeszcze godzine temu przymierzala.-O ku...-spojrzala na babcie i napotkala jej pouczajacy wzrok.-...rde...-usmiechnela sie uroczo wyjmujac ubranie.-Ah...Dziekuje,dziekuje,dziekuje.-wstala i przytulila sie do boku babci.
-Zaloz ja dzisiaj...-szepnela calujac dziewczyne w glowe.-Zmykaj sie przebierac bo masz 30 minut i wychodzimy.-powiedziala powaznie a Lea zgarnela sukienke i zniknela na schodach wpadajac do pokoju.Postanowila nie zakladac szpilek ani zadnych obcasow bo jej sie po prostu nie chcialo.Wybrala czarne martensy i do tego czarna mala torebke a pozniej poszla wziac szybki prysznic.
-Gotowa?!-zawolala Ellie z dolu czekajac na wnuczke przy drzwiach.
-Tak!Tak!Juz schodze.-dziewczyna bedac w plaskich butach zbiegla bez problemu i nawet sukienka nie krepowala jej rochow.-I jak wygladam?-usmiechnela sie uroczo spogladajac po sobie.
-Justin bedzie zachwycony...-stwierdzila pani Martines a Gonzales poslala jej znudzone spojrzenie.-No co?-powiedziala rozbawiona zamykajac drzwi na klucz gdy juz wyszly.
-Ty juz babciu wiesz dokladnie co.-zasmiala sie Lea wychodzac na chodnik.-A tak w ogole to co ty im kupilas?-zapytala szybko.
-Taki srebrny posazek.-usmiechnela sie dumnie.Lea nie byla zachwycona pomyslem siedzenia u starszych ludzi i usmiechania sie sztucznie.Dziewczyna nie lubila ani dzieci ani osob starszych,z pewnymi wyjadkami oczywiscie.Ellie zapukala do drzwi a Diana od razu je otworzyla.
-Dzien dobry.-Lea usmiechnelam sie serdecznie.
-Wchodzcie,wchodzcie.-gospodyni zrobila miejsce w drzwiach.Skierowaly sie do salonu gdzie siedzial jakis starszy pan,dwojka malych dzieci,Justin,jakies dwie kobiety i jakis mezczyzna.
-Dzien dobry.-przywitala sie Gonzales na co wszyscy jej odpowiedzieli.Jak zauwazyla oczy Justina gdy ja zobaczyl az rozblysly a na jego twarzy pojwail sie szeroki usmiech.Po zapoznaniu sie zasiedli do stolu.Jak sie okazalo starszy pan do Bruce,dziadek Justina,dzieci to jego przyrodnie rodzenstwo,jedna z kobiet to jego mama,a mezczyzna i kobieta to jego ojciec i macocha.Na poczatku zapadla dosc nie zreczna cisza.Lea siedziala obok Biebera i swojej babci a na przeciwko miala Jazzy.
-Ile masz lat?-zapytala ciekawie dzieczynka.
-17...-usmiechnela sie do niej.
-Ja mam 6.-powiedziala dumnie.-Ostatnio mialam urodziny.
-To wszyskiego najlepszego.-zasmiala sie spogladajac na Justina jednym okiem.
-Dziekuje.-widac bylo ze mala dziewczynka polubila Lea.Z wzajemnoscia? Gonzales sama tego nie wiedziala.-Wiesz ze Justin ciagle o tobie moiwl?-zapytala nadziewajac frytke na widelec.Dziewczyna spojrzala na chlopaka ktory widac bylo ze sie zmieszal.
-Jazz...-syknal do siostry a ta wytknela mu jezyk na co Lea sie zasmila.
-Zadziorna.-szepnela do chlopaka a ten na nia spojrzal i westchnal.
-Eh...To taki maly diabel.-spojrzal na pochlonieta jedzeniem siostre.
-Tez kiedys taka bylam...Moze nawet gorsza.-zasmila sie Lea.-Pamietam jak Caleb ciagle nazekal ze pyskuje mu i w ogole.Oby nie wyrosla na taka jak ja.-spojrzala na dziewczynke ktora teraz zawziecie tlumaczyla cos swojemu braciszkowi.
-Czemu?-Jus zmarszczyl brwi a dziewczyna przeniosla niby znudzony wzrok na niego.
-Nie jestem najlepszym przykladem dla malych dziewczynek...-powiedziala wymownie a chlopak od razu zrozumial o co chodzi.
-Ah...
-Moze wezmiemy maluchy i przejdziemy sie na spacer?-spojrzla na Biebera po skonczonym deserze.
-Dobry pomysl.-usmiechnal sie wstajac.-Mamo idziemy z Lea na spacer,a Erin...Mozemy wziac dzieciaki?
-Jax juz spi wiec nie ma szans ale Jazzy jesli chce moze isc.-usmiechnela sie uroczo mama dwujki dzieci.
-Ok.-powiedzial chlopak kierujac sie do pokoju goscinnego gdzie przebywaly dzieci.Chlopczyk faktycznie spal na lozku a dziewczynka bawila sie lalka.-Ksiezniczko,chcesz isc z nami na spacer?-chlopak ukucnal przy malej a Lea oparla sie o framuge drzwi.
-Pewnie!-wykrzyknela entuzjastycznie a jej starszy brat wzial ja na rece.
-Tylko nie wrodzcie za pozno!-krzyknela Pattie.
-Tak,tak...-wywrocil oczami na co Gonzales zasmiala sie pod nosem.Od razu poszli do parku gdzie Jazzy pobiegla na plac zabaw a oni usiedli na lawce.
-Nie bylam w poblizu placu zabaw juz chyba z 10 lat...-zasmiala sie dzieczyna a oczy chlopaka zrobily sie ogromne.
-Jak to?
-No tak to.-wytknela mu jezyk.-Jak mieszkalam jeszcze z rodzicami,razem z Calebem nie nalezelismy do najgrzeczniejszych.My wolelismy szlajac sie gdzies po lesie,starych magazynach,opuszczonych uliczkach niz chodzic w takie miejsca.-usiadla bokiem tak zeby byc przodem do chlopaka.-a ty?
-Ugh...Ja czesto tutaj bywam...Mama kaze mi przychodzic tu z rodzenstwem wiec oni sie bawia a ja dzwonie po kumpli i siedzimy bez sensu.-zasmial sie.Obojgu bardzo dobrze sie rozmawialo i nawet nie czuli tego ze znaja sie od wczoraj.W pewnym momenice Lea zobaczyla Chrisa wiec sie troche zmieszala i nie umklo to uwadze Biebera.-Co?-spojrzal na dziewczyne a pozniej odwrocil glowe w strone w ktora patrzyla.-Nie lubisz go?-zasmial sie widzac swojego kumpla.
-Nie.-powiedziala pewnie i troche wkurzona.
-Chris jest naprawde spoko gosciem.Duzo sie wyglupia ale jest w porzadku.
-Coz...Mi nie przypadl do gustu.-powiedziala naburmuszona zakladajac rece na piersiach i patrzac przed siebie,siedzac juz normalnie.
-Siema.-przywital sie Beadles przybijajac piatke z kolega.
-Siemka stary...
-Czesc.-powiedziala oschle.
-A jej co?-zapytal blondyn pokazujac na dziewczyne.
-ONA...Ma imie.-powiedzial sucho i bez emocji.
-Dobra...Wiec...Co jest LEA?-podkreslil jej imie a dziewczyna sie sztucznie usmiechnela.
-Tak ciezko bylo?Spociles sie?-zadrwila a Jus sie usmiechnal pod nosem patrzac na kumpla.
-A ciebie co smieszy Bieber?-zapytal zly a chlopak podniusl rece w gescie obrownnym.Lea spogladajac na nowo przybytego zauwazyla ze ma deskorolke,jej oczy automatycznie rozblysly.
-Ehm...Moge?-pokazala na przedmiot a chlopak automatycznie powedrowal wzrokiem w wskazywane miejsce.
-Co?-wywalil oczy przytulajac deske.-Chcesz moja Dolly?
-Ahahaha.-dziewczyna wybuchla smiechem.-Nazywasz deski?
-No...-powiedzial jakby to bylo oczywiste.
-Zalosne...-znow sie zaczela smiac.Przez nastepne 15 minut klocili sie jeszcze i docinali az nie przyszla Jazzy i usiadla na kolanach dziewczyny.Troche ja to zdziwlo ale objela mala i sie usmiechnela.-Ani slowa.-pogrozila palcem blodnynowi widzac jego lobuzerski usmiech.-Chyba ze chcesz skonczyc powieszony za bokserki na tamtej galezi.-wskazala na drzewo za nimi a Chris automatycznie zlapal sie za krocze.
-Al...
-No walsnie.-powiedziala usmiechajac sie zwycisko a Bieber zaczal sie smiac z miny kolegi.
-Nie lubie Chrisa...-szepnela jej na ucho mala dziewczynka a Gonzales sie zasmiala.-Zachowuje sie jak dupek.Ale nie mow nic Jusowi bo bedzie mu smutno.
-Przybij piatke.-podniosla reke do gory a Jazzy od razu sie zamachnela.-Co?-spojrzala na zszokowanego Justina i Chrisa.
-Jazz nie przybija piatek z nikim oprocz Justina.-powiedzial blondyn a Lea wzruszyla bezradnie ramionami.
-Wracajmy do domu...-szepnela dziewczynka ziewajac.
-Dobra...Ja tez spadam.-stwierdzil blondyn.-Narazie.-krzyknal odjerzdzajac na deskorolce i tylko Justin sie z nim pozegnal.
-Obie go nie lubicie,co nie?-zapytal spogladajac na dziewczyny a ta przytaknely zgodnie glowami co rozbawilo chlopaka.-Chodz tu do mnie.-wyciagnal rece w strone malej biorac ja w swoje obejcia.
Justin z Lea przyszli do domu chlopaka widzac jak ich dziadkowie z rodzicami Biebsa sie swietnie bawia opowiadajac jakies historie z mlodych lat.Lezeli w pokoju chlopaka na lozku patrzac w sufit i rozmawiajac na najbanalniejsze tamty.
-Ladnie wygladasz.-usmiechnal sie chlopak a dziewczyna troche oniemiala.Juz dawno nie slyszala szczerych slow komplementow od nikogo innego po za piatka chlopakow z ktora mieszkala.
-Ehm...Dzieki.-powiedziala i chciala spojrzac w oczy Justina jednak jej telefon zaczal dzownic.Szybko dorwala sie do torebki zeskakujac z lozka i spogladajac na numer dzowniacy odebrala.-Tak Caleb?-syknela wziac zla na barta.
-Sluchaj jest problem...
-O co chodzi?-troche ja przerazil ton glosu brata jednak jak zawsze zachowywala zimna krew.
-Jest tu...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Znow mi sie nie podoba...Nie kurde :( Przepraszam...Obiecuje ze w nastepnym cos sie zadzieje. ;)
Takie pytanko: Chcecie aby Lea z Justinem byli bardziej w obec siebie otwarci odnosnie uczuc czy jak na razie maja sie przyjaznic?
Ja sama jeszcze nie wiem... Pomozcie!! :*
Milego czytania <3
A no i zycze wam milego rozpoczecia wakacji :P Ja juz sie lenie od 12-ego czerwca :D
Buziole <3
-Patrys
Ja tam od dzisiaj :P
OdpowiedzUsuńA Mi się rozdział podoba !! :D Strasznie :) Bardzo mi się spodobało jak Jazzy zachowuje się w stosunku do Lea ;) Uwielbiam ją <3
A co do Justina i Lea to... Jak zostaną na razie przyjaciółmi to się lepiej poznają, c'nie? Mogłoby tak być :D
Czekam na następny rozdział ! :D
Buziaki :***
a ja od 18 maja xd :D ale przez cały rok chodziłam w soboty do sql xd :P Myślę że lepiej bd jak bd otwarci :D
OdpowiedzUsuńznowu zgadzam się z Sylwia. Na razie powinni zostać przyjaciółmi, a dopiero później niech cos zaiskrzy..
OdpowiedzUsuń<333
Cudowny rozdział, szybko nn! <33
kocham cie czekam na nn ♥♥♥
OdpowiedzUsuńMusiałaś w takim momęcie przerwać ?! ;p hahahahhah :D Dzisiaj zaczęłam czytac bloga i straaasznie mnie wciągnął. ;) Jest inny od tych, które czytałam. :) Bardzo mi się podoba. <3 Pozdrawiam i czekam na nn. ;*
OdpowiedzUsuńZapraszam na moje blogi:
OdpowiedzUsuńhttp://tmzstarslife.blogspot.com/
http://justinpamelalove.blogspot.com/