piątek, 25 kwietnia 2014

#57

Wrocila do tego samego miejsca co na poczatku, ten sam pokoj, ten sam budynek, to samo miasto. Jednak nic sie nie zmienilo.Siedziala tak z nogami oplecionymi przez ramiona szlochajac cichutko. Bezsilnosc dawala o sobie znaki a to ja dobijalo.Stala sie krucha, taka...Taka niewinna. Kolejne dni a moze nawet tychodnie mijaly jednak ona stracila juz rachube. Gdzie do cholery jest Justin?! Ten ktory ja niby tak bardzo kocha...Gdzie jest Jace ktory obiecywal ze zostanie?! A Caleb? The Fastest? Czy to mozliwe ze nikt jej nie chcial. To mozliwe ze byla taka suka odtracajaca wszystkich iz nie ma przy niej nikogo? Zostala sama. Czula sie samotna, oszukana i opuszczona.
-Czemu placzesz skarbie?-ten ton, ten fartuszek...Obrzydzalo ja to wszystko. Jak zwykle nie odpowiedziala, nie miala takiego zamiaru. -Dlugo bedziesz tak milczec, mala dziwko?- jaka zmiana. Frustracja dosiegnela juz pania doktor i nie wytrzymala. Gonzales otarla lzy stajac przed nia pewnie. Spojrzala w jej oczy mrozac je lekko i zasmiala sie gorzko. -Nie badz siebie taka pewna. To ja tu zadze.-syknela na co Lea zachichotala pod nosem. Po chwili poczula jak jej policzek piecze a glowa przekrecila sie na jedna strone. 'Nie zrobila tego...Nie zrobila.'. Spojrzala oszolomiona i z furia w oczy jej ''opikunki''.-Co? Zaskoczona?-prychnela odwracajac sie do drzwi.- Twoje pieklo zacznie sie wlasnie teraz.-dodala zlowrogo trzaskajac za soba. 'Pozaluje tego...'. Na ustach dziewczyny wymalowal sie chytry usmiech.'Pokonam ja jej wlasna bronia.'. Przypomniala sobie jak Jace opowiadal jej kiedys film w ktorym rowniz wystepowala kobieta przetrzymujaca grupke nastolatkow do badan odnosnie narkotykow. Co prawda inny typ dzialan jednak sytuacja podobna. Zatarla rece przeczesujac wlosy do tylu. 'Trzeba zaczac trenowac'. Wzruszyla ramionami podchodzac do ogromnych rozmiarow garderoby. Przeciagajac wieszaki zauwazyla cos dziwnego na scianie tak jakby malych rozmiarow szafke. Sejf? Nie, to wygladalo inaczej. Tak jakby poprzedni wlasciciel pokoju rowniez gromadzil sposoby na ucieczke. Lea rozsunela calowiecie wieszaki i stanela przed zakryta wneka. Hmmm co tam moze byc? Podeszla blizej kiedy uslyszala otwieranie drzwi. Nie przestraszyla sie, jedyne co wiedziala to ze musi zachowac nowe odkrycie dla siebie. Nie moze nikomu ufac. Na pewno nie w tym miejscu. Jak gdyby nigdy nic wybrala odpowiedni struj do treningu i wrocila do pokoju.
-Masz 5 minut i musimy isc spotkac sie z policja.-powiedzial Patrick siadajac na wygodnym fotelu. Spojrzala na niego z nutka pogardy jednak i ciekawoscia.-Musisz byc grzeczna i udawac ze po prostu jestes tutaj na starzu. Jakby co studiujesz botanike.- warknal niemilo. Blondynka wywrocila tylko oczami wchodzac do lazienki i zostawiajac ciuchy na dlugim blacie przy zlewie. Spojrzala w lustro i wziela gleboki wdech.' Dasz rade.'. Usmiechnela sie lobuzersko jednak nie przewidziala tego co moze sie stac pozniej.

-Znalezliscie ja?- zasmial sie brat dziewczyny rzucajac sie na lozko Bieber'a w domu The Fastest. Caleb odnosil sie ostatnio z lekka kpina w oboec dowjki chlopakow. Po prostu dla niego bylo obojetne czy jego siostra jest cala czy nie. Zaskakujace, a jednak. Moze tak na prawde za nia tesknil ale nie chcial tego pokazac? Moze faktycznie go to nie obchodzilo? Co kierowalo chlopakiem?
-Wypierdalaj.-syknal Jace nie podnoszac oczu z nad laptopa.
-Bo co mi kuzwa zrobisz,tleniony blondasku?
-Pierwsze jestem jak twoja siostra a drogie....-spojrzal na niego.-To naturalny kolor.
-Bla bla bla...
-Co ci jest stary?-Biebs wyszedl wlasnie z lazienki w samych opuszczonych spodniach pokazujacych jego czerwone boskerki, wycierajac wlosy.
-Nic.-warknal zly. Nie pozwalal sobie na rozmowe o jakich kolwiek uczuciach czy myslach odnosnie blondynki. Chcial zapomniec.
-Skoro tak mowisz.-JB wzroszyl ramionami zucajac przedmiot na podloge do lazienki i po chwili usiadl obok jego przyjaciela zaabsorbowanego komputerem. Justin wraz z Jace'm dyskutowali zawziecie o jakis kodach kiedy Caleb bawil sie swoimi dlonmi.
-Hmm.... -nucil pod nosem spogladajac po pokoju. Zdjecia Lea i Justin'a byly na kazdej pulce i kilka powieszonych na scianach. Bolalo to Gonzales'a. Ten jej szczesliwy usmiech bedac w objeciach swojej milosci... Fakt ze jego siostra znalazla kogos kto ja pokochal niezwazajac na to co robila i jaka byla wkurzal chlopaka. On stracil ja przez Justina. Tak to sobie tlumaczyl.
-Mow.-warknal blondyn.-Albo wypieprzaj.
-Daruj sobie ten ton.
-Co ci jest? Ostatnio traktujesz nas jak wrogow.-dodal patrzac na bruneta niezrozumiale.
-Mam dosc tego gdy widze ja taka szczesliwa z nim!-krzyknal wyrzucajac dlon w strone Biebsa. Ktory w tamtym momencie oniemial.
-N...Nie cieszysz sie z jej szczescia?- Jus byl lekko zaskoczony. Nie! Lekko to naprawde zle slowo, on byl strasznie zszokowany.
-Ciesze ale to boli. Widziec ze jej usmiech nie powoduje ja tylko ktos inny, ze moja mala, drobna siostrzyczka nie wtula sie we mnie kiedy ma koszmary tylko w kogos innego...A do tego, ona kogos znalazla bedac w tym samym bagnie co ja, mnie nikt przez  to gowno nie chce.


-Jests tutaj od?-zapytal wysoki mezczyzna w mundurze policjanta.
-3 tygodnie.-odpowiedziala za dziewczyne swirnieta pani doktor.Lea nie chciala nadal wydusic z siebie ani slowa co zucalo na sprawe cien podejrzen.
-Dziewczyna moze odpowiedziec sama.
-Oh nie...-pokrecila glowa kobieta o wkurzajacym glosie.-Niestety stracila glos.
-Slucham?-policjant zmarszczyl brwi.-Mielismy w aktach ze wszyscy pani podopieczni sa zdrowi.-spojrzal na nia podejrzliwie.
-Ona stracila glos tydzien temu a ja nie zdazylam tego zglosci.-zlapala sie za czolo.-Wie pan...Mamy tyle pracy.
-Jak ona ma na imie?-zapisal cos w swoim notesiku.
-Maria Santors.
-Jasne, sprawdzimy to.-pokiwal glowa.-Przykro mi z powodu glosu.-poslal blondyneczce smutne spojrzenie. Ta zasmiala sie pod nosem kiwajac glowa, zacisnela usta w linijke by czasami nic nie powiedziec. Policjant wyszedl z pomieszczenia mowiac na odchodne jedynie ze sprawdzi jeszcze laboratorium i pare innych pomieszczen. Lea podniosla sie i poszla do siebie z mysla by wreszcie pocwiczyc. Jednak w glowie dziewczyny powstala iskierka nadziei. Moze cos zmienic, wreszcie. Podrpetala do pokoju uwazajac na to by nikt jej nie zauwazyl. Wslizgnela sie, umyslnie, do jednego z laboratoriow to ktore odwiedzic mial policjant. Nie byla pewna tego co robi, w kazdej chwili mozna bylo ja nakryc. A bylo to jej obojetne. 'Gorzej byc nie moze, nie?'. Usmiechnela sie pod nosem siadajac wygodnie w skorzanym fotelu, polozyla nogi na debowym biurku i wziela pierwsze lepsze papiery. Hmmm, to co tam znalazla delikatnie ja zaskoczylo. To byly papiery jej przyjaciela. 'Jace Wayland'. Bez jakiegokolwiek zastanowienia sie otworzyla teczke i zaczela przegladac krwae zdjecia chlopaka gdy jeszcze byl mlodszy. To bylo straszne co ta kobieta z nim robila. 'Dlatego ma tyle blizn...'. Pomyslala ogladajac fotografie przedstawiajaca chlopaka w samych jeansach i z klatka pocharatana przez sztylet. Niektore rany byly pokryte krwia a inne niebieska substancja. Na twarzy blondyna byl bol, cierpienie i grymaz ale takze chec zemsty. 'Czemu mi tego nie robi?'...

-Co ty tu robisz?- policjant nie spodziewal sie dziewczyny w tym pomieszczeniu. Siedziala w tej samej pozycji pilujac swoje paznokcie. Mezczyzna wszedl do srodka ogladajac sie za siebie i zamknal drzwi. Cos mu nie gralo w tej calej sytuacji. Ta dziewczyna byla kims innym niz przedstawiala ja kobieta. Oparl sie na rekach o biurko patrzac w jej twarz. Skads ja kojarzyl jednak nie mial pojecia skad. Faktycznie, Lea zmianila w ostatnim czasie kolor swoich wlosow, nie byly juz przepieknie blad tylko kruczoczarne, wrecz przerazajace. A jej oczy nie mialy tego blekitnego koloru lecz szare soczewki kompletnie zmienialy jej twarz.
-Czekam na pana.-usmiechnela sie zlosliwie.
-Mowisz.-stwierdzil zdezorientowany podnoszac sie do pozycji stojacej.
-Owszem mowie.-skinela glowa opuszczajac nogi i opierajac lokcie o kant blatu. -I mam pare ciekawych rzeczy do opowiedzenia.-opuscila lekko twarz by nadac jej spojrzeniu bardziej zlowieszczego wyrazu. Faktycznie byla przerzajaca. Jej suche kosci policzkowe idealnie uwydatnione plus patykowate palce polozone na placie wygladaly jak u szkieleta. Ona cala wygladala jak szkielet.
-Slucham.
-Po pierwsze jestem Lea Gonzales.-usmiechenela sie dumnie. Zdjela jedna soczewke kontaktowa pozwalajac ukazac jej prawdziwy kolor. Wysunela wsowke do wlosow pozwalajac jednemu blad kosmykowi opasc na jej ramie.
-Ta Lea Gonzales?-zapytal co bylo bardziej stwierdzeniem.
-We wlasnej osobe.-uniosla rece do gory.

Mezczyzna w mundurze wychodzac z budynku zalozyl czapke na glowe i wyciagnal kluczyki do policyjnego wozu.Usmiechnal sie pod nosem kiedy wyjezdzal z posesji i jeszcze raz spojrzal w wstecznym lusterku na bialy, pokaznych rozmiarow budynek. Cos w jego glowie kazalo mu tam wrocic jednak po rozmowe z Gonzales wiedzial ze teraz musi zrobic tylko jedno.
-Simons do gabinetu komentanta.-powiedzial od razu na wejsciu jakis mlody sekretarz.
-Jasne.-pokiwal ochoczo glowa kierujac sie w strone pomieszczenia. -Chcial pan ze mna rozmawiac.-zajrzal do srodka kiedy uslyszal pozwolenie na wejscie.
-Ah, tak. I jak bylo? Znalazles cos podejrzanego?- komendant Monter zdjal swoje okulary odkladajac je na ich miejsce w pokrowcu.
-Jesli chodzi o sprawe tej pokreconej doktorki to nie.-pokrecil glowa marszczac brwi i poprawil sie w fotelu.-Jednak odkrylem cos bardzo ciekawego.-usmiechnal sie, dumnie wypinajac piers.
-Wiec?
-Znalazlem Lea Gonzales.-usmiechnal sie lekko glupokowato. Sledztwo odnosnie tej dziewczyny twalo juz od kilku dobrych lat. Na poczatku nie bylo to nic powaznego, zwykle podejrzenia. Jednak z czasem zaczelo sie dziac wiecej. Niespodziewane zabojstwa, rynek prochow i broni a we wszystkim byly wzmianki o The Fastest. Policja doskonale zdawala sobie sprawe ze ten gang jest niebezpieczny jednak za kazdym razem udawalo im sie wymigac.
-Nie powinienes mieszac sie w nie twoje sprawy. To nie twoje sledztwo-przelozony Simons'a byl oschly i w najmniejszym procencie nie wierzyl w slowa swojego pracownika.-Na pewno jakies dzieciaki cie wkrecaja.
-Nie, nie. To byla ona.-podekscytowany swoim odkryciem opowiedzial cala historyjke ktora w ogole nie zmienila toku myslenia Monter'a.'Pieprzony skurwiel'. Pomyslal Simons wychodzac z niczym z gabinetu.

Tony Simons
Lat: 20
Studia: Ukonczone przedwczesnie- New York University
Ojciec: Marcus Simons- policjant
Matka: Tamara Simons- detektyw
Rodzenstwo: Isabella Simons- studentka Akademii Sztuk Pieknych w Wenecji
Hobby: Testowanie gier komputerowych, baseballe i motory.
Najlpesi przyjaciele: Clarie Marton, Sid Cots i Maxxie Nopers (zaginiony).

Chlopak lezal w swoim pokoju jak zwykle bawiac sie kolejna nowa gierka.W glowie  wposminal klotnie z ojcem o kolejna glupote. 'Codzien to samo'. Nic nowego ze mezczyzna wyzywa sie na synu za problemy w pracy. CHlopak sie do tego przyzywczail.
-Tony!-uslyszal glos swojej mamy z dolu wiec od razu zatrzymal obecne zajecie i siegajac w biegu po bluze zalozyl ja na siebie.
-Tak?-usmiechnal sie do kobiety tym swoim slynnym sposobem dzieki ktoremu wyrywal kazda laske w klubie.
-Bedziesz musial pomoc swojemu ojcu.-powiedziala powaznie opierajac sie o duzy stol w jadalni. Automatycznie jego szczesliwy wyraz twarzy znikl.
-Zartujesz sobie ze mnie?-uniosl brwi krzyzujac rece na klacie.-Przeciez nie mam zamiaru dolaczac do policyjnych spraw.-zasmial sie pod nosem. Tamara doskonale wiedziala ze jej synek nie nalezy do tych grzecznych jednak razem z mezem woleli myslec ze tak jest.
-Tym razem chodzi o cos innego.-powiedziala smutno. Kobieta zdecydowanie wolala zycie w spokoju, legalnie bez przekretow. Bardzo nie podobal jej sie pomysl meza.
-Slucham, w takim razie.-oparl sie o lodowke, z tym razem, lobuzerskim usmieszkiem.
-Twoj ojciec chce...-zatrzymala sie czujac duza dlon na swoim ramieniu.
-Ja to wytlumacze.-powiedzial Marcus usmiechajac sie smutno do zony. Ta pokiwala tylko glowa i pocierajac remie syna odeszla w strone swojego gabinetu. -Potrzebuje cie to uwolnienia jednej dziewczyny.
-To bedzie niebezpieczne?
-Raczej tak, zwazajac na to ze policja jej szuka a ona jest przetrzymywana przez kobiete ktora robi na niej eksperymenty.
-Co jej robi?-20'latek zmarszczyl brwi a jego oczy powiekszyly sie lekko.
-Chodzi o Lea Gonzales,synu.-usiadl przy stole skinajac na chlopaka by uczynil to samo.
-O TA Lea Gonzales?
-Dokladnie.-pokwila glowa.
-Zapowiada sie niezla zabawa.-zasmial sie chytrze pocierajac rece.

Dziewczyna zalowala iz powiedziala o sobie temu facetowi. Po jej glowie chodzily dziwne niepewnosci. 'A co jesli on mnie wyda?'. Mimo ze wydawal sie godzien jej zaufania to ona sie po prostu czula niepewnie. Nie bala sie, co to to nie! Jednak fakt iz wygadala sie o sobie policjantowi troche ja sfrustrowalo. 'Czy naprawde jestem az tak zdesperowana by mowic o tym kim jestem psom?!'. Chyba tak... To przykre widziec tak silna osobke w takiej sytuacji. Mimo ze Gonzales jest prawidziwa suka to serce sie kraje widzac ja skulona na lozku i trzesaca sie cala.
Justin nie chcial jej oposcic, jego mysli krazyly tylko w okol swojej ukochanej. Wkuriwal go fakt ze nie moze dac jej najmniejszego znaku. Ze nie zapomnial, ze kocha. Nic. Byl bezradny. Odkryli razem z Jace'm dzialalnosc pani ''dokrot'' u ktorej kiedys musil zyc blondyn jednak nie mogli znalezc zadnej wsmianki o Lea. Mimo wszystko byli pewni ze to ona ja ma. Bieber z dnia na dzien wariowal, nie tracil nadziei ale nie mogl juz wytrzymac bez ukochanej.
Wayland tez odchodzil od zmyslow jednak nie poddawal sie. Musial dopiac swego.
Caleb wyjechal gdzies, nie widomo gdzie. Nie chcial sie w to mieszac.
 Co dla Justin'a i Jace'a bylo szczytem chujostwa. No bo przeciez jak on mogl zostawic swoja siostre?!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam. Brak weny, problemy zdrowotne, masa nauki i... No i kurde juz jest tak cieplo a ja mieszkam nad morzem i to naprawde uzaleznia. Naprawde was przepraszam.
Nie wiem kiedy bedzie kolejny bo teraz bede miala urodziny, wiec impreza. Pozniej przyezdza moja ciocia do Wloch i chcialam jej pokazac Rzym itd wiec naprawde nie bede miala czasu pisac. Mimo to postaram sie cos dodac <3
Kocham was!! <3
-Patrys

3 komentarze:

  1. Świetny rozdział !! Kocham to. ! Z kazdym rozdzialem to opowiadanie jest coraz lepsze ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Czekam na nn i życzę weny :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Czekam na NN! I proszę, żeby Lei się nic nie stało ;)

    OdpowiedzUsuń