Trzy miesiace pozniej...
Jace spotkal swoja byla narzeczona...Chociaz spotkal to za duzo powiedziane. Po prostu pojechal do miasta by ja zobaczyc. W pierwszym momencie wkurzyl sie niemilosiernie na Lea ze wpieprzyla sie w jego sprawy prywatne ale pozniej zrozumial ze chciala dla niego dobrze i podziekowal jej z lekkim usmiechem. Obserwowal ukochana w parku, gdy biegala z swoim psem. Nie widzial czy jest szczesliwa i w tamtej chwili zapragnal obecnosci swojej blad ''siostry'' by mogla wyczytac z jej mysli co czuje.Nie odwazyl sie przywitac, nie wiedzial co powiedziec. Kobieta jego zycia mieszka w Waszyngtonie a on w Straftord.
Justin odeszedl z klubu po tym jak trener nie dopuscil go do najwazniejszego meczu ktory molgby zadecydowac o calej karierze pilkarza, wyraz zemsty. Mlody sportowiec wsciekl sie rowniez gdy doszly do niego sluchy, ze jako jedyny zostal oszukany w sprawie wynagrodzenia. Po dwoch tygodniach dlugich procesow w sadzie, wygral. Dostal odszkodowanie i wynagrodzenie ktore mu sie nalezalo. Nie zalowal odejscia, wrecz przeciwne mimo ze pilka to jego milosc nie mial zmiaru dalej tam grac, tak samo jak nie mial zakonczyc football'u.
Caleb wypuscil Kasire po tygodniu meczarni. Kobieta grozila mu ze sie zemsci a on z chora ochota nie mogl sie doczekac. Taaak...Przekonal sie ze jej slowa byly prawdziwe gdy podczas jednej z nocy do jego domu wpadlo 8 mezczyzn wraz z lowelasem czerwono wlosej. Nie byl na to przygotowany. Wogole sie tego nie spodziewal mimo ze reszta The Fastest go ostrzegala. Mial wyjebane, jak to on. Jednak z niego szczesciarz... Lea tego wieczoru postanowila zostac z Justin'em na noc u brata dlatego gdy tylko doszlo do napadu pomogla bratu bez chwili namyslu.
Lea...Z jednej strony byla mega szczesliwa. Nie wrocila do mieszkania z swoim chlopakiem, zostala u Jace'a, jednak codziennie spedzala dluuuugie godziny z bylym pilkarzem Barcelony. Wspierala go podczas procwsow, w kazdej chwili przy nim byla. Opracowala rowniez z swoim ''bratem od darow'' pewna teorie polegajaca na tym iz nie moze miedzy nia a nim dojsc do stykniecia sie skory. Znaki ktore pojawialy sie na ich dloniach mogly spowodowac smierc. Oczywiscie ona chciala podjac sie ryzyku tak samo jak blondyn jednak Bieber stanowczo wybil jej ten pomysl z glowy. W tym calym szczasciu bala sie jednak...Powdujac smierc osmiorga mezczyzn bala sie konsekwencji. Nie chciala ich zabic,jak na tamta chiwle, po prostu od kiedy pracowala nad tym z Jace'em jej moce staly sie o wiele silniejsze i ciezko je bylo opanowac. Wpadala w chore momenty checi zabijania.Oczywiscie cale The Fastest zapewnialo ja ze jak zwykle uda im sie ominac psy.
-Lea?-Justin zajrzal do pokoju ktory nalezal do niej w domu Gonzales. Usmiechnal sie widzac ja stojaca przed lustrem w obcislej koszulce i stringach.Podszedl od tylu obejmujac jej brzuch.-Jestes piekna,skarbie.-szepnal czule slowka do jej ucha jakby to byl sekret. Jedna reke polozyla na jego dloniach a droga poglaskala jego policzek. Odwazyla sie tylko na pokazanie swoich nog w bliznach. Brzuch widziala tylko ona. -Kocham cie...Chce zebys byla bezpieczna, czula sie kochana, spokojna...-patrzyl w jej oczy, w odbiciu lustra.
-Jestes dla mnie za dobry.-oposcila swoje rece odwracajac sie w jego objeciach. Zarzucila swoje dlonie na jego kark bawiac sie krotkimi wloskami. Dalo sie poznac ze byl ostatnio u fryzjera. -A ja jestem za duza egoistka zeby cie komus oddac.-wpila sie na chwile w jego usta. W tym pocalunku bylo wszystko! Milosc, pasja, pozadanie, cierpienie, rozpacz, bol, obawa... Oderwala sie od niego.- Chce ci cos pokazac...-zrobila trzy kroki do tylu tak ze jego rece nie mogly dosiegnac jej ciala. Spojrzal na nia zdezorientowany na co ta poslala mu niesmialy usmiech. Siegnela za konce swojej koszulki podciagajac ja lekko do gory. Zrobil krok do przdu zatrzymujac jej dlonie.
-Nie musisz..Wiem jakie to dla ciebie trudne.-przelknal glosno sline.
-Ale chce. Ufam ci.-pokiwala glowa rzucajac przy tym jego rece. Westchnal gleboko. Powoli, jakby w obawie ze sie odwroci, testowala jego wytrzymalosc. Sciagnela wreszcie czarna bokserke rzucajac ja na podloge.- Wiec tak wygladam... Nie jestem taka piekna jak przed chwila mowiles.- spojrzala na niego smutno. Jej oczy leciutko sie zaszklily jednak nie mrugnela zeby je usunac. Chlopak stal przed nia calkowicie zaszokowany.
°Nie myslalem ze az tak...°
-A jednak.-pociagnela nosem schylajac sie po bluzke. Zatrzymal ja w jednym momencie lapiac jej biodra. Stanela zawstydzona spogladajac w jego oczy. Zlapala jego ramiona patrzac niepewnie.
-Jestes idealna.-wzial ja na race kladac na lozku.- Kocham cie, taka jaka jestes.- zaczal calowac kazda jej, smutna i bolaca, blizne. Wsunela swoje dlonie w jego wlosy rozkoszujac sie ta chwila.- Perfekcyjna...-calowal dalej.- Jedyna...-podniosl sie spogladajac na jej twarz.
-Chce sie z toba kochac.-wsparla sie na lokciach. Na jego ustach uformowal sie lobuzerski usmieszek i zucil sie na nia lekko wpijajac sie w jej usta.
Po dosc dlugiej i rozkosznej grze wstepnej Lea czula ze juz nie wytrzyma.Ich jeki oraz westchnienia wypelnialy caly pokoj. Wila sie pod nim jak waz. Lezala naga przed swoim chlopakiem ktory calowal jej szyje wciaz bedac w bokserkach. Byl to ich czas. Nalezal tylko do nich i nikt im nie mogl teraz tego zabrac. Mieli siebie, to bylo najwazniejsze.
-Chce ciebie...-szepnela muskajac palcami jego barki i kark.-Teraz.-odepchnela go przewracajac ich pozycje tak zeby teraz to ona gorowala. Zlapal mocno za jej biodra przesowajac blizej jego przyjaciela.
-Nie chce cie skrzywidzc.
-Prosze cie...Nie psuj tego.-pocalowala jego usta zjezdzajac na szczeke, szyje a potem klate. Miala cholerna ochote uprawiac z nim sex. Czula sie bezpiecznie. Chlopak przekrecil delikatnie swoja ukochana na plecy zawisajac nad nia z blogim usmiechem. Szybko sciagnal bokserki i siegnal po prezerwatywe. Blondynka byla naprawde podekscytowana calym wydarzeniem mimo ze to nie byl jej pierwszy raz. Jednak to pierwszy raz gdy bedzie miala sex z osoba ktora kocha.
-Wiesz ze cie kocham?-spojrzal w jej oczy proszac o pozwolenie.
-Tak, ja ciebie tez.-zachichotala czujac pocalunki w okolicach pepka. To zabawne ze w takim momencie chcialo jej sie smiac. Napiecie roslo kiedy Justin otarl sie swoim przyrodzeniem o jej miejsce intymne. Jeknela wplatajac dlonie w jego wlosy i pociagnela go do gory by zlaczyc ich usta. Polozyl sie po miedzy jej nogami nakierowujac swojego czlonka prosto w nia. Jej jedna noge zlapal tak by objela go w pasie.Ich pocalunek byl coraz to bedziej namietny, pozadanie wzielo gore. Wszedl w nia delikatnie jednak stanowczo. Oderwala swoje usta od jego by jeknac z rozkoszy. Swoimi ustami zjechal na jej szyje przygryzajac ja lekko i skladajac mokre pocalunki. Jego ruchy byly mocne i wrecz agrsywne, nie miala z tym problemu. Odwrucila ich tak by teraz to ona na nim siedziala. Nie wyszedl z niej. Krecila swoimi biodrami podskakujac lekko a on zlapal w dlonie jej piersi. Jeknela gdy czula ze jest juz blisko. Rekoma glaskala jego klate, odrzucila glowe do tylu jeczac coraz glosniej. Justin rowniez to czul. Wychodzil na przeciw jej biodra kiedy byla na gorze. Nie mogl tego jednak tak skonczyc. Znow nad nia gorowal. Zwolnil, chcial sie podroczyc. Wyszedl z niej na co ta spojrzala obuzona.
-Spokojnie skarbie.-wpil sie w jej spuchniete od pocalunkow usta. Zlapal jej biodra w dlonie i naprowadzil na swojego gotowego przyjaciela. Odsunal sie od niej wchodzac tym razem mocno i bezczelnie. Krzyknela.- Tak, krzycz moje imie. Pokaz jak ci dobrze.-przygryzl warge czujac jak sam rowniez nie daje juz rady. Drapala swoimi paznokciami po jego plecach co dawalo tylko wiekszej satysfakcji.
-Mo...Mocniej.-warknela sexownie.
-Co tylko sobie zyczysz..-wyszeptal do jej ucha czujac ze nie moze podniesc glosu. Ruszal sie w niej z zdwojona szybkoscia jeczac jej pare niegrzecznych tekstow do ucha.
-Justin!-pisnela w momencie blogosci. Chlopak ostatnim mocnym ruchem doszedl opadajac lekko na jej cialo. Przytulila go od razu obejmujac mocniej swoje nogi w okol jego pasa.-Oh...-jeknela jeszcze raz gdy z niej wychodzil. Nie zmienil pozycji. Wciaz przytulal sie do nagiego ciala swojej ukochanej. Ich oddechy wciaz nie byly rowne ale nie obchodzilo ich to...Mieli ochote na wiecej.
-O kurwa...-jeknal przyciagajac cialo blondynki do siebie.-To bylo...
-Nieopisane...-zachichotala ukladajac glowe na jego piersi.
-Coz, skarbie... Jestesmy zajebisci.
-I nieopisani...Jak i nie wyzyci...-zachichotala szczesliwie.
-Tak, to tez.-zlapal w swoje palce jej podbrodek calujac ja w usta. Bylo do slodkie i delikatne musniecie po tym co wyprawialo sie w tym lozku... Gdyby ktos myslal ze po jednym sie skonczylo to byl w bledzie! Justin z szelmowskim usmiechem wsunal jedna reke pod swoj kark a droga rysowal jakies wzorki na biodrze dziewczyny. Bylo im tak ze soba dobrze, czuli sie wspaniale. Nie mowiac tylko o sexie,po prostu w swoim towrzystwie byli spokojni. Czuli sie tak blogo.
-Aha... Jace idzie.-zasmiala sie wywracajacz oczami. Wtulila sie bardziej w swojego chlopaka naciagajac cienka koldre na jej odkryta piers.
-Ugh... Trzeba koniecznie opracowac jakas blokade.Jak ja cierpie czytajac twoje mysli.-jeknal blondyn bez pukania wchodzac do pokoju.
-Stul pysk.-syknela rozbawiona. Nie za bardzo podobalo sie to Bieber'owi. Nikomu chyba nie podoba sie fakt iz przyjaciel jego dziewczyny zna cala ich lozkowa hisotrie.
-Nie martwcie sie, zachowam to dla siebie.
-Oczywiscie ze to zrobisz...Urwalabym ci jaja jakby tak nie bylo.-przymknela spokojnie oczy czujac sennosc naplywajaca do jej ciala.
-Tak w ogole to co cie tu sprowadza?-zapytal ciekawie Justin patrzac na kolege. Chlopacy dobrze sie dogadywali. Jace razem z Lea starali sie zachowywac normalnie. Tak jakby nie czytali w myslach, rzadko sie poslugiwali tymi zdolnosciami w rozmowach ze soba.-Nie ze cie wyganiamy ale jednak...-wzruszyl delikatnie ramionami czujac spokojny oddech blondynki. Zasnela.
-Potrzebuje pogadac z toba. Na serio.-spojrzal na niego powaznie.
-Ze pna?-bylo to zaskoczeniem dla chlopaka.
-Tak z toba.-warknal rozbawiony.-Za 15 minut widze cie na dole. Chyba ze jestes jak baba i potrzebujesz wiecej czasu.-zamknal za soba drzwi z lekkim chichotem pod nosem. JB wywrocil oczami rowniez podsmiewujac sie z zartu chlopaka. Spojrzal na spokojny wyraz twarzy ukochanej i pocalowal ja w czolo. Wysunal sie delikatnie z pod jej ciala, kiedy poczul reke na ramieniu.
-Nie odchodz...-szepnela smutno.
-Zaraz wroce kochanie.-musnal jej nos zakladajac szybko bokserki i biorac do reki dresy. Pokiwala zaspana glowa i przytulila sie do jego poduszki. W biegu naciagnal spodnie i zszedl na dol.-Co jest kurwa tak wazne ze wywrywasz mnie z lozka po tak dobrym sexie?-zasmial sie wchodzac do salonu jednak kiedy zobaczyl powazne twarze wszystkich z The Fastest, on rowniez spowaznial.-Co tu sie dzieje?
-Chodzi o to ze musisz wybrac...-odezwal sie po chwili ciszy, spokojnym glosem, Caleb.- Albo Lea i my albo twoje zycie i normalnosc.- Justin nie wiedzial co powiedziec. Doskonale zdawal sobie sprawe ze kiedys nadejdzie ten moment ale nie sadzil ze to bedzie dzis. Jego humor automatycznie sie popsul... Co on ma zrobic? Wybrac milosc i niebezpieczenstwo? Czy spokoj i rodzine? Przeciez on nie potrafil.
-Dajcie mi dwa tygodnie.
-Masz 9 dni...-warknal Toby. Nie podobal mu sie fakt iz jego przyjaciolka jest szczesliwa z Biebs'em. Nie ze byl zazdrosny... A moze?
-Nie.-pokrecila glowa smutno patrzac w rece. Po obudzeniu sie rankiem nastepnego dnia doskonale wiedziala co jest grane. Przeciez przed nia nic sie nie ukryje.- Nie!-spojrzala na Justin'a siedzace w fotelu na przeciwko. Wciaz miala na sobie tylko kolderke a on byl juz ubrany.- Nie mozesz!-w jej oczach zebraly sie lzy.-Slyszysz?! Nie powole ci zostac!!-wrzasnela zrezygnowana. Chlopak jeszcze nie podjal decyzji jednak kazda jego mysl byla wychwycona przez umysl dziewczyny. Jak na razie byl to chaos. Nic nie trzymalo sie jednosci. Siedzial tak jak posag z kamienna twarza.-Nie wybierzesz mnie... Nie zostawisz rodziny! Wrocisz tam, bedziesz szczeliwy. Beze mnie.
-I jak ty to sobie,kurwa wyobrazasz, co?-nie poruszyl sie.-Jak ja mam cie zostawic?!- podniosl sie gwaltownie. Mimo ze znala jego mysli nie moge spodziewac sie ruchow, szczegolnie w nerwach.-Myslisz ze tak po prostu zpomne? Odejde? -usiadl obok niej.- Przeciez ja cie kurwa kocham!-pociagnal za koncowki wlosow.Objela go w pasie wspowajac sie pod jego ramie.-Kocham...
-Nie podejmuj jeszcze decyzji.-pokrecila glowa.-Masz pare dni. Zastanow sie dobrze.
-Czy ty wlasnie pozwalasz mi jednak wybierac?-usmiechnal sie smutno patrzac na nia z ukosa. Wzroszyla ramionami.
-To powinna byc twoja decyzja. Znasz reguly, jestes swiadomy wszystkiego, wiec to ty wybierasz.-szepnela.-Jestem z byt wielka, egoistyczna, suka zeby wywalic cie z mojego zycia.-po jej policzku poleciala lza ktora on stral pocalunkiem.
-Kocham cie nawet jako ta wielka egoistyczna suke.-zasmial sie kiedy oberwal od niej w ramie.
-Dzieki.-pokrecila glowa.
-Zajeliscie sie cialami?-zapytal Caleb swoich chlopakow siedzac za pokaznym biurkiem.
-Juz dawno,stary.-zasmial sie Luke. Wspomnial wlasnie gdy wszystkie 8 cial zostalo zmasakrowane na jednym z obskurnych, strasznych wysypisk smieci.
-To dobrze...Nie chce zeby cos wyszlo.-warknal przegladajac jakies papiery.Zasmial sie pod nosem wspominajac scene morderstwa.
Lea zbiegla pewnie z bronia w dloniach. Czula sie wspaniale znow mogac bawic sie tego typu zabawkami. Mimo iz to nie byl jej ulubiony pistolet to i tak miala ogromna satysfakcje. Gdy znalazla sie w korytarzu przezyla szok. Caleb kleczacy na kolanach przed tym chujem z burdelu ktorego tak na prawde nazwiska nie trzeba pamietac. Toby z reszta lezeli na ziemi cali we krwi jeczac z bolu a pistolety przyjacieli skurwiela byly wycelowane w ich klatki piersiowe.Prosto w serca. Zasmiala sie gorzko okrecajac pistolet na palcu. Oczy czarne, a miesnie nog i rak ''gosci'' zaczely niemilosiernie bolec. Od razu padli na podloge. Chlopcy podczolgali sie w bardziej bezpieczne miejsce kiedy sexowna blondyneczka pierdzielila swoja przemowe. Jak zawsze dramatycznie. Calej siodemce pomocnikow rozwalila lby strzelajac z bliska w skronie. Natomiast ich szefa zostawila na koniec najbardziej torturujac cale jego cialo. Podeszla do niego, lezacego i konajacego, usiadla na przeciw jego glowy po turecku i zasmiala sie niczym mala dziewczynka. Miala wielka satysfakcje bawiac sie ludzkim zyciem. Chora przyjemnosc, tak na pewno. Kopnieciem nogi wywrocila jego cialo na plecy. Wyjela z szafki przy drzwiach sztylet rozrywajac bluzke cierpiacego.
-Mala nie musisz sie tak spieszyc.-co za tupet! Nawet w momentach smierci on ma czelnosc pierdolic glodne kawalki o sexie.
-Za wysokie progi na twoje nogi.-stanela sexownie specjalnie go kuszac. Nachylila sie przyciskajac ostrze do jego klatki piersiowej. Powoli i coraz glebiej wbijajac je w cialo zrobila ciecie az do pepka.-Ups.-zachichotala podkskujac radosnie. Ta dziewczyna miala na prawde nie po kolei w glowie. Na koniec tortury powstal piekny inicjal ''TFL'' na jego klacie. Nie byl to zwykly inicjal. Byla to pieknie zlozona spojnosc trzech literek. The Fastest Lea. Taki zwyczaj.-Papa.-wycelowala bron w jego piers pipijajac przy okazji wino z budelki stojajacej na stole.-Mh, dobre. Wrecz idealne na ta okazje.-stwierdzila naciaskajac spost. W jego ciele byly trzy dziury. W jednej oraz drogiej skroni i sercu. Kolejny zwyczaj mlodej kobietki.
-Stary ona jest naprawde psychiczna.-zasmial sie Sam.
-Oooooh jest. Dlatego jest moja wspaniala siostra.-zamsial sie Gonzales. -Gdzie jest bron ktora uzyla?-zapytal powaznie kojarzac wszystkie fakty.
-Nie wiem.-Luke wzruszyl ramionami.-Chlopacy z Young Fastest zabrali ja na wysypisko kiedy wywalali ciala.
Miala na sobie szare, dresowe spodnie i wielka koszulke swojego ukochanego. Siedziala wtulona w jego bok a ten obejmowal jej cialo szczelnym usciskiem. Skakal po kanalach szukajac czegos ciekawszego. Blondynce bylo wszystko jedno, ciagle skupiala sie na myslach Justin'a. Chciala wiedziec pierwsza co zdecyduje. Wroci? Zostanie? Chciala wiedziec co o tym mysli i czego sie boi. Przytulila go bardziej slyszac wzmianke o opuszczeniu swojej ukochanej mamy i rodzenstwa. W jednym momencie rozleglo sie glosne pukanie do drzwi.
-Ja otworze.-dziewczyna zamisla sie pogodnie, myslac iz to Ryan ktory niedawno opuscil dom.'' Pewnie czegos zapomnial''. Westchnelae w myslach. Jednak jej usmiech zbledl automatycznie gdy w drzwiach zobaczyla 4 policjantow uzbrojonych po uszy celujacych w jej cialo.
-Lea?-Justin zmarszczyl brwi wchodzac do korytarza.-O kurwa...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie wierze ze to napisalam. xD No to jest scena sexu... Ehm nie jestem za dobra jesli chodzi o pisanie na ten temat w opowiadaniu xD
Przepraszam ze tak dlugo... Troche musialam sie wysilic by napisac ten rozdzial xD HAhahahahaha poczatek coz troche goracy a koncowka dziwna... Jak myslicie cos sie stanie? A moze to kolejne bezsensowne przesluchanie Gonzales? Hm...
Ja naprawde zastanawiam sie czy komentowanie moich postow jest takie trudne? Prosze was... Postawcie chodziaz ta pieprzona kropke! Co wam szkodzi?!
-Patrys.
-Lea?-Justin zajrzal do pokoju ktory nalezal do niej w domu Gonzales. Usmiechnal sie widzac ja stojaca przed lustrem w obcislej koszulce i stringach.Podszedl od tylu obejmujac jej brzuch.-Jestes piekna,skarbie.-szepnal czule slowka do jej ucha jakby to byl sekret. Jedna reke polozyla na jego dloniach a droga poglaskala jego policzek. Odwazyla sie tylko na pokazanie swoich nog w bliznach. Brzuch widziala tylko ona. -Kocham cie...Chce zebys byla bezpieczna, czula sie kochana, spokojna...-patrzyl w jej oczy, w odbiciu lustra.
-Jestes dla mnie za dobry.-oposcila swoje rece odwracajac sie w jego objeciach. Zarzucila swoje dlonie na jego kark bawiac sie krotkimi wloskami. Dalo sie poznac ze byl ostatnio u fryzjera. -A ja jestem za duza egoistka zeby cie komus oddac.-wpila sie na chwile w jego usta. W tym pocalunku bylo wszystko! Milosc, pasja, pozadanie, cierpienie, rozpacz, bol, obawa... Oderwala sie od niego.- Chce ci cos pokazac...-zrobila trzy kroki do tylu tak ze jego rece nie mogly dosiegnac jej ciala. Spojrzal na nia zdezorientowany na co ta poslala mu niesmialy usmiech. Siegnela za konce swojej koszulki podciagajac ja lekko do gory. Zrobil krok do przdu zatrzymujac jej dlonie.
-Nie musisz..Wiem jakie to dla ciebie trudne.-przelknal glosno sline.
-Ale chce. Ufam ci.-pokiwala glowa rzucajac przy tym jego rece. Westchnal gleboko. Powoli, jakby w obawie ze sie odwroci, testowala jego wytrzymalosc. Sciagnela wreszcie czarna bokserke rzucajac ja na podloge.- Wiec tak wygladam... Nie jestem taka piekna jak przed chwila mowiles.- spojrzala na niego smutno. Jej oczy leciutko sie zaszklily jednak nie mrugnela zeby je usunac. Chlopak stal przed nia calkowicie zaszokowany.
°Nie myslalem ze az tak...°
-A jednak.-pociagnela nosem schylajac sie po bluzke. Zatrzymal ja w jednym momencie lapiac jej biodra. Stanela zawstydzona spogladajac w jego oczy. Zlapala jego ramiona patrzac niepewnie.
-Jestes idealna.-wzial ja na race kladac na lozku.- Kocham cie, taka jaka jestes.- zaczal calowac kazda jej, smutna i bolaca, blizne. Wsunela swoje dlonie w jego wlosy rozkoszujac sie ta chwila.- Perfekcyjna...-calowal dalej.- Jedyna...-podniosl sie spogladajac na jej twarz.
-Chce sie z toba kochac.-wsparla sie na lokciach. Na jego ustach uformowal sie lobuzerski usmieszek i zucil sie na nia lekko wpijajac sie w jej usta.
Po dosc dlugiej i rozkosznej grze wstepnej Lea czula ze juz nie wytrzyma.Ich jeki oraz westchnienia wypelnialy caly pokoj. Wila sie pod nim jak waz. Lezala naga przed swoim chlopakiem ktory calowal jej szyje wciaz bedac w bokserkach. Byl to ich czas. Nalezal tylko do nich i nikt im nie mogl teraz tego zabrac. Mieli siebie, to bylo najwazniejsze.
-Chce ciebie...-szepnela muskajac palcami jego barki i kark.-Teraz.-odepchnela go przewracajac ich pozycje tak zeby teraz to ona gorowala. Zlapal mocno za jej biodra przesowajac blizej jego przyjaciela.
-Nie chce cie skrzywidzc.
-Prosze cie...Nie psuj tego.-pocalowala jego usta zjezdzajac na szczeke, szyje a potem klate. Miala cholerna ochote uprawiac z nim sex. Czula sie bezpiecznie. Chlopak przekrecil delikatnie swoja ukochana na plecy zawisajac nad nia z blogim usmiechem. Szybko sciagnal bokserki i siegnal po prezerwatywe. Blondynka byla naprawde podekscytowana calym wydarzeniem mimo ze to nie byl jej pierwszy raz. Jednak to pierwszy raz gdy bedzie miala sex z osoba ktora kocha.
-Wiesz ze cie kocham?-spojrzal w jej oczy proszac o pozwolenie.
-Tak, ja ciebie tez.-zachichotala czujac pocalunki w okolicach pepka. To zabawne ze w takim momencie chcialo jej sie smiac. Napiecie roslo kiedy Justin otarl sie swoim przyrodzeniem o jej miejsce intymne. Jeknela wplatajac dlonie w jego wlosy i pociagnela go do gory by zlaczyc ich usta. Polozyl sie po miedzy jej nogami nakierowujac swojego czlonka prosto w nia. Jej jedna noge zlapal tak by objela go w pasie.Ich pocalunek byl coraz to bedziej namietny, pozadanie wzielo gore. Wszedl w nia delikatnie jednak stanowczo. Oderwala swoje usta od jego by jeknac z rozkoszy. Swoimi ustami zjechal na jej szyje przygryzajac ja lekko i skladajac mokre pocalunki. Jego ruchy byly mocne i wrecz agrsywne, nie miala z tym problemu. Odwrucila ich tak by teraz to ona na nim siedziala. Nie wyszedl z niej. Krecila swoimi biodrami podskakujac lekko a on zlapal w dlonie jej piersi. Jeknela gdy czula ze jest juz blisko. Rekoma glaskala jego klate, odrzucila glowe do tylu jeczac coraz glosniej. Justin rowniez to czul. Wychodzil na przeciw jej biodra kiedy byla na gorze. Nie mogl tego jednak tak skonczyc. Znow nad nia gorowal. Zwolnil, chcial sie podroczyc. Wyszedl z niej na co ta spojrzala obuzona.
-Spokojnie skarbie.-wpil sie w jej spuchniete od pocalunkow usta. Zlapal jej biodra w dlonie i naprowadzil na swojego gotowego przyjaciela. Odsunal sie od niej wchodzac tym razem mocno i bezczelnie. Krzyknela.- Tak, krzycz moje imie. Pokaz jak ci dobrze.-przygryzl warge czujac jak sam rowniez nie daje juz rady. Drapala swoimi paznokciami po jego plecach co dawalo tylko wiekszej satysfakcji.
-Mo...Mocniej.-warknela sexownie.
-Co tylko sobie zyczysz..-wyszeptal do jej ucha czujac ze nie moze podniesc glosu. Ruszal sie w niej z zdwojona szybkoscia jeczac jej pare niegrzecznych tekstow do ucha.
-Justin!-pisnela w momencie blogosci. Chlopak ostatnim mocnym ruchem doszedl opadajac lekko na jej cialo. Przytulila go od razu obejmujac mocniej swoje nogi w okol jego pasa.-Oh...-jeknela jeszcze raz gdy z niej wychodzil. Nie zmienil pozycji. Wciaz przytulal sie do nagiego ciala swojej ukochanej. Ich oddechy wciaz nie byly rowne ale nie obchodzilo ich to...Mieli ochote na wiecej.
-O kurwa...-jeknal przyciagajac cialo blondynki do siebie.-To bylo...
-Nieopisane...-zachichotala ukladajac glowe na jego piersi.
-Coz, skarbie... Jestesmy zajebisci.
-I nieopisani...Jak i nie wyzyci...-zachichotala szczesliwie.
-Tak, to tez.-zlapal w swoje palce jej podbrodek calujac ja w usta. Bylo do slodkie i delikatne musniecie po tym co wyprawialo sie w tym lozku... Gdyby ktos myslal ze po jednym sie skonczylo to byl w bledzie! Justin z szelmowskim usmiechem wsunal jedna reke pod swoj kark a droga rysowal jakies wzorki na biodrze dziewczyny. Bylo im tak ze soba dobrze, czuli sie wspaniale. Nie mowiac tylko o sexie,po prostu w swoim towrzystwie byli spokojni. Czuli sie tak blogo.
-Aha... Jace idzie.-zasmiala sie wywracajacz oczami. Wtulila sie bardziej w swojego chlopaka naciagajac cienka koldre na jej odkryta piers.
-Ugh... Trzeba koniecznie opracowac jakas blokade.Jak ja cierpie czytajac twoje mysli.-jeknal blondyn bez pukania wchodzac do pokoju.
-Stul pysk.-syknela rozbawiona. Nie za bardzo podobalo sie to Bieber'owi. Nikomu chyba nie podoba sie fakt iz przyjaciel jego dziewczyny zna cala ich lozkowa hisotrie.
-Nie martwcie sie, zachowam to dla siebie.
-Oczywiscie ze to zrobisz...Urwalabym ci jaja jakby tak nie bylo.-przymknela spokojnie oczy czujac sennosc naplywajaca do jej ciala.
-Tak w ogole to co cie tu sprowadza?-zapytal ciekawie Justin patrzac na kolege. Chlopacy dobrze sie dogadywali. Jace razem z Lea starali sie zachowywac normalnie. Tak jakby nie czytali w myslach, rzadko sie poslugiwali tymi zdolnosciami w rozmowach ze soba.-Nie ze cie wyganiamy ale jednak...-wzruszyl delikatnie ramionami czujac spokojny oddech blondynki. Zasnela.
-Potrzebuje pogadac z toba. Na serio.-spojrzal na niego powaznie.
-Ze pna?-bylo to zaskoczeniem dla chlopaka.
-Tak z toba.-warknal rozbawiony.-Za 15 minut widze cie na dole. Chyba ze jestes jak baba i potrzebujesz wiecej czasu.-zamknal za soba drzwi z lekkim chichotem pod nosem. JB wywrocil oczami rowniez podsmiewujac sie z zartu chlopaka. Spojrzal na spokojny wyraz twarzy ukochanej i pocalowal ja w czolo. Wysunal sie delikatnie z pod jej ciala, kiedy poczul reke na ramieniu.
-Nie odchodz...-szepnela smutno.
-Zaraz wroce kochanie.-musnal jej nos zakladajac szybko bokserki i biorac do reki dresy. Pokiwala zaspana glowa i przytulila sie do jego poduszki. W biegu naciagnal spodnie i zszedl na dol.-Co jest kurwa tak wazne ze wywrywasz mnie z lozka po tak dobrym sexie?-zasmial sie wchodzac do salonu jednak kiedy zobaczyl powazne twarze wszystkich z The Fastest, on rowniez spowaznial.-Co tu sie dzieje?
-Chodzi o to ze musisz wybrac...-odezwal sie po chwili ciszy, spokojnym glosem, Caleb.- Albo Lea i my albo twoje zycie i normalnosc.- Justin nie wiedzial co powiedziec. Doskonale zdawal sobie sprawe ze kiedys nadejdzie ten moment ale nie sadzil ze to bedzie dzis. Jego humor automatycznie sie popsul... Co on ma zrobic? Wybrac milosc i niebezpieczenstwo? Czy spokoj i rodzine? Przeciez on nie potrafil.
-Dajcie mi dwa tygodnie.
-Masz 9 dni...-warknal Toby. Nie podobal mu sie fakt iz jego przyjaciolka jest szczesliwa z Biebs'em. Nie ze byl zazdrosny... A moze?
-Nie.-pokrecila glowa smutno patrzac w rece. Po obudzeniu sie rankiem nastepnego dnia doskonale wiedziala co jest grane. Przeciez przed nia nic sie nie ukryje.- Nie!-spojrzala na Justin'a siedzace w fotelu na przeciwko. Wciaz miala na sobie tylko kolderke a on byl juz ubrany.- Nie mozesz!-w jej oczach zebraly sie lzy.-Slyszysz?! Nie powole ci zostac!!-wrzasnela zrezygnowana. Chlopak jeszcze nie podjal decyzji jednak kazda jego mysl byla wychwycona przez umysl dziewczyny. Jak na razie byl to chaos. Nic nie trzymalo sie jednosci. Siedzial tak jak posag z kamienna twarza.-Nie wybierzesz mnie... Nie zostawisz rodziny! Wrocisz tam, bedziesz szczeliwy. Beze mnie.
-I jak ty to sobie,kurwa wyobrazasz, co?-nie poruszyl sie.-Jak ja mam cie zostawic?!- podniosl sie gwaltownie. Mimo ze znala jego mysli nie moge spodziewac sie ruchow, szczegolnie w nerwach.-Myslisz ze tak po prostu zpomne? Odejde? -usiadl obok niej.- Przeciez ja cie kurwa kocham!-pociagnal za koncowki wlosow.Objela go w pasie wspowajac sie pod jego ramie.-Kocham...
-Nie podejmuj jeszcze decyzji.-pokrecila glowa.-Masz pare dni. Zastanow sie dobrze.
-Czy ty wlasnie pozwalasz mi jednak wybierac?-usmiechnal sie smutno patrzac na nia z ukosa. Wzroszyla ramionami.
-To powinna byc twoja decyzja. Znasz reguly, jestes swiadomy wszystkiego, wiec to ty wybierasz.-szepnela.-Jestem z byt wielka, egoistyczna, suka zeby wywalic cie z mojego zycia.-po jej policzku poleciala lza ktora on stral pocalunkiem.
-Kocham cie nawet jako ta wielka egoistyczna suke.-zasmial sie kiedy oberwal od niej w ramie.
-Dzieki.-pokrecila glowa.
-Zajeliscie sie cialami?-zapytal Caleb swoich chlopakow siedzac za pokaznym biurkiem.
-Juz dawno,stary.-zasmial sie Luke. Wspomnial wlasnie gdy wszystkie 8 cial zostalo zmasakrowane na jednym z obskurnych, strasznych wysypisk smieci.
-To dobrze...Nie chce zeby cos wyszlo.-warknal przegladajac jakies papiery.Zasmial sie pod nosem wspominajac scene morderstwa.
Lea zbiegla pewnie z bronia w dloniach. Czula sie wspaniale znow mogac bawic sie tego typu zabawkami. Mimo iz to nie byl jej ulubiony pistolet to i tak miala ogromna satysfakcje. Gdy znalazla sie w korytarzu przezyla szok. Caleb kleczacy na kolanach przed tym chujem z burdelu ktorego tak na prawde nazwiska nie trzeba pamietac. Toby z reszta lezeli na ziemi cali we krwi jeczac z bolu a pistolety przyjacieli skurwiela byly wycelowane w ich klatki piersiowe.Prosto w serca. Zasmiala sie gorzko okrecajac pistolet na palcu. Oczy czarne, a miesnie nog i rak ''gosci'' zaczely niemilosiernie bolec. Od razu padli na podloge. Chlopcy podczolgali sie w bardziej bezpieczne miejsce kiedy sexowna blondyneczka pierdzielila swoja przemowe. Jak zawsze dramatycznie. Calej siodemce pomocnikow rozwalila lby strzelajac z bliska w skronie. Natomiast ich szefa zostawila na koniec najbardziej torturujac cale jego cialo. Podeszla do niego, lezacego i konajacego, usiadla na przeciw jego glowy po turecku i zasmiala sie niczym mala dziewczynka. Miala wielka satysfakcje bawiac sie ludzkim zyciem. Chora przyjemnosc, tak na pewno. Kopnieciem nogi wywrocila jego cialo na plecy. Wyjela z szafki przy drzwiach sztylet rozrywajac bluzke cierpiacego.
-Mala nie musisz sie tak spieszyc.-co za tupet! Nawet w momentach smierci on ma czelnosc pierdolic glodne kawalki o sexie.
-Za wysokie progi na twoje nogi.-stanela sexownie specjalnie go kuszac. Nachylila sie przyciskajac ostrze do jego klatki piersiowej. Powoli i coraz glebiej wbijajac je w cialo zrobila ciecie az do pepka.-Ups.-zachichotala podkskujac radosnie. Ta dziewczyna miala na prawde nie po kolei w glowie. Na koniec tortury powstal piekny inicjal ''TFL'' na jego klacie. Nie byl to zwykly inicjal. Byla to pieknie zlozona spojnosc trzech literek. The Fastest Lea. Taki zwyczaj.-Papa.-wycelowala bron w jego piers pipijajac przy okazji wino z budelki stojajacej na stole.-Mh, dobre. Wrecz idealne na ta okazje.-stwierdzila naciaskajac spost. W jego ciele byly trzy dziury. W jednej oraz drogiej skroni i sercu. Kolejny zwyczaj mlodej kobietki.
-Stary ona jest naprawde psychiczna.-zasmial sie Sam.
-Oooooh jest. Dlatego jest moja wspaniala siostra.-zamsial sie Gonzales. -Gdzie jest bron ktora uzyla?-zapytal powaznie kojarzac wszystkie fakty.
-Nie wiem.-Luke wzruszyl ramionami.-Chlopacy z Young Fastest zabrali ja na wysypisko kiedy wywalali ciala.
Miala na sobie szare, dresowe spodnie i wielka koszulke swojego ukochanego. Siedziala wtulona w jego bok a ten obejmowal jej cialo szczelnym usciskiem. Skakal po kanalach szukajac czegos ciekawszego. Blondynce bylo wszystko jedno, ciagle skupiala sie na myslach Justin'a. Chciala wiedziec pierwsza co zdecyduje. Wroci? Zostanie? Chciala wiedziec co o tym mysli i czego sie boi. Przytulila go bardziej slyszac wzmianke o opuszczeniu swojej ukochanej mamy i rodzenstwa. W jednym momencie rozleglo sie glosne pukanie do drzwi.
-Ja otworze.-dziewczyna zamisla sie pogodnie, myslac iz to Ryan ktory niedawno opuscil dom.'' Pewnie czegos zapomnial''. Westchnelae w myslach. Jednak jej usmiech zbledl automatycznie gdy w drzwiach zobaczyla 4 policjantow uzbrojonych po uszy celujacych w jej cialo.
-Lea?-Justin zmarszczyl brwi wchodzac do korytarza.-O kurwa...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie wierze ze to napisalam. xD No to jest scena sexu... Ehm nie jestem za dobra jesli chodzi o pisanie na ten temat w opowiadaniu xD
Przepraszam ze tak dlugo... Troche musialam sie wysilic by napisac ten rozdzial xD HAhahahahaha poczatek coz troche goracy a koncowka dziwna... Jak myslicie cos sie stanie? A moze to kolejne bezsensowne przesluchanie Gonzales? Hm...
Ja naprawde zastanawiam sie czy komentowanie moich postow jest takie trudne? Prosze was... Postawcie chodziaz ta pieprzona kropke! Co wam szkodzi?!
-Patrys.