niedziela, 8 września 2013

#27

-To na pewno tu?-Lea wyskoczyla z samochodu i spojrzala na wielki,ekskluzywny hotel.
-Tak wskazuje adres...-stwierdzil Toby wyjmujac kluczyki z stacyjki Hummera i wyszedl z auta.
-Widze ze Monesti naprawde rozumie wyrazenie "Jak najmniejszy rozglos"...-mruknal Sam otwierajac tylnie drzwi.Po chwili pojechal takim samym samochdem Caleb z Luke i Ryan'em.
-Wow.-ten drugi az zakrztusil sie powietrzem.
-Taa...-Lea pokrecila glowa.-Chodzmy juz...Chce miec to z glowy.-skinela w kierunku ogromnych szklanych drzwi.Chlopcy od razy podazali za nia przygladajac sie jej zgrabnym ruchom.Wchodzac na racepcje lapczywie ogladali pomieszczenie w przeciwienstwie do mlodszej Gonzales ktora od razu przeszla do recepcji.
-Dobry wieczor.Witamy w...
-Tak tak.-dziewczyna nie miala zamiaru sluchac mlodej recepcjonistki i tylko machnela reka zakladajac swoje okulary pilotki na glowe.-Nie interesuje mnie to.Lea Gonzales.-usmiechnela sie dumnie widzac strach w oczach kobiety.
-Pokoj 298 pietro 8.-polozyla szybko karte klucz na blacie i zrobila krok w tyl.
-Buzka.-rozbawiona zachowaniem dziewczyny Lea pokazala jej znak pokoju i zgarniajac karte podeszla do chlopakow.-Za mna wierni debile...Za mna.-zasmiala sie widzac powazne miny chlopakow.Przez caly dzien nie byla obecna myslami.Ciagle miala w glowie Justina i wszystko z nim zwiazane.Nie mogla sie juz doczekac az wroci do domu i bedzie mogla wyjsc by sie z nim zobaczyc.Szczerze mowiac strasznie wstydzila sie tego iz tak bardzo sie do niego przywiazla.Bylo jej glupio iz nie potrafila wytrzymac nawet godziny bez skontaktowania sie z nim.Ciezko jej bylo sie tez przyznac przed sama soba ze tak jest.Nie byla do konca pewna czy sie zakochala.Po prostu cos ja do niego ciagnelo ale zeby od razu sie zakochac?? Nieeee...To nie w jej stylu.

-Siema stary!-Chris skakal po lozku Justina probujac go obudzic.
-Wez sie ogarnij...-pilkarz jeknal zwalajac chlopaka ktory z wielkim chukiem udezyl o podloge.-Ups...-Bieber zakryl sobie glowe poduszka i zakryl sie koldra.
-No Justin...-Beadles szybko sie podniosl i zaczal krzyczec do ucha spiacego chlopaka.-Wstawaj jest juz 13.00!
-No i?
-No i to ze normalni ludzie sa juz dawno na nogach.-usiadl wygodnie w fotelu na przeciwko.
-Ale kto powiedzial ze ja jestem normalny?-JB widzac ze jego przyjaciel nie da za wygrana podniosl sie do pozycji siedzacej.
-No w sumie...-zasmial sie wzruszajac ramionami.-Ubieraj sie.Idziemy do skate parku.-przyjaciel szybko sie podniosl i po chwili stal juz przy drzwiach.
-Ale mi sie nie chce.
-Tobie to nic sie nie chce...-Chris wywrocil oczami.-Od kiedy masz kontkat z ta Lea to nie widzisz swiata po za nia.
-Nie prawda!
-Jak to nie?-zapytal na polsmiechu patrzac na zaspanego jeszcze pilkarza.-Spojrzales chociaz na jakakolwiek atrakcyjna dziewczyne przechodzaca obok ciebie ostatnimi czasy?
-Yy....
-No wlasnie,Justin. Wez sie lepiej ogarnij bo nie sadze zebys chcial wchodzic w jej toarzystko i posiwecic wszystko co masz.- stwierdzil bez wyrazu i zamknal za soba drzwi zostawiajac zamyslonego Justina samego.Moze Chris mial racje? Moze faktycznie nie zwracal uwagi na nikogo innego po za Gonzales.Jedyne co robil to albo trenowal swoja pasje czyli football albo kontaktowal sie z dziewczyna.A co jesli faktycznie sie zakochal? Przeciez nie zrezygnuje z milosci.Jednak nie za bardzo usmiecha mu sie perspektywa dolaczenia do The Fastest i zostawienia swojego dotychczasowego zycia.Sam nie wiedzial co myslec i ostatecznie stwiedzil iz wypad na deske z kolega dobrze mu zrobi.

The Fastest od ponad godziny dyskutowalo z Monesti'm na temat interesow.Mezczyzna chcial aby Ryan wrocil do jego gangu jednak przeciez umowa zostala wypeniona.Dostarczono paczke w rece ich rywala bez zbednych problemow.Butler bal sie w glebi duszy iz faktycznie bedzie musial wrocic do poprzedniego ''pracodawcy''.Nawet Lea wstawila sie za chlopaka i bronila zawziecie swoich racji.
-Czy ty do cholery mozesz wreszcie zrozumiec ze umowa zostala rozwiazana w momencie gdy twoje rece dotknely tej nieszczesnej paczki?!-krzyknela wsciekla wymachujac rekoma.Znajdowali sie w pustej sali,jakby balowej jednak byla ona w ogole nie przystorojna.Kolor scian byl czarny,sufit czarowny tak samo jak podloga i zaslony w wielkich,dlugich oknach.To bylo dosc dziwne pomieszczenie.Takie puste jednak tak bardzo emanujace energia.Caleb z Toby'm stali po obu bokach dziewczyny, lekko z tylu.Max znajdowal sie obok starszego Gonzales'a zaslaniajac lekko Ryan'a a Luke i Sam stali za chlopakiem.
-A ty mala suko? Nie mozesz pojac ze zawsze dostaje to czego chce?-zapytal rozbawiony.
-Pierwsze skurwysunu nie nazywaj jej suka.-syknal Toby.-A drugie to taka rada.-wzruszyl ramionami drapiac sie po brodzie.-Tak dla nowicjusza...W tej robocie trzeba sie trzymac zasad.Jesli umowa zostala rozwiazana zgodnie z ustaleniami to nie powinno sie komplikowac jeszcze bardziej.W innym razie bedziesz mial zszargana opinie i spore problemy.
-Co ty sie wpieprzasz blondasku...Rozmawiam z twoja pania a nie z psem.
-Monesti!-krzyknela juz pozadnie wkuriwona Lea.
-No dalej mala...Pokaz na co cie stac.Kazdy wie co potrafisz.-zasmial sie kpiaco.
-Ze kurwa co?-dziewczyna uniosla brwi przekladajac ciezar ciala na jedna noge.-No to powiedz...
-Chodza plotki ze jestes jakas kosmitka.-zasmial sie.
-Tak wiesz pochodze z Marsa i mam takie dwa czulki jednak ukrywam je pod peruka.-porkecila znudzona glowa.-Popierdolilo cie juz do reszty?
-Kolejna rada.-tym razem odezwal sie Max.-Nie wymyslaj jakis histori bo to ci sie nie oplaca a wezma cie tylko za psychopate.
-Nie wazne...-zagryzl wkurzony szczeke.Mezczyzna nigdy nie lubil gdy poucza go ktos mlodszy.Nie dopuszczal do siebie mysli iz jacys gowniarze mogliby mu sie postawic.-Chce chlopaka.-pokazal na Ryan'a.
-On jest nasz.-syknal Caleb.-Umowa to umowa.
-Jesli mi go nie dacie w takim razie wezme sobie twoja siostre.-zlapal Gonzales za ramie i przyciagnal ja do siebie jednym moncym szarpnieciem.Przylozyl jej reke do gardla a z kieszeni wyciagnal pistolet przykladajac go do jej skroni.Ten wyczyn nie poruszl zadnego z The Fastest...No z wyjatkiem Butler'a ale on jeszcze nie nalezal do grupy.
-Zalosny jestes...-Lea pokrecila glowa smiejac sie lekko.
-Co ci do smiechu kurwo?-mocniej przycisnal spluwe do jej glowy.
-No tylko nie kurow...Co ja na dziwke wygladam?-zapytala wkurzona i zamknela oczy schylajac lekko glowa.Gdy ja jednak uniosla i podniosla powieki ukazala chlopakom cale czarne galki.Usmiechajac sie cwaniacko uderzyla lokciem z calej sily w brzuch mezczyzne przez ktorego byla trzymana.Swoim umyslem miazdzyla miesnie dloni Monesti'ego tak iz jego pistolet wypadl na ziemie.Omijajac go z niesmakiem podkopnela bron w strone Toby'iego.Chlopacy ktorzy stali za mezczyzna od razu wyciagneli swoje pistolety kierujac je w strone Lea.Nie widzieli jeszcze jej oczu dlatego byli pewni ze nie ma z nimi zadnych szans.Jednak gdy Gonzales podniosla swoja glowe spogladajac na kazdego z chlopakow az zadrzeli co nie umknelo jej uwadze.Usmiechnal sie cwaniacko i pokrecila glowa.-Nie.Nie.Nie.-pokrecila palcem.-Nie ladnie tak grozic dziewczynie.-stanela na miejscu gdzie stala od poczatku.Spojrzala na lezacego Monesti'ego.Wciaz torturowala jego miesnie tym razem juz innej czesci ciala,mianowicie jego przyrodzenie.Strasznie ja to bawilo jak mezczyzna wil sie na podlodze sciskajac bolejace miejsce.
-Czym ty jestes?-zapytal jeden z chlopakow.
-Dziewczyna.-powiedziala rozbawiona.-Czlowiekiem,istota ludzka.-zasmiala sie.-Nie widac?

-Justin! Justin!-pilkarz z Chris'em od dlugiego czasu smigali na rampach w swoim ulubionym parku.Jednak gdy zobaczyli biegnaca w ich strone Gomez od razu na ich twarzach pokazal sie grymas.Oboje mieli dosc tej laski.Beadles od poczatku jej nie lubil i nie polubil.
-Ja pierdole...-jeknal blondyn biorac do reki swoja deske.Spojrzal na Biebera zaciskajacego mocno szczeke.
-Kochanie!-krzucila sie mu na szyje calujac w policzek.Justin pozostal nie poruszony,stal z spuszczonymi rekoma zaciskajac mocno reke na desce.-Hej,skarbie...Co jest?-zlapala jego polcziki.Chlopak rzucil trzymany przedmiot tak mozno ze az Chris podskoczyl.
-Jestes taka jebnieta czy tylko udajesz?!-zlapal jej dlonie i odzucil je w jej strone.-Czego nie rozumiesz,co?!Mam ci przeliterwac?! Bardzo prosze...O D P I E R D O L  S I E !-krzyknal patrzac z nienawiscia na zszokowana dziewczyne.
-Ale kochanie...-na dane bylo jej dokonczyc.
-Ja pierdole.-syknal pilkarz wznoszac oczy ku niebu.Po chwili westchnal gleboko i napiecie sie odwrocil.Podkopujac swoja deske tak by znow stala na kulkach spojrzal na Chris'a i odjechal w strone domu.
-Chris!-dziewczyna po chwili jednak otrzasnela sie z szoku i rzucila na szyje przyjaciela Biebera.-Tak dawno sie nie widzielismy!
-Wez sie lepiej ogarnij.-powiedzial z zniesmaczeniem i 'odkleil' dziewczyne od siebie.-Dzieki za zrujnowanie humoru mojego przyjaciela.
-Alez przeciez ja nie mialam zlych zamiarow.-powiedziala glupio sie usmiechajac.Wszystkich znajomych panny Gomez irytowalo juz bezmyslne zachowanie piosenkarki.
-Jasne...-chlopak pokrecil bezradnie glowa.-Musisz byc taka kurwa? -spojrzal na nia pytajaco a Selena w tamtym momencie jakby dostala w policzek.
-A ty co skurwysynku? Zadajesz sie z Bieber'em bo dobrze na tym wychodzisz.Nic wiecej...
-Justin mial racje...Jestes pierdolona suka ktora sie po prostu msci.-Chris zucil swoja deske na ziemie a po chwili juz kierowal sie w strone domu przyjaciela aby z nim pogadac.Czul ze przez Gomez humor Justina znow sie zepsul.Martwil sie o kumpla dlatego ze od wypadku stal sie lekko nerwowy i porywczy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No witam,witam wszystkich ;)
Nic nie mowie...Po prostu zycze milego czytania.O komentarze tez juz sie nie bede prosic bo zle sie z tym czuje.Chcecie to komentujcie,nie to nie...Juz mi to wisi...
-Patrys

3 komentarze:

  1. Skarbie, zajebisty rozdział! :D Jak Lea "torturowała" jego p... ekhem. przyrodzenie xD Boskie :D Kocham to po prostu ;)
    Lubię Selenę, ale jak Justin na nią zareagował było mega :D
    Czekam na następny ;*** <3
    Ps. :)
    Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger Award!
    Więcej informacji na ten temat znajdziesz na moim blogu:
    http://dontstopbelieving99.blogspot.com/2013/09/zasady-1.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham to opowiadanie. Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  3. czekam nn czekam na nn :P
    fantastyczny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń