-Sluchaj,nie bede owijal w bawelne.Byl tu twoj brat z chlopakami.Byli wkurzeni i chcieli pogadac.Mowili zebys do nich zadzonila bo musicie sobie wyjasnic pare spraw.-siedzieli wlasnie w salonie po tym jak Flores pobawil sie troche z Jazzy.
-Ja pierdole...-westchnela, zamykajac oczy.-To sie robi coraz ciezsze.-przetarla dlonmi twarz po raz kolejny gleboko wzdychajac.
-Masz klopoty?-spytal lekko zatroskany.
-I tak...I nie..-spojrzala na niego bezradnie.-Ale nie przejmuj sie.-zasmiala sie pod nosem.-Mnie sie nie da tak latwo zranic.-poscila mu oczko i wstala.-Ide odpoczac.-spojrzala ostatni raz na siedzacego chlopaka i udala sie do sypialni."No to super...''.Pomyslala bezradnie i rzucila sie na lozko.Po chwili jednak chcac sie czyms zajac siegnela po kluczyki od Ferrari Justina i poszla do garderoby.Miala prawko,zrobila je jakis dluzszy czas temu ale nie jezdzila za duzo.Nie bylo jej to wielce przydatne.Cala Lea...Z sejfu wyjela jedna ze swoich broni i zapas naboi.Wrzucila to do torby i zbiegla na dol.-Ide...Sie odprezyc!-krzyknela zatrzaskujac drzwi i wskoczyla do auta."Hmm...Widocznie wzial Batmoblie.".Pomysla odpalajac silnik i z piskiem opon wyjechala z podjazdu.Po nieslepna 40 minutach byla na obrzezach miasta.Zostawila auto przy wjezdzie do lasu a sama poszla dalej.Gdy znalazla sie na polanie odetchnela pelna piersia.Wyjela pistolet i naladowala go by potem odblokowac. Wymierzyla pierwszy spust w uschnieta galazke prawie na czubku drzewa.Strzal i usmiech. Lubila strzelac bo sprawialo jej to cholerna radoche. Strzelala tak w wybrane cele az uslyszala jakies kroki za soba.Odwrocila sie napiecie celujac swoja spluwe w cialo jakiegos chlopaka.Celowala prosto w jego serce a on stal tak patrzac na nia bez uczuc.-Czego chcesz?-zmrozyla oczy nie opuszczajac pistoletu.
-Niczego.-odpowiedzial jej tym samym,tajemniczym glosem.Zbil ja z tropu i poczula sie nieswojo.
-Po co tu przylazles?
-Po co tu jestes?-zapytal robiac krok w prawo na co Lea zrobila krok w lewo.Zataczali tak pelne kolo az nowy chlopak stal na miejscu Gonzales a ona na jego.
-Nie widzisz?
-Jak dlugo tu jestes?
-Jak dlugo mnie obserwujesz?-cos bylo w tym chlopku...Miala wrazenie ze juz skads go zna.On z reszta tak samo.
-Dosc dlugo...-skinal glowa.
-Wiec dosc dlugo tu jestem.-wzruszyla ramionami.W tamtym momencie zadzonil jej telefon. Nie spuszczajac wzroku z osobnika wyciagnela z kieszeni komorke i odebrala bez patrzenia.-Tak?
-Lea gdzie jestes? Fredo mi tu mowi ze wyszlas a ja nie mam pojecia gdzie cie szukac.-zatroskany Justin najwidoczniej znow przerazil sie ze jego ukochana gdzies sie schowala.Slodko.
-Za godzine bede w domu.-patrzyla w oczy chlopaka ktora moglyby wypalic dziure w jej twarzy.Rozlaczyla sie bez pozegnania i schowala urzadzenie.
-Mama?-zapytal rozbawiony.
-Twoj interes?-wkurzyla sie troche.Jak zwykle na wzmianke o rodzinie.
-Skoro nic ci nie zrobilem moze opuscilabys ta spluwę bo troche czuje sie nie swojo.
-Jasne...-wywrocila oczami siegajac po torbe.Spojrzala na niego ostatni raz i po prostu odeszla.
Oboje mieli wolny dzien,niedziela, jedyny taki w ciagu tygodnia.Lea wlasnie gotowala kiedy Justin co chwila ja przytulal i calowal.Byli szczesliwi,razem. Oczywiscie blondynka powiedziala o akcji z The Fastest i sytuacje z lasu. Biebs nie byl zachwycony jednak staral sie wspierac swoja ukochana.
-Justin...-jeknela smiejac sie pod nosem.-Daj mi gotowac.-zachichotala kiedy ustami zalaskotal ja po szyi.
-Wiesz...Ja to bym mogl zjesc ciebie.-szepnal jej do ucha.
-Jasne,jasne.Ty tak ale inni nie wiec usiadz i sie uspokój.-starala sie o twardy ton jednak chlopak i tak doskonale wiedzial ze wolalaby teraz zajac sie nim niz jedzeniem. Ostatni raz pocalowal ja w skron i usiadl przy wysepce.-Musze dzis jechac do chlopakow...-spojrzla na niego nie pewnie.
-Jade z toba.
-Nie,Jussi.-odlozyla noz ktorego akurat uzywala.-Wiesz doskonale ze to zbyt niebezpieczne.-spojrzala srogo.
-Nie mam 5 lat,Lea...-warknal lekko.
-No i? Chyba nie musze ci przypominac co stalo sie ostatnio jak spotkales sie z chlopakami?-zapytala wymownie a po ciele chlopaka przeszedl dreszcz na samo wspomnienie o tym jak go lekko uspili.-No wlasnie.
-Ale ja cie nie zostawie z nimi sama.-powiedzial powaznie.
-Daj spokoj...Umiem o siebie zadbac.
-A jesli cos ci sie stanie?!-uniosl lekko glos z frustracji.
-Mi sie cos stanie?-zakpila pokazujac na siebie palcem.-Zapominasz kim jestem,Justin.-wywrocila oczami i wyszla z kuchni.Po chwili uslyszal tez trzasniecie drzwiami co zonaczalo ze wyszla."Pieknie.".Pomyslal podpierajac czolo na rekach. Czul sie bezradny.Mogl tam teraz jechac za nia i narazic ja na niepotrzebny stres lub po prostu zostac i czekac az wroci.Ostatecznie wybral to drogie mimo ze mial cholerna ochote wziac te pieprzone kluczyki i pedzic za nia.
-Czego do kurwy nedzy znowu chcecie?!-wrzasnela zatrzaskujac za soba drzwi.W jednym momencie przed soba miala chlopakow.Ryan doszedl ostatni i patrzyl na nia smutno tak jakby z wspolczuciem.-No co?!-jej oczy zorbily sie czarne.Przekrecila glowe to na jedna strone to na droga i dalo sie uslyszec kilkanascie strzykniec.Zrobila krok do przodu ukazujac bielusienkie zeby.
-Wybieraj.-Caleb stanal przed nia pewnie, zakladajac rece na klacie.-My czy on?-byl naprawde spokojny co w tej sytuacji wydawalo sie mega dziwne.Nic nie odpowiedziala. Nie byla wcale zaskoczona.-No wybieraj,suko!-wrzasnal na co ta otworzyla szerzej oczy.
-Czy ty...Miales czelnosc nazwac mnie suka?-zapytala retorycznie.-Chuj!-krzyknela torturujac powoli jego nogi.Opadl na kolana podpierajac sie na rekach.Spojrzal do gory na Lea ktora teraz krazyla w okol niego.-Wiesz co Caleb?-zachichotala kucajac przy nim.-Jestes taki sam jak nasz stary.-pociagnela go do tylu za wlosy.-Taaaki sam.-pokrecila glowa.-Ncuncuncu.-westchnela gleboko.-Jestes skurwielem.-zachichotala.W tym momencie po schodach zeszla wysoka,szczupla,czerwono wlosa dziewczyna.
-Caleb!-pisnela lapiac sie za usta w jej oczach pojawily sie lzy.W tym momencie blondynka uniosla na nia wzrok.Usmiechnela sie zlosliwie wstajac i poprawiajac sobie sukinke.Nowo przybyta rzucila sie na kolana przed bratem Gonzales.Lea wywrocila oczami krecac przy tym glowa.
-Co to za nowa suka?-zakpila mlaskajac ustami.Spojrzala po kazdym w pomieszczeniu.A potem odwrocila sie tylem.
-Nie mow tak o niej...-syknal brat.Spojrzala w sufit wywracajac oczami i wzmocnila bol usmiechajac sie zlowrogo.-Aaa...-Caleb jeknal, bezsilnie opadajac na podloge.Czerwono wlosa pisnela a po jej policzkach splynely lzy.Toby zlapal ja za ramiona i zabral od chlopaka.Doskonale wiedzial ze jesli sie za bardzo narazi blondynie bedzie miala przejebane.
-Zadalam pytanie.-odwrocila sie powoli na pietach.
-To moja dziewczyna.-jeknal probujac sie podniesc.
-Slucham?!-wybuchla smiechem klaszczac w rece.-Ciebie ktos pokochal?!-podparla wyprostowane rece na kolanach.-O kurwa...Ale komedia.-westchenela pochylajac sie nad nim.
-Kim ty myslisz ze jestes?!-pisnela, oszolomiona cala sytuacja dziewczyna.Wyrwala sie z objec kolegi i stanela przed Lea.Ta podniosla na nia najpierw wzrok a pozniej sie wyprostowala z tym chytrym usmieszkiem na ustach.
-Ja...Moje skarbie jestem siostra twojego wspanialego chlopaczka.
-Nie...-szepnela sama do siebie.-Nie mozesz byc az taka suka zeby go torturowac!-po raz kolejny pisnela.Ten jej glosik strasznie frustrowal panne Gonzales ktora miala ochte wykonczyc ja jednym spojrzeniem. Nie dosyc ze uwazala iz nie pasuje do jej brata to jeszcze jakas taka...Nijaka.
-To patrz.-spojrzala najpierw na nia a pozniej na lezacego chlopaka.Jej oczy jakby wygasly wracajac do normalnosci a po chwili zablysly dwa razy ciemniej.Z ciala jej brata dalo uslyszec kilkanascie zlaman.Dziewczyna ktorej jeszcze Lea nie znala imienia zucila sie na kolana obok Caleb'a i starala sie mu jakos pomocpomoc.
-Przestan!-krzyczala.Reszta The Fastest stala nie wzruszona.Tak jakby to bylo normalne.-Prosze cie!-po jej polikach laly sie lzy.-Blagam przestan! Przestan...
-Lea,koniec.-w jednym momencie za ramie jej zlapal Justin.W tamtym momencie wykonczone i polamane cialo Gonzales'a opadlo na podloge a on lapczywie wciagal powietrze do płuc.-Spokojnie juz...-zlaczyl w jednosc ich dlonie i przyciagnal ja blizej siebie.
Siedzieli na lawce w parku w ogole sie nie odzywali.Musiala odreagowac. Ona prawie zabilaby swojego brata! Tak,miala taka ochote.Nie zrobila tego przez swojego chlopaka.Wszystko dzieki Justinowi.Ciagle nie mogla uwierzyc w to ze jemu potrafi sie poddac.W jednym momencie wtulila sie w jego tors bez zadnego slowa.Usmiechnal sie obejmujac jej cialo ramieniem i poglaskal po glowie.
-Cos ty chciala zrobic...-szepnal pod nosem calujac czubek jej glowy.Nie zmieniali pozycji przez dlugi czas.Nic tez nie mowili.-Kto to byla ta nowa?-zapytal w jednym momencie.
-Dziewczyna Caleb'a...-jeknela siadajac prosto.Spojrzala smutno w oczy Justina i wzruszyla ramionami podnoszac kaciki ust do gory jednak nadal bylo to smutne.
-Przeciez wiesz ze on tez ma prawo do milosci.-poglaskal ja po policzku usmiechajac sie pocieszajaco.
-Wiem.Ale to moj braaat.-wyrzucila bezradnie rece w powietrze.-Niech ma pozadna dziewczyne a nie jakiegos emo kosciotrupa z piszczacym glosikiem!
-Hahaha...-rozwalila tym tekstem swojego chlopaka.-Jestes zazdrosna.-przyciagnal ja do siebie.
-Zebys wiedzial.-spojrzala na niego powaznie i wstala.Patrzyl na nia przymrozajac lekko oczy poniewaz slonce tego dnia slicznie swiecilo.-No co?-usmiechnela sie niesmialo.-Chodz a nie sie tak patrzysz.-zachichotala wyciagajac w jego strone dlon.
-Gdzie idziemy?-pyta zdezorientowany podciagajac lekko opadajace spodnie.
-Trzeba wyjasniec ta cala sprawe...-westchnela.Stanel za nia jak mur i patrzyl z lekkim przerazeniem.-Spokooojnie.-wywrocila oczami.-Bede grzeczna.-zapewnila muskajac jego usta.-Dopoki ta laska nie bedzie chciala konfrontacji...-dodala szeptem gdy sie odwracala.
-Ryan ja naprawde nie chce wszynac bojek.-jeczala tlumaczac przez ostatnie 15 minut.Chlopak nie chcial ich wpuscic poniewaz bal sie iz mloda Gonzales narobi sobie wiekrzych klopotow.
-Sluchaj...Dla mnie moglabys tam wyjsc i robic co chcesz...-podniosl wzrok na Justina ktory opieral sie o swoj samochod.-Ale sadze ze on nie chce abys robila sobie problemy.-skinal glowa na pilkarza.
-Ryan,kurwa mac, mowie ci przeciez ze chce tylko pogadac.-syknela wsciekla.
-Wlasnie widze jaka jestes spokojna.-zasmial sie pod nosem.-Po za tym... Niezle przestaszylas nasza Panne Nic Nie Jest Tak Dobre Jak Ja.-zaczal nasladowac glos czerwonowlosej smiesznie wymachujac przy tym reka.
-Hahahaha...-Lea zlapala sie za brzuch wyciarajac lzy smiechu z policzkow.-O kuzwa...-pokrecila glowa.-A jak w ogole ona ma na imie?
-Karsia.-jeknal.
-Jak?!-wytrzeszczyla oczy.-Co to za imie?
-Podobno pochodzi z Indii.-wzruszyl ramionami.
-Ona czy to imie?-zachichotala lekko.Rozbawialy ja miny chlopaka i ta niechec z jaka wymawial jej imie.
-A bo ja wiem?-zasmial sie glosniej.-Przeciez z racji tego ze doszedlem do The Fastest jako ostatni to jestem dla niej smieciem.-wzruszyl ramionami kopiac kamien.Smiech zniknal z twarzy dziewczyny i spojrzala na niego nie pewnie.
-Caleb opowiadal jej o mnie?
-Nie...Mowil tylko ze ma siostre i tyle. Nic wiecej.-wzroszyl ramionami po raz kolejny.-Po za tym...Twoj bart od kiedy tylko odeszlas nie lubi o tobie rozmawiac...-westchnal gleboko.-Tesknimy,Lea.-usmiechnal sie lekko.-Nawet on mimo ze nie chce tego ujawnic.
-Ryan stop.-warknela sposzczajac wzrok.-Nie przyszlam tu po to by rozmawiac o tym. Chcieliscie pogadac wiec jestem.-dodala syczac.
-Wiem,wiem...-spojrzal smutno w jej oczy i ustapil przejscia w drzwiach.Spojrzala na niego dotykajac klamki i zerknela w strone Bieber'a.
-Idz..Chce z nim pogadac.-szepnal Ryan.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
PRZEPRASZAM WAS!! Nawet nie wiecie jak bardzo cierpialam przez ten czas bez pisania. Powody sa takie: mialam nauke,mialam pare problemow iiiiiiiii nie mialam po prostu czasu.
To nie sa jakies wymowki. Taka jest prawda.
Rozdzial jest dziwny...Bynajmniej mi sie nie podoba. Jednak pojawily sie dwie nowe postacie ^^ Jak myslicie? Namieszaja troche? :D
Milego czytania wam zycze moje skarby! Kocham was i jeszcze raz przepraszam <3
Jak dobrze do was wrocic.
Nn nwm kiedy sie pojawi bo mam jeszcze maaaaaaaase nauki ;c
-Patrys
Boooooooooskie *.* od niedawna zaczęłam czytać ten imagin i piszesz genialnieee ......No i czekam na next ;*
OdpowiedzUsuńPrawie codziennie wchodziłam patrzec czy dodałaś! Mam juz chyba jakąs obsesje ! Rozdzial swietny ! Życ nie umierac xd . Zycze wenyy !~ Najwieksza fanka <3
OdpowiedzUsuńTen gościu to jest chyba ten co ma taką samą moc jak Lea ^^
OdpowiedzUsuńTakie jakieś przeczócie ^^
XD
Kocham Cię :**
Anana
WOW genialne *.* Swietniee piszesz...zycze weny bo nie moge sie doczekac kolejnej czesci <3
OdpowiedzUsuń~Twoja najwierniejsza fanka ;**
kocham to xd serio to jest genialne : D
OdpowiedzUsuńJezu kocham to opowiadanie ! <3 a tak wgl chce zeby sie pogodzila i wróciła do gangu żeby z niego nie rezygnowała bo juz od dawna szukałam takiego opowiadania gdzie dziewczyna jest gangsterem !!<3 moze znasz jeszcze jakies takie ?:×? Ale to opowiadanie jest boskie !<3
OdpowiedzUsuń