-Wy..Wy sie znacie?-przelknela sline nie pewnie sie podnoszac.
-Jak widac...-syknal Bieber.Chyba nie byl za bardzo zadowolony ze widzi swojego przyjaciela.Blondynka stanela miedzy chlopakami i patrzyla na ich miny.-To dlatego uciales kontakt.-pilkarz pokrecil glowa.
-Justin zrozum mnie. -Ryan powiedzial bezradnie.-Chciales byc slawny a ja nie moglem.Wplatalem sie w bagno i nie moglem sobie na takie cos pozwolic.
-Pamietasz jak bylysmy mali? Jak obiecalismy sobie ze nasza przyjazn zostanie na zawsze?-Justin zmruzyl wrogo oczy.-Spierdoliles,Butler.Spierdoliles wszystko...-spojrzal na niego z pogarda i odwrocil sie napiecie.Wyszedl z pomieszczenia kierujac sie do sypialni.
-Ja nadal nic nie rozumiem...-szepnela zdezorientowana Gonzlaes wpatrujac sie w punkt gdzie przed chwila zniknal jej przyjaciel.Odwrocila sie powoli w strone nowego.-Co tu sie dzieje?
-Nic Lea...Naprawde nie wazne.-pokrecil glowa i chcial juz przejsc jednak zlapala go mocno za przed ramie.
-Mow...-syknela.
-To nie rozmowa na dzis...Nie wiem w ogole czy Justin chcial zebys ja znala.-pokrecil z upokorzeniem glowa.
-Dobra...-podniosla dlonie w gescie poddania sie.-Dam spokoj bo szanuje decyzje Justin'a.Jednak chce wiedziec przynajmniej po co do cholery tutaj przszedles.-zalozyla rece na zebrach.
-Chlopacy chca wtajemniczyc Alison.-spojrzal z bolem w jej oczy.
-Ze kurwa C O?!-krzyknela a jej oczy automatycznie zrobily sie czarne.-Co ty PIERDOLISZ?!-syknela wsciekla.Nie kontrolowala sie juz.Ryan padl na ziemie i wygial sie w pol.
-Aaaa!! Lea!-zacisnal mocno szczeke.-Prosze przestan!-jeknal rozpaczliwie.W jednym momencie przed dziewczyna stanal Justin.Ku zdziwieniu wszystkich nic mu nie zrobila.
-Spokojnie.-zalal ja za ramiona.-Lea spokoj.-potrzasnal ja leciutko.Butler dalej wil sie po podlodze krzyczac.-Slonce daj spokoj...Spojrz mi w oczy.-przeniosla wzrok na jego czekoladowe teczowki.-Odposc.-nie rozkazal jej...To byla bardziej prosba.Zrobila to jednak nadal jej oczy byly czarne a wszystkie jej miesnie sie spiely.-Wyjdz.-syknal w kierunku nowego a on od razu podniosl sie i wrecz wybiegl z willi.-Oddychaj...-usmiechnal sie w jej strone.Odwzajemnila spokojny usmiech i zamknela na chwile oczy by otworzyc je juz normalnie.-Lepiej?
-Dzieki.-cmoknela jego policzek.
-Co sie dzieje?-zapytal widzac jak dziewczyna bez przerwy kreci sie po pokoju z telefonem w reku.Zucil sie na lozko i wpatrywaj w jej sylwetke.
-Moi idioci chca wciagnac moja kolezanke w to bagno.-syknela wsciekla.-To dziewczyna Max'a.Ta blondynka ktora spotkalismy w restauracji.
-No i co? Skoro chce...
-Justin,ty nic nie rozumiesz.-pokrecila zawiedziona glowa i stanela na przeciwko niego.
-To mi wytlumacz.-powiedzial ochoczo i podniosl sie opierajac lokcie na kolanach.
-To moja przyjacilka.Nie pozwole jej sie wkopac w takie bagno.
-Martwisz sie o nia...
-W pewnym sensie.-wzruszyla bezradnie ramionami.
-Wiesz ze musisz spotkac sie z chlopakami,prawda?-wyciagnal w jej strone rece dajac do zrozumienia ze chce by podeszla.Zrobila tak.Splotka swoje rece z jego stajac po miedzy jego nogami.
-Nie...-pokrecila przeczaco glowa na co pilkarz zmarszczyl pytajaco brwi.-Skoro tacy sa madrzy niech sami sobie radza.-zamknela na sekundke oczy.-Odchodze od nich.-w jej oczach zabraly sie slone lzy.Biebs otworzyl tym razem szeroko oczy i stanal wyprostowany.
-Zartujesz?-zlapal ja za policzki.-To zalamie za rowno ciebie jak i ich.-pocalowal ja w glowe i przyciagnal do swojej klatki.-Zastanow sie dobrze.To nie jest decyzja od tak.-lekko zdziwilo dziewczyne zachowanie jej towarzysza.Jemu tez nie bylo szczegolnie latwo wspierac ja w takich chwilach.Przeciez chcial zeby odciela sie od tego calego bagna jednak liczyl sie z tym jak to wazne jest dla niej.
-Po co to robisz?-zapytala szeptem.
-Bo wiem ze jesli ich masz bedziesz szczesliwa.I mimo ze tego nie lubie ani nie popieram to nie krytykuje.-usmiechnal sie troskliwie i pokrzepiajaco.
-Jestes kochany.-wywolal u niej usmiech.Naprawde udalo mu sie!Widzac jego zacisz na twarzy zachichotala delikatnie i wskoczyla na jego rece oplatajac nogami jego biodra.Od razu zlapal ja za uda i zaczal krecic sie po pokoju.
-Dzien doberek.-usmiechnal sie do niej widzac jak otwierala oczy.W pokoju bylo dosc ciemno jednak delikatne,pierwsze promienie slonca wpadaly przez okno.Dziewczyna przeciagnela sie w objeciach jego ramion i po chwili znow sie w niego wtulila.
-Dobly.-szepnela niczym mala dziewczyna i zamknela oczy.
-Ej.Ej.Ej.-przewrocil ja na plecy tak ze taraz zwizsal nad nia majac obie rece pod jej kregoslupem.-Dzis zaczynam treningi...-usmiechnal sie.-Chcesz jechac ze mna?-dodal niesmialo.
-Pewnie!-podniosla sie szybko na lokciach co spowodowalo zawroty glowy.-Oh...-jeknela znow opadajac na poduszke i zamknela oczy.
-Za duzo tego entuzjazmu.-stwierdzil calujac ja w nos.Jeknela tylko i spojrzala w jego teczowki.-Alfredo jedzie z nami zeby ci sie samej nie nudzilo.
-Brenda'y nie bedzie??-zapytala zawiedziona patrzac na sylwetke chlopaka ktory otwieral drzwi do garderoby.
-Brenda jest na zakupach...W Atlancie.-wywrocil oczami mimo iz dziewczyna tego nie widziala.
-Co?!-wytrzeszczyla oczy.-Atlanta??
-Cala Brenda.-wzruszyl ramionami wyciagajac swoja torbe treningowa.Wrzucil do niej swoje ulubione korki,stroj,bluze i pare innych potrzebnych rzeczy a pozniej polozyl ja obok lozka.-Moze wstaniesz, piekna pani?-zasmial sie poszczajac jej oczko.
-Ktora godzina?-sposcila nogi z lozka siadajac.
-Po siodmej pare minut.
-Ze co?!-wytrzeszczyla oczy.-Ughhhh...-znow sie polozyla wyrzucajac rece w powietrze.-Ja nie wstaje tak wczesnie.-pokrecila glowa.
-Ze mna bedziesz wstawac.-stanal nad nia i nachylajac sie cmoknal jej obojczyk.-Juz,rusz ten tyleczek.-podniosl ja i przewiesil sobie przez ramie.
-Poszczaj!-zasmiala sie glosno.Postawil ja dopiero w ich wspolnej garderobie.Od razu obciagnela nisko duza koszulke czujac ze jest zbyt podwinieta.Spojrzala na dol kontrolujac czy material okrywa ja do polowy ud.
-Lea...-zlapal ja za policzek nakierowujac jej wzrok wprost na niego.Miala zalzawione oczy i nie chciala patrzac na twarz Biebsa.-Spokojnie.Przyzwyczaisz sie.
-Jak ja mam sie do cholery przyzwyczaic?!-wyrwala sie z jego objec stajac nabuzowana.-Jak?! Kurwa to mnie szpeci! Zostane sama przez to!! No bo kurwa mac ktory chlopak bedzie chcial mnie taka?! Co?? Mam te pierdolone blizny! Tego nie da sie zetrzec!! Nikt mnie nie chce...-jeknela ostatnie zdanie ciszej cofajac sie oszolomiona o krok do tylu.Przez chwila panowala cisza.Ona wpatrywala sie w podloge a on na nia.
-Ja cie chce!! Kiedy ty to wreszcie zrozumiesz!! Ja cie chcialem,chce i bede chcial!! Do cholery dzieczyno,ja cie kocham!!-wyrzucil rece w powietrze patrzac na nia nie pewnie.Gdy tylko zaczal mowic dziewczyna podniosla na niego wzrok.Krecila przeczaco glowa.
-Nie,nie,nie...-jej oczy biegaly po wszystkim.-Nie.-Justin widzac jej zszokowana mine zdal sobie sprawe z tego co wlasnie powiedzial.On wyznal jej milosc!! To nie byl przyplyw emocji.Tez ,ale on naprawde ja kochal.Ta sytuacja tylko pomogla mu zebrac w sobie odwage by to powiedziec.Wyszedl.Po prostu sie odwrocil i wyszedl z pokoju, zbiegajac na dol.Blondynka zjechala po scianie i skulila sie w kacie natomiast on wbiegl do kuchni i usiadl przy blacie chowajac twarz w dlonie.To bylo chore!! Ta cala sytuacja byla tak pokrecona a ona caly czas wiedziala ze tez go kocha. Byla tego pewna juz od dawna.
-Justin! Co ty tu robisz?!-krzyknela Pattie wchodzac do kuchni.Jej syn nadal siedzial w tej samej pozycji myslac nad tym co wlasnie sie stalo.-Za 20 minut macie byc na treningu!-zlapala go za ramie.Pokrecil glowa zrezygnowanie i spojrzal na twarz rodzicielki.-Co sie stalo?
-Jak ten bezmyslny debil powiedzialem jej ze ja kocham.-jeknal.Oczy kobiety zrobily sie wielkie a na ustach wymalowal sie szczery,szeroki usmiech.
-To zle?-zapytala po chwili.
-Nie wiem...-wzruszyl bezinteresownie ramionami.-Ja naprawde ja kocham i nie wybaczylbym sobie gdyby jej sie cos stalo lub gdyby odeszla.Mamo ja sie chyba zalamie...Wiesz jaka jest Lea.Teraz pewnie wroci do chlopakow.Ja nie moge jej stracic.Nie dam rady juz bez niej zyc.-stanal na przeciwko kobiety i w drzwiach za jej plecami ujrzal opierajaco sie o framuge blondynke ktora skubiac palcami rekach od za duzej koszulki usmiechala sie lekko.Twarz JB wyjawniala jego zaklopotanie i zdezorientowanie co nie umknelo uwadze pani Mallette.Od razu odwrocila sie w strone gdzie spoczywal wzrok chlopaka.
-Ah...To ja zostawie was samych.-usmiechnela sie, proszac w duchu aby ta dwojka wreszcie byla razem.Gonzales stanela na miejscu kobiety i jeszcze chwila patrzyla na jej cialo znikajace za drzwiami.
-Sluchaj ja...-zaczal nie pewnie jednak nie bylo mu dane dokonczyc.Blondynka wpila sie w jego usta lapiac go za kar.Ich ciala byly do siebie tak przycisniete ze nie mozna by bylo wlozyc tam kartki.Pilkarz w pierwszym momencie nie wiedzial co sie dzieje i stal tak bez ruchu.Gdy odzyskal wladnosc nad swoim cialem odwzajemnil namietny pocalunek lapiac Gonzales w talii i przyciagajac ja jeszcze blizej siebie.Jego jezyk przejechal delikatnie jednak dosc pewnie po dolnej wardze towarzyszki proszac o wstep.Lea byla zbyt zacieta i zafascynowana tym co sie teraz dzieje.Usmiechnela sie tylko przez calusa.Justin widzac ze dziewczyna swietnie sie bawi droczac sie z nim zjechal dlonmi na jej biodra a potem na pupe.Blondynka lekko sie zdziwila jego otwartascia,nie spodziewala sie nawet tego co ma zamiar zrobic.Sztyn scisnal lekko jej tylek podnoszac do gory.Jeknela mu w usta przerywajac na sekundke chwile rozkoszy.Pilkarz wykorzystal ten moment i wsunal jej jezyl.Nie przeszadzalo jej to.Walczyli o dominacje a dziewczyna oplotla go w pasie nogami.Ta chwila mogla trwac wiecznie.Oboje czuli ze nareszcie osiagneli to czego im brakowalo.To bylo piekne.Liczyla sie tylko ta dwojka.Niczym innym sie nie przejmowali.Gdzies w podswiadomosci dziewczyny kryla sie ciemna mysl. A co jesli cos sie stanie? Nie bedzie tak dobrze zawsze...Ile bedzie trwalo ich szczescie?Kto lub co stanie na ich drodze?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Fuck...
-Patrys
Kurdeeeeeeeeeeeee!!!!!!
OdpowiedzUsuńAle zaciesz ! :D *.*
Ten rozdział jest megazajebiściecudownieboski!!!
Jejuu to jest taki... ahhh brak mi słów! <3
I niczego nie spieprzyłaś! :***
Nie mogę awwwwww *o*
Kurde, nie mogę się doczekać następnego!!!!
Boże... myślałam, ze ona coś zrobi... ucieknie a tu bum!
Taka zajebista niespodzianka :3 <3
Kocham Cię! <3
Czekam na następną notkę i życzę weny :*** <3
Ja piernicze *.*
OdpowiedzUsuńMyślałam że Tak jak wspomniała Sylwia ona ucieknie a tu proszę *.*
Całowali się <3<3<3<3 omom <3<3<3
Zarąbiste <3
<3<3
Kocham To <3<3<3
Weny życzę
Anana
Boski czekam na next i życzę dużoooo weny :)
OdpowiedzUsuńŚwietny, kocham to <3
OdpowiedzUsuńW 2 dnie przeczytalam Twoje opowiadanie, nie moglam sie od niego oderwać, czytałam do 3 nad ranem, by tylko móc dowiedzieć się co będzie dalej. Masz dar pisania naprawdę.
OdpowiedzUsuńDziewczyno, masz talent! Pisz dalej! :333 BOŻEEE, NIE MOGE SIE DOCZEKAĆ KOLEJNEGO ROZDZIAŁU. <333
OdpowiedzUsuńHey .
OdpowiedzUsuńPrzepraszam że nie komentowałam wcześniej ..
ale mam problemy ..
ale lepiej później niż wcale ..
rozdział jak zwykle fajny .
końcówka najbardziej mi się podoba ..
podoba mi się czekam na rozwój akcji ..
co będzie między Lea'ą i Justinem .
~Weronika Dębicka Bieber ..
Coś sądzę, że to wszystko zniszczy Selena... Jak zwykle rozdział fajny :3. Ciekawie się także historii Ryana i Justina :D. Czekam na nn!
OdpowiedzUsuń