-Masz wszystko?-pyta rozbawiona stojac juz przy drzwiach.Wlasnie mieli jechac na ten trening na ktory i tak Justin byl juz spozniony.W glowie dziewczyny ciagle byla scena z kuchni,ktora oczywiscie znow musialo cos przerwac...Mianowicie dzwoniacy telefon chlopaka przypominajacy o tym ze powinien byc juz na treningu.
-Tak..To znaczy chyba.-zalozyl torbe na ramie i dotknal tylnich kieszeni.
-Jestes pewien?-pyta caly czas chichoczac.Pilkarz podniosl na nia pytajacy wzrok.Uniosla znaczaco brwi patrzac juz powaznie.-Kluczyki!-wykrzyknal w jednym momencie i zrzucajac torbe pobiegl na gore do sypialni.-Teraz juz wszystko.-wyszczerzyl sie biorac za reke Lea.
-Wiesz ze jestesmy juz bardzo spoznieni,prawda?-szepnela jakby sie bala gdy wyjezdzali z podjazdu.
-Po tym telefonie wiem...-syknal zly wywracajac oczy.-A tak bylo milo.-westchnal zerkajac kontem oka na mine blondynki.Ta zasmiala sie melodyjnie zakrywajac od razu usta dlonia.
-Powtorzymy to jeszcze...-zachichotala.-Kiedys.
-Pew...Kiedys?!-krzyknal patrzac na nia zdziwiony.-Jak to kiedys??
-Za mna nie jest tak latwo jak ci sie wydaje.-spojrzala na niego dumnie.
-Jakos udalo mi sie to zauwazyc.- zasmial sie.
-Sugerujesz cos?-zmrozyla oczy.
-Nie.Nic.-zasmial sie lekko.
-Chuj...-syknela krecac glowa.
-Ehm...Dzieki.-syknal zly.To zabawne jak ta dwojka popadala z skrajnosci w skrajnosc.Ale podobno kto sie czubi ten sie lubi,nie?
-A bardzo prosze...I wybij sobie z glowy ze cie przeprosze.-prychnela.
-Bieber skup sie!!-krzyknal trener po raz milionowy przez ta godzine od kiedy zaczeli grac.Kazdy sie domyslil ze Gonzales poklocila sie z chlopakiem.Oboje od sytuacji w samochodzie nie odezwali sie w ogole a wchodzac na boisko nawet nie zamienili spojrzenia i ich miny mowily same za siebie.Blondynka siedziala w pierwszym zedzie na trybunach, sama.Flores jeszcze nie dotarl by jej towarzyszyc.-Przerwa!-wydarl sie tym razem i machnal reka odwracajac sie w strone szatni.Po chwili zniknal w ciemnosci 'tunelu' zostawiajac cala reszte na boisku.Pilkarze od razu podbiegli do lawek i zlapali za butelki z woda.
-Ej stary...-Neymar szturchnal Justina w ramie.-Co jest?-pokazal wzrokiem na Lea ktora teraz wpatrywala sie w martwy punkt gdzies przed soba.Wszyscy chlopacy slinili sie na jej widok a ta nie wykazywala zainteresowania.
-Poklocilismy sie troche...-jeknal spogladajac przelonie w jej strone.
-Hej piekna.-bramkarz usiadl obok dziewczyny wpatrujac sie zafascynowany w jej twarz.
-Nawet nie probuj ze mna flirtowac.-syknela.
-Jak sobie zyczysz.-wyszczerzyl sie szeroko w jej strone.Wkurzal ja troche wiec odwrocila wzrok w jego strone.
-I po co to robisz,co?-zasmiala sie.-Nie interesujesz mnie...
-Chcesz pogadac?-spojrzal na nia lekko urazony ale nie zamierzal sie poddawac.
-A wygladam jakbym chciala?-odpowiedziala pytaniem na pytanie co nie bylo zbyt kulturalne.Ale to Lea...Jej nie obchodzila etyka.
-Eh...No to teeeeen...-zaczal sie jakac.
-Hej...Sorki za male spoznienie.-w jednym momencie nad nimi pojawil sie Fredo ratujac dziewczyne z glupiej gadki.
-Male?-parsknela smiechem wstajac i przytulila sie do chlopaka.-Jesli trzy godziny to malo w takim razie spoko.-pokrecila glowa znow melodyjnie chichoczac.
-Jestem Wojtek.-chlopak wyciagnal reke w strone kolegi Biebsa i usmiechnal sie szeroko.
-Aha? To wlasnie spadasz,Wojtek.-stwierdzil nie milo.-Wypad.-pokazal kciukiem na boisko.-Musze zajac sie ksiezniczka.-poslal zadziorny usmiech w strone blondynki ktora wywrocila oczami.
-Dzieki za ratowanie tylka.-stwierdzila siadajac na pietach kiedy Szczesny juz poszedl.
-Spoko.-Alfredo usiadl na miejscu obok niej i usmiechnal sie szeroko.-Od czego sa kumple,co nie?
-Pewnie.-pokrecila glowa.
-Co jest z toba, Justin?-trener w drogiej polowie zawolal do siebie szatyna.-Jestes jednym z najlepszych graczy, a dzisiaj...Nie bede owijal...Grasz jak jakis dzieciak ktory pierwszy raz pilke widzi.-pokrecil zrezygnowany glowa lapiac sie za czolo.-Jesli to jest wina tego ze ta dziewczyna tu jest to wiesz ze moge zakonczyc te jej odwiedziny.-skinal w strone smiejacej sie Gonzales i Floresa.
-Nie! To znaczy...To nie przez nia...-szatyn zmarszczyl brwi.-W pewnym sensie.-na jego twarzy wymalowal sie grymas kiedy podniosl wzrok na mezczyzne.-Poklocilismy sie i ciagle o tym mysle.-jeknal szeptem.
-Wiesz ze nie mozesz przenosisc spraw prywatnych na boisko,prawda?
-Tak trenerze.
-Idz z nia pogadaj.-zerknal na dziewczyne a wzrok Jusa tez tam powedrowal.
-Ale..Ale mecz?
-No idz a nie gadasz...Tez kiedys bylem przeciez mlody i zakochany.-zasmial sie lekko na co pilkarz mu zawtorowal.Po chwili biegl juz w strone trybun.
-Chyba ktos chce z toba pogadac.-stwierdzil Fredo widzac postac jego przyjaciela zblizajaca sie w ich strone.-Zostawie was na chwile samych.-poscil jej oczko i szybko wstal.W mgniniu oka jego miejsce zajal Bieber.
-Lea...
-Justin...-zaczeli w tym samym momencie wiec ochoje sie zasmieli.
-Ty pierwsza.-poslal jej uradowane spojrzenie.Cieszyl sie ze przynajmniej potrafila wypowiedziec jego imie.Ta szybko zlapala za jego policzki i przyciagnela do siebie.Zlaczyla ich usta w namietnym pocalunku na co Biebs od razu zareagowal.Zlapal ja w talii i wsunal swoj jezyk do jej ust.Pocalunek byl krotki poniewaz dziewczyna nie chciala dac mu zbyt wielkiej satysfakcji.-Przepraszam.-cmoknela jego usta i usmiechnela sie niczym mala dziewczyna ktora cos zbroila i musiala tlumaczyc sie mamie.
-Musisz przestac mnie calowac tak z nienacka bo kiedys dostane zawalu.-zasmial sie cmokajac jej usta.
-Az tak zle?-zrobila zbolala mine.Wywrocil oczami patrzac na boisko gdzie jego koledzy kontynuowali gre. Jej wzrok powedrowal w to samo miejsce i tym razem on wpil sie szybko w jej usta.-Wow...-jeknela kiedy odsunela go lekko od siebie.
-Teraz wiesz o czym mowie.-zasmial sie melodyjnie i wstal nachylajac sie nad nia.
-Wracaj juz grac.-zachichotala i przyciagnela go na chwile za koszulke.Zlaczyla delikatnie ich usta i usmiechnela sie na chwilke.-Lec.
-Uuuuuuuu!!-pilkarze zaczeli wyc kiedy Biebs znalazl sie juz na boisku i zaczeli klaskac.
-Idioci.-zasmial sie uradowany przybijajac piatke z Neymar'em.Lea przygladala sie z usmiechem calej sytuacji przygryzajac dolna warge.Trener patrzyl na usmiech swojego pilkarza krecac rozbawiony glowa.
-Uwaga wchodze!-krzyknela rozesmiana pokajac do drzwi szatni.
-Wlaz!-odkrzykneli jej ochoczo wiec ta od razu wskoczyla do pomieszczenia.Kazdy chlopak byl bez koszulki,w samych spodniach.Justin siedzial na lawce w swoich oposzczonych na tylku jeansach i zakladal wlasnie buta.
-Co tam chlopcy?-weszla kuszaco krecac tylkiem i nachylila sie nad szatynem calujac go w delikatnie w usta,trzymajac jedna dlonia za jego policzek.Usiadla obok niego i podciagnela kolana pod brode.Justin patrzyl sie na nia z szelmowskim usmieszkiem.
-Eh...-westchneli wszyscy.-Niezle.
-Jaka zgoda.-zasmiala sie delikatnie krecac glowa.-Nie bede przeszkadzac jak tutaj bede?-usmiechnela sie slodko.
-Cos ty!-krzykneli uradowani a Biebs wywrocil oczami.
-Nawet nie marzcie... -zasmial sie na co Lea przygryzla warge.
-Bieber'ek sie zakoooooooochallllll!!- zagruchal Neymar ruszajac zabawnie brwiami.Justin zasmial sie lekko zawstydzony i rzucil recznikiem w kolege.
-Stul pysk.
-Jak Brenda?-wciela sie blondynka nie chcac dalej sluchac ich uszczypliwych tekstow.
-Jest w Tokyo.-zasmial sie lekko.-Wraca jutro wieczorem.
-Tokyo?!-wytrzeszczyla oczy.
-Odwiedza babcie.-poscil jej oczko i odwrocil sie juz do swojej szafki siegajac po koszulke.
-Nie miglam sie do niej dodzwonic.
-Taaak... Zgubila telefon.-prychnal rozbawiony.-Mowila ze jak wroci to sie z toba skontaktuje.
-No ja mysle.-stwierdzila odwracajac sie w strone swojego przyjaciela.
-To co? Kino?-wstal podskakujac kilka razy.Zawsze tak robil po zalozeniu koszulki.Twierdzil ze wtedy sie lepiej wszystko uklada.
-Hmmm...Horror?
-Komedia.
-Dramat.-zasmiala sie.
-Thriller.-wyciagnal z szafki telefon.
-Spoko.
-To czekaj...Na co idziemy w koncu?-zmarszczyl brwi na chwile odrywajac wzrok od telefonu.
-Wybierz cos...-zachichotala.-Jest mi to obojetne. -machnela reka.
-W takim razie komedia!-krzyknal entuzjastycznie.
-Juuuuuuussss...-jeknela.
-No co?-cmoknal ja w usta.-Zdaj sie na mnie.
-Peeeeeeeeeeeewnie.-wywrocila oczami i wstala.-Czekam z Fredo.-poscila mu oczko i machajac reszcie chlopakow,wyszla.
-Niezla ta twoja dziewczyna,stary.-Messi poklepal chlopaka po ramieniu.
-Zadziorna.-dodal Iniesta.
-Dobra panowie...-zasmial sie chlopak unoszac rece do gory.-Ide do mojej pani.-dodal caly czas szczerzac zeby i siegnal po torbe.-Do jutra!-krzyknal na odchodne i slyszac slowa pozegnania zasmial sie krecac glowa.Zawsze uwazal ze ma swietnych kolegow z klubu. Mimo ze byl mlodszy to i tak super sie z nimi dogadywal.
Pattie siedziala z dzieciakami na sofie kiedy Jus i Lea weszli do domu.Erin z Jeremy'm wyszli na obiad.To byl pomysl mamy pilkarza zeby spedzili torszke czasu razem.Jazzy i Jax poderwali sie od razu slyszac jak ktos wchodzi do willi.Dziewczyna z piskiem wskoczyla na szyje swojego brata natomiast chlopczyk przytulil sie do nogi blondynki.
-Hej maluchy.-Gonzales zachichotala glaszczac go po glowie.
-Tesknilismy!-krzyknela dziewczynka.
-Ohhhh..Moja mala ksiezniczka.-Justin zaczal krecic sie z siostra na recach calujac ja w policzek.Chichotala z rozlozonymi rekoma.
-Justin?-pani Mallette nie miala zachwyconej miny.
-Tak mamo?-chlopak od razu stanal odkladajac dziewczynke na podloge.
-Skarby moje male idzcie na gore zaraz do was przyjde,dobrze?-usmiechnela sie do dzieci ktore pokiwaly glowa i od razu rzucily sie biegiem do schodow.
-Co sie dzieje?-zapytal ponownie.
-Byl tu ktos kto chcial z wami porozmawiac.-przelknela glosno sline.
-Kto?-zapytal z blondynka w tym samym czasie stojac ramie w ramie.
-Mamo mow!-JB byl lekko poddenerwowany cala sytuacja bo juz bo minie matki wiedzial ze cos jest nie tak.Lea obawiala sie najgorszego.Co jesli chlopacy? Lub tos kto chce sie zemscic? KTO?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Patrys
Boże.... ten rozdział jest asdjashdk;asuhd *.*
OdpowiedzUsuńI taaa sprzeczka :3
i te pocałunki *o*
No awwwwwwwwwww *.*
Ale spławiła Szczęsnego haha xd
No on jest po prostu idealny! Boski,
słodki,
kochany,
zadziorny,
mega <3 <3 <3 <3 <3 <3
Nie wiek jak innym ale ten rozdział cholernie mi się podoba :D
Kurcze... o co chodzi? Kto to był? Oby to nie chłopcy i Ryan... oby nie oni. I jej koleżanka ta co z Maxem jest, Alison, c'nie? :/
grr... boję się, że coś stanie się z Justinem albo z jego rodziną.
O Lea też, ale mniej, bo ona ma te swoje moce ^^
Db, kończę :p
Czekam na następny Niuńka!!! <333
Weny!
Kocham Cię i to i tamto xd !!! <33 ;***
O M G to jest boskie !! rozdzial jak zawsze swietny.
OdpowiedzUsuńLea i Justin sa slodcy
kocham to opowiadanie, ich i Ciebie <3
czekam na kolejny
Superrrrr :-D czekam na next
OdpowiedzUsuńO kuźwa.
OdpowiedzUsuńJak ty cudownie piszesz <3<3<3
O rzesz.. kurna o_O
Kto chce znimi porozmawiać ??:o
Aż się boje :/
Ale Lea jest nizeziemsko uzdolniona to ni powinno im nic grozić ^^
Haha.. Ale Wojtek dostał od Fredo ^^
Ach nie ma to jak się kłócić o byle co a potem godzić się pocałunkiem <3<3<3
Kocham to <3<3<3
Weny !
Masz zaj.rąbiste oba blogi <3
Kocham Cię .
Anana
:P
OdpowiedzUsuńWow ten blog jest cudowny a opowiadanie genialne :) Czytałam mnóstwo takich opowiadań ale twoje jest inne :) poprostu cudowne <3 zaczełam czytać go w środę a do czwartku miałam wszytkie rozdziały przeczytane O.o :) jestem admi na jednej stronie o Jussie i zapytałam o ciekawe opowiadania i dodtałam m.in twoje :) Myślałam że jest ono skoczone i im bliżej 40 rozdziału tym bardziej sie bałam że to jest już koniec no i patrze a tam wyszedł rozdział41 a ja taka podjarana :) serio kocham te opowiadanie, bohaterów i ciebie <3 jestes genialna :) a co do tego rozdziłu to jest najlepszy i te ich pocałunki :) właśnie ! można liczyć na rozdział taki +18 ? :) pozdrawiam #Bieberowa
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! <3
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Libster Awards ! Więcej szczegółów u mnie na blogu:
OdpowiedzUsuńhttp://justinbieber-valentina-lovestory.blogspot.com