środa, 10 lipca 2013

#15

Caleb siedzial nie ruchomo na sofie i patrzyl sie niobecnym wzrokiem w sciane.Chlopacy wyglupiali sie razem z ich goscien,Ryan'em.Gonzales czul ze cos jest nie tak,jego podswiadomosc nie dawala mu spokoju.Toby mial tak samo jednak potrafil to zignorowac,widocznie nie bylo u niego to tak mocne.Usiadl ubok Gonzalesa i spojrzal nie pewnie.
-Co jest,stary?
-Mam zle przeczucia...
-Ja tak samo...Max cos tam jeczal ze tez ma wrazenie ze cos zlego sie stalo.-blondyn popil lyka piwa i spojrzal przed siebie.-A co jesli cos z Lea?
-Bede wtedy kurewskie problemy...-pokrecil glowa i wyciagnal dzwoniacy telefon.-Tak?
-Rozmawiam z Caleb'em Gonzales'em?-zapytal jakis kobiecy glos.
-Tak...
-Panska siostra znajduje sie w szpitalu na Vision Street.-oczy chlopaka zrobily sie czarne.-Ulegla powanzemu wypadkowi i jesli moglby pan tu przyjechac bardzo by nam to pomoglo.
-Tak oczywiscie...Zaraz bede.-mowil machinalnie.
-W takim razie wiecej informaci uzyska pan od lekarzy a w recepcji rowniez nie bedzie mial pan zadnych problemow.
-Dobrze...W takim razie do widzenia.-nie czekajac na slowa pozegnania rozlaczyl sie i wolna reka wyrzucil w powietrze stojacy przed nim stolik.-Kurwa!!-krzyknal wsciekly a furia malowala sie w jego oczach.Chlopacy automatycznie spowaznieli i spojrzeli na Caleb'a.Stali w szeregu i nie mieli najmniejszego pojecia co moglo tak wkurzyc chlopaka.
-Stary co jest?-zapytal nie pewnie Max.
-Mala jest w szpitalu,to jest! Kurwa a mowilem zeby jej nie zostawiac bez opieki!! Do kurwy nadzy!!

-Ellie!!-Pattie dobijala sie do drzwi pani Martines.-Ellie!
-Cos sie stalo?-zapytala troszke zaspana kobieta.Przysnelo jej sie ogladajac kolejna telenowele.
-Justin i Lea sa w szpitalu...-powiedziala rozpaczona a kolejna porcja lez splynela po jej policzkach.Babcia dziewczyny automatycznie zbledla.-Chcesz ze mna jechac?
-Pytanie...-szepnla i biorac torebke zatrzasnela dom i szybko udaly sie do samochodu pani Mallette.Kobieta co chwila ocierala lzy i probujac sie opanowac szybko jechala.Dla babci dziewczyny byl to niewyobrazalny bol.Dopiero co odzyskala swoja ukochana wnuczke a ta trafila do szpitala.Nie potrafila tego zrozumiec.Jak? Kiedy? Czemu? Nie potrafila,a nawet sie nie starala opanowac splywajacych po policzkach lez.Zastanawiala sie czy rodzice Lea przyjada do swojej corki.Zastanawiala sie jakie to bedzie spotkanie po latach.Jednak najbardziej martwila sie o swoja wnuczke.Martwila sie w jakim jest stanie i czy wyjdzie z tego.
-Wszystko bedzie dobrze...-Pattie widzac zalamana kobiete zlapala ja za dlon.-Trzeba wierzyc.-ona sama jednak nie wiedziala co myslec.Bardzo bala sie o swojego syna,o jego zdrowie i stan.Nie miala pojecia co sie stalo i jak zaszlo do tego wypadku.Wiedziala ze Justin chcial zabrac Lea do jego ulubionej restauracji za miastem.Parkujac na szpitalnym parkingu strasznie sie denerwowala a w glowie miala chaos.

-Panie doktorze...-cala piatka chlopakow lacznie z mama Justina i pania Ellie czekali na wyniki badan.-Co z nimi?-zapytal zaniepokojony brat.
-Jesli chodzi o Justina to juz sie wybudzil.Zaznal tylko obrazen zewnetrznych.Ma zlamana reke,pare zeber i trzy palce u drogiej reki oraz wiele siniakow.Po za tym lekki wstrzac jednak to nic powaznego i bedzie objawial sie lekkimi bolami glowy przez nastepne 2-3 dni.-wyczytal z kart.-To silny chlopak i na pewno szybko sie z tego wylize,zwazajac na to iz tak szybko sie wybudzil.
-A Lea?
-Coz...Tak jak pan juz wie musiala przejsc operacje ratujaca jej zycie...-mina lekarza nie pokazywala zadnych emocji co frustrowalo Caleba.
-Jak poszlo?-chlopak juz nie mogl czekac,ponaglal lekarza jak tylko mogl.
-Pomyslnie...Jednak musielismy rozciac jej brzuch i klatke piersiowa po czym zostaly naprawde duze blizny.Jej stan jest juz stabilny.Ma zlamana noge i prawy nadgarstek oraz nie liczne siniaki.Noge rowniez mosielismy rozciac poniewaz doszlo do powaznego uszkudzenia kolana.-spojrzal smutno na oszolomionego chlopaka.-Ale spokojnie...-polozyl mu reke na ramianiu.-Wyjdzie z tego.
-Dziekuje...-Caleb poslal mu wdzieczne spojrzenie wiedzac ze to on uratowal jej siostre.Doktor poslal mu wymuszony usmiech.
-Mozna do nich wejsc?-zapytala Pattie.
-Justin lezy juz na sali wiec tak a Lea jest na odziale intensywnej opieki i niestety jeszcze nie mozna jej odwiedzac.
-Kiedy bedzie mozna ja zobaczyc?-pani Mallatte dalej pytala.
-Jeszcze nie mozna tego stwierdzic ale bedziemy informowac panstwa na bierzaco.-mezczyzna skinal glowa i przepraszajac odszedl.Caleb zrozpaczony usiadl na podlodze opierajac plecy o sciane a twarz schowal w dloniach.Plakal,to byl pierwszy raz kiedy po jego policzkach pociekly zly.Chlopacy od razy do niego podeszli i ukucneli.
-Ona z tego wyjdzie.-zaczal Max.-Przeciez wiesz ze jest silna...
-Ale czemu ona?-Caleb spojrzal rozpaczliwie na przyjaciela.-Czemu moja mala siostrzyczka?!-podniosl glos.-Nie moglem to byc ja?! Kurwa!-uderzyl kilka razy w podloge a chlopacy widzac ze powoli wybucha zlapali go i usiszyli.Ellie poszla porozmawiac z lekarzem dokladniej o stanie swojej wnuczki.

-Czesc sunku...-Pattie nie pewnie zajrzala do sali swojego syna w ktorej miescily sie dwa lozka.Byla to odzielna sala na zyczenie pani Mallette w ktorej byly miejsca dla Lea i Justina.Chlopak patrzyl nieobecnym wzrokiem na lozko obok jego gdzie powinna lezec Gonzales.
-Gdzie ona jest?-zapytal mame ktora siedziala na fotelu przy lozku.
-Przeszla bardzo powazna operacje,kochanie...Musiala zostac na odziale intensywnej opieki.-oczy chlopaka sie zaszklily.
-Wyjdzie z tego,prawda?W jakim jest stanie?
-Leakrz mowil ze ma zlamana noge,skrecony nadgarstek i wiele siniakow.Noge tez musieli rozciac poniewaz miala powazne uszkodzenie kolana.
-A operacja?
-Otworzyli jej klatke piersiowa i brzuch ale nie wiem co sie stalo...-powiedziala smutno widzac jak jej syn sie przejmuje.
-Jej stan?
-Stabilny.
-Boze to moja wina...-znow jego wzrok powedrowal na lozko dziewczyny.-To przeze mnie tak cieri.Gdybym tylko mogl cofnac czas...-po jego polickzach lecialy lzy.
-Kochanie to nie two...
-Nie! Mamo to moja wina!! Nie potrzebnie sie jej przygladalem!!-chlopak wybuchl przerywajac wypowiedz matki.Wszytkie emocje wyszly na zewnatrz.-To moja wina!!
-Skarbie...-Pattie stanela obejmujac swojego syna a on od razu sie w nia wtulil.
-Mamo zawolaj Caleba...-szepnal gdy juz jego mama znow usiadla.
-Chwileczke.-usmiechnala sie smutno.-Jak ty sie czujesz?
-Dobrze...To znaczy boli mnie glowa i ogolnie jestem caly obolaly ale po za tym jest ok.No i jeszcze ta reka i palce.-na jego twarzy wymalowal sie grymas.-Dobrze ze nic nie stalo sie noga...
-A jak sie czujesz...Psychicznie?
-Mamo...Jak moge sie czuc?-spojrzal na nia zalamany.Jego oczy stracily ten swoj blask i radosc z zycia.Kobieta wstala lapiac swoja torebke i pocalowala syna w glowe.-Zawolaj Caleba.
-Zajrze do ciebie pozniej.-powiedziala lapiac za klmke.
-A mamo! Przywiez mi pare moich ciochow,laptopa i w ogole.A i prosze nie przesiaduj tutaj caly czas...-spojrzal na nia pokornie.
-Przywioze ci potrzebne rzeczy ale nie licz na to zebym siedziala w domu...-pokrecila glowa.-Kocham cie...
-Ja ciebie tez.

Ellie byla zalamana.Siedziala na korytarzu i co chwila wycierala lzy.Sam ktory od razu polubill kobiete ciagle ja do siebie przytulal i pocieszal.Bardzo mu przypominala jego babcie ktora pare lat temu niestety zmarla,co bardzo go dotknelo.Reszta chlopakow siedziala pod sciana i patrzyli przed siebie.To byl dla nich cios po nizej pasa.Teraz nic sie dla nich nie liczylo.Mieli w dupie intersy,Monesti'ego i to cale bagno w ktore sie wpakowali.Jak na razie przekazali dowodzenie chlopakom ktorzy mieli przyjechac pomoc przy sprawie z Monesti'm.W tym zyciu nie bylo zadnej wymowki.Jesli bylo jakies spotkanie trzeba bylo sie stawic,nawet jesli nie mozna osobiscie trzeba kogos wyslac.Caleb razem z Max'em i Toby'm zadzonili po najlepszych chlopakow z Young Fastest wiec byli pewni ze wszystko pojdzie po ich mysli.Jednak kazda ich mysl schodzila do jednej...Do Lea.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ups...Troche musialo zabolec :/ Jak myslicie? Lea wyjdzie z tego? Wyzdrowieje i wszystko bedzie ok? Ja osobiecie nic nie wiem ^^ To jest najfajniejsze :D Pisze na calkowitym spontanie,bez planowania i wymyslania wczesniej dlatego jeszcze nie nie wiem xD

5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział.
    Mam nadzieję, że Lea wyjdzie z tego cało. ;)
    Czekam na nn. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Spontany najlepsze, a tobie to jeszcze cudownie wychodzi!!! <3 Kocham cię, mam nadzieję, że Lea wyjdzie z tego!! :** Uwielbiam ją, jakoś sie do niej przywiązałam!!! :P :**
    U mnie nowy :*
    http://justinanddeynnmymirrorstaringbackatme.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Kobieto ty wiesz jak ja się wystraszyłam? Oby wyzdrowiala. A co do rozdziału cóż mogę napisać. Że jest świetny wiesz, że boski też, że MEGA też wiesz. No i co ja mam napisać? No właśnie :D super! Ale Lea będzie miała blizny :/
    Czekam do następnego buziaki ;*** Sylwia Kielak ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieje, że Lea wyjdzie z tego. ;) Nie no ! Na pewno wyjdzie z tego ! W 100% ! ;D Nie mogę się doczekać na następny rozdział. Czekam i pozdrawiam. ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Siema :) Twój blog został nominowany do The Versatile Blogger. Zasady znajdziesz u mnie na blogu :) http://justinanddeynnmymirrorstaringbackatme.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń