-Caleb krew ci z nosa leci...-powiedziala przejeta Pattie wyciagajac
szybko chusteczki i od razu zaczela tamowac chlopakowi krwotok.
-To z tego zmeczenia...-pokrecila glowa powaznie Ellie.-Idz do domu i sie wyspij.-nakazala.
-Nie! Nigdzie nie ide...-jeknal.W tamtym momencie wyszedl doktor.-Co z nia?
-Nie
moge teraz rozmawiac,przepraszam.-zbyl chlopaka ale widac bylo ze sie
spieszyl.Po chwili na korytarzu ukazala sie sylwetka jednego z
najlepszych snajperow na swiecie,Setha Adams'a.Oczy Caleba rozblysly widzac jego starego przyjaciela.
-Przyjechalem
najszybciej jak moglem,stary.-wpadli sobie w ramiona.Seth uratowal
kiedys Caleb'owi zycie przed jednym z gangow. Od tamtej pory byli
najlepszymi przyjaciolmi.Jednak Adams popelnil pare bledow w interesach i
musial sie wyprowadzic.-Co z sloncem?-byl strasznie przejety cala
sytuacja.Lea traktowal jak swoja ksiezniczke mimo ze nigdy nie byli
razem to kochal ja nad zycie.
-Ciesze sie ze jestes...Ale nie dam rady mowic.Toby!-krzyknal po przyjaciela ktory od razu stanal przy jego boku.
-Seth...-chlopak wywalil oczy widzac swojego idola,legede.Znali sie tylko na tyle ze wiedzieli swoje dane oraz czym sie zajmuja.
-Siema mlody.-usmiechnal sie do niego nie pewnie.-Wytlumaczysz mi co jest z moja Lea?
-Pewnie...Chodz.-skinal na niego reka widzac ze Gonzales nie chce tego sluchac.
-Caleb...Co tu robi Adams?-Max nigdy nie palal duzym entuzjazmem na widok chlopaka.
-Lea
caly czas utrzymuje z nim kontakt...-wzruszyl ramionami.-Gdy sie
dowiedzial co sie stalo wsiadl w samolot i przylecial.-wzruszyl
ramionami siadajac pod sciana.
-Nie podoba mi sie ten pomysl...-pokrecil glowa siadajac obok Gonzales'a.
-Seth jest spoko...Uratowal mi zycie a dzieki niemu Lea byla bezpieczna i szczesliwa.
-Sluchaj...A oni byli razem?
-Co?-na twarzy Gonzales'a pojawil sie usmiech.-Niee...
Doktor
Sumers,ten ktory zajmowal sie Lea,przechlodzil jeszcze kilka razy.Mlody
Gonzales za kazdym razem chcial sie dowiedziec jaki jest stan jego
siostry jednak lekarz go zbywal.Ellie byla zalamana tak samo jak Caleb
jednak chlopak staral trzymac to w sobie.Seth przez caly czas krazyl w
ta i z powrotem po korytarzu co chwila patrzac wyczekiwanie na drzwi
sali.
-Panie doktorze niech mi pan w koncu powie co z maja
siostra?-poprosil rozpaczliwie patrzac na mezczyzne ktory wyszedl
wlasnie z pomieszczenia w ktorym przebywala Gonzales.
-Jeszcze nic nie wiadomo...-powiedzial smutno.-Wyniki badan beda za jakas godzine moze dwie.
-No dobrze...-powiedzial zawiedziony wracajac do siedzenia na ziemi.
-Sluchaj a co z interesami?-zapytal Adams przysiadajac sie obok.
-Zlecilem to paru z Young Fastest.
-Ah...Jak cos to moge pomoc.-usmiechnal sie szczerze.
-Dzieki stary...
-Do
uslug.-spojrzal przed siebie na siedzacego Toby'iego.-A moze masz
ochote cos zjesc?-zauwazyl ze jego stary przyjaciel jest strasznie
blady.Caleb nic nie jadl, zyl tylko o kawie z automatu.-Toby,idziemy w
trzech?
-Ja chcetnie byc cos przegryzl.-rozciagnal sie
wstajac.-Caleb nie mozesz sie glodowac...-wyciagnal w strone dwoch
chlopakow rece i pomogl im wstac.
-Chce kawe..-jeknal kierujac sie w strone bufetu.
-I co jeszcze?-zasmial sie Toby.-Ogranicz z ta kofeina bo sie uzaleznisz...
-To chce zapalic...
-Nastepne...-pokrecil glowa Seth.-Miales zucic.
-Mialem tez chronic Lea,wyplatac sie z tego gowna i znalezc sobie pozadna dziewczyne.-wzruszyl ramionami.-Nic sie nie udalo.
-Caleb
do cholery! Wypadek nie byl z twojej winy! To ten pieprzony gosciu
zasnal za kierownica!-Toby'iemu juz nerwy puszczaly.Nie mogl sluchac jak
jego przyjaciel caly czas sie zadrecza.
-Siema...-do sali Justina wszedl jego kumpel Alfredo.Chlopak odwiedzail przyjaciela codziennie siedzac z nim po pare godzin.
-Yo...-Bieber skinal na niego glowa.
-Jak sie czujesz?-zapytal Flores siadajac na fotelu obok lozka.
-Niezle...-wzruszyl ramionami.-Troche ta reka mnie boli...
-A jak dziewczyna? Lea,tak?
-Taak...Nie
mam pojecia...Moja mama kiedy ja pytam o stan Lea od razu zmienia temat
lub udaje ze nie slyszala...Chlopakow wole nie pytac jak zagladaja bo
widze ze sie strasznie martwia...Caleb,jej brat, jest strasznie
zdruzgotany.Pani Martines tez wole nie pytac bo prawie ciagle placze.
-A moze ja sie zapytam?
-I myslisz,stary ze ci powiedza?-pilkarz spojrzal na niego podnoszac znaczaco brwi.
-Ehm...Masz racje...To moze zapytam sie Pattie?
-Chcesz to pytaj ale i tak ci nic nie powie...-powiedzial zrezygnowany.
-Ty sie zabujales w ten dziewczynie?
-Niee...Po porstu cos mnie do niej ciagnie.-powiedzial marszczac brwi.
-Kim
ona jest?-zapytal ciekawie przyjaciel Biebera.Do tych czas 19-latek
wymigiwal sie odpowiedzenia nazwiska lub jakich kolwiek informacji na
temat dziewczyny.
-A co u twoich rodzicow?-zapytal szybko zmieniajac temat. "Nie tym razem,Bieber.".Pomyslal sobie Alfredo patrzac znaczaco.
-Gadaj.Mam
dosc juz tego ze ciagle zmieniasz temat.Przeciez na pewno nie jest
jakims morderca.-zasmial sie a twarz Justina nie zmienila wyrazu.-A
jest?-spojrzal na niego powaznie.
-To Lea Gonzales.
-Ale zbieg okolicznosci.-usmiechnal sie Flores.-Ma tak samo jak ta z tej mafii.
-Fredo...To walsnie TA Lea Gonzales.-powiedzial patrzac znaczaco a chlopak siedzacy na fotelu az zbladl.
-Niezly
zart stary.-zasmial sie klepiac Justina po ramieniu.-Przez chwile na
serio sie nabralem...-zasmial sie od nowa jednak Bieberowi nie bylo tak
do smiechu.
-Ja mowie calkowicie powaznie.To Lea Gonzales,z domu
rodzenstwa Gonzales,z The Fastest.Jak nie wiezysz wyjdz na korytarz i
jesli zobaczysz chlopaka calego wytatuowanego z fullcap'em nasunietym
bardzo nisko to bedzie to jej brat,TEN Caleb Gonzales.
-Pieprzysz przez ten wypadek...-pokrecil glowa opierajac sie wygodnie na fotelu.
-Kurwa Alfredo mowie serio!
-Dobra...Skoro
tak twierdzisz to ide zobaczyc.-Flores podszedl do drzwi i otwierajac
je szeroko wyszedl.Na krzeslach siedziala Pattie,Ellie,Sam i Luke.-No i
gdzie ten Caleb?-spojrzal wymownie na lezacego przyjaciela.
-Mamo!-krzyknal Bieber a w drzwiach od razu pojawila sie pani Mallette.
-Tak?
-Gdzie Caleb?
-Toby z tym nowym chlopakiem poszli namowic go na cos do zjedzenia.-usmiechnela sie cieplo.
-Z jakim nowym chlopakiem?-Justin zmarszczyl brwi patrzac nie zrozumiale.
-Przyjechal jakis chlopak...Przedstawial mi sie ale czekaj bo zapomnialam jak ma na imie...Hmm...Seht Adams!-klasnela w rece.
-No dobra...Nie wazne.-pokrecil glowa.-Powiesz mi co z Lea?
-Chcesz cos z bufetu?-usmiechnela sie.
-Nie
dzieki...-syknal zly ze jego mama znow zmieniala temat.Kobieta wyszla,
Alfredo zamknal za nia drzwi a pozniej wrocil na fotel.
-Boze w co ty sie wplatales...-spojrzal na niego z wspolczuciem.-Tobie to do reszty odjebalo??
-No co? Cos w niej jest takieg...-zamyslil sie szukajac odpowiedniego slowa.-Sam nie wiem jak to okreslic.
-To
ja ci powiem jak to opisac...-Alfredo podniosl sie i przybil z
przyjacilem specyficzna piostke.-Milosc,stary...-wzruszyl ramionami i
wyszedl z stali zostawiajac Biebera samego z myslami.
Nastepnego
dnia Justin dostal wypis ze szpitala lecz daleko to on nie
pojechal...Zostal w pokoju czekajac caly czas az poste lozko zajmie
dziewczyna o ktora tak bardzo sie martwil.Lekarz nadal zbywal pytania na
temat stanu Lea i poprosil wszystkich aby przeniesli sie do pokoju
ktory byl naprawde duzy i spokojnie pomiescil wszystkich.Seth unikal
Biebsa z nie wiadomych powodow.Twierdzil ze nie chce na razie nikogo
poznawac,chce tylko jak najszybicej przytulic swoja ksiezniczke.W jednym
momencie dyskusje przerwal wchodzacy do pokoju doktor.
-Co z nia?-zapytal brat poszkodowanej.
-Udalo
nam sie ja obudzic.-usmiechnal sie z duma i ulga a oczy Caleba
rozblysly.Bieber mial ochote od razu wybiec z sali i pobiec do
dziewczyny.-Byly komplikacje ale sie udalo.
-Mozna ja odwiedzic?-Caleb podszedl do doktora i spojrzal z nadzieja.-Prosze...
-Zostanie jeszcze dzisiaj przewieziona tutaj do sali.
-Prosze moge zobaczyc moja mala siostrzyczke?
-Dobrze ale tylko pan...-lekarz podrapal sie po glowie i wyszedl a Gonzales zaraz za nim.
-Obudzila
sie...-westchnal Toby usmiechajac sie pod nosem opadajac na
sofe.Podczas gdy wszyscy dyskutowali, Justin siedzial cicho caly czas
myslac o Lea. Nie mogl uwierzyc ze jego mama nie chciala mu powiedziec o
stanie dziewczyny.Wiedziala ze przez jakis czas byla opcja ze ona
odejdzie a Pattie wolala nie mowic nic swojemu synowi.Czy chlopak mial
jej to za zle? Czy byl na nia zly? Na pewno...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Obiecay rozdzial ;)
Jestem straszie zabieganan i wgl zakrecona xD Wczoraj bylam we Wloclawku i spotkalam Dawida Ignaczaka (Tego z Go To The Dance) i mam z nim fotke ^^ Ogolnie to go lubie i strasznie mily jest :P
A co u was? Jak sie podoba rozdzial? No i jak wakacje??
Kocham Was <3
-Patrys
Wakacje lecą fajnie :D Chociaż trochę mnie nogi bolą od sprzątania u babci xD Ale nie gadajmy o mnie ;)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze boski ! *o* No i w końcu dobrze, że Lea się obudziła, c'nie? I ciekawi mnie to jak będzie z tym Seth'em... Ale będzie fajnie! ;D
Czekam na następny rozdział ;*
Kocham Cię ;*** <3
Ps. Wstaw z nim zdjęcie! :D
Oczywiscie ze wstawie jesli chcesz ale to juz jak bede u siebie we Wloszech ;) Obiecuje ze specjalnie dla Ciebie bedzie zdj :P <3
UsuńJejku, ale fajnie :) Dzięki ;*** <3
Usuńwakacje jak na razie nudno ale zapowiadają się fajne kolonie ;)
OdpowiedzUsuńrozdział jest świetny *.* nie moge się doczekać następnego
Kocham cię za to że piszerz i wogóle jesteś kochana ♥♥♥
Świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńSuper xoxo
OdpowiedzUsuńTen blog tak samo jak twój drugi jest... hmmm. abjidiwwjsi po prostu brak słów aby je opisać umiesz tak pisać że człowiek strasznie się wczuwa buzia sama mu sie cieszy jak dzieje się coś wesołego i ma łzy w oczach albo już płacze kiedy dzieje się coś złego
OdpowiedzUsuńmasz coś w sobie takiego i ssssssssuuuuuuuuuuppppppppppeeeeeeeeerrrrrrrrrrrr że używasz tego aby pisać <3<3<3<3
to coś to dar <3<3<3<3
pozdrowienia
Anana
Oihojbkjbkb. <333 KOCHAM TEGO BLOOOGA. <333
OdpowiedzUsuń