Rozdzial jest dedykowany Sylwii Kielak!!Jestes wspaniala!! <3 Naprawde ciesze sie ze przy mnie jestes! :* Nie wyobrazam sobie ze teraz moglabym cie stracic! Kocham cię!! <3
Polecam rowniez jej bloga Don't Stop Believing
Jest zajebisty tak samo jak jego autorka!! <3
Jeszcze raz dziekuje Ci za wszystko!! <3
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Wiec?-patrzyl na nia wyczakujac odpowiedzi.
-Chodzi o to ze ja...-urywala zastanawiajac sie nad slowami.
-Ty?
-Justin to nie jest rozmowa na dzis.-stwierdzila bezsilnie.
-Ty cos ukrywasz.-zmrozyl oczy spogladajac na nia nie pewnie.-Nie ufasz mi...-otworzyl ze zdziwienia powieki i odsunal sie od niej,wstajac.
-To nie tak!-krzyknela podnosza sie za nim z lokza.Chlopak stanal przed szafa tylem do blondynki.
-To jak?! Wytlumacz mi bo juz nic nie rozumiem!-uniosl sie odwracajac w jej strone.-Staram sie.Ciagle probuje cie do siebie przekonac.Znosze twoje tajemnice,sekrety i to wszystko.-wyrzucil rece w powietrze.
-Ja nie moge...-wyszeptala lapiac sie za zgiete ramiona.-Jeszcze nie teraz.
-To kiedy?! Powiedz mi kiedy?!-w jego oczach mozna bylo dostrzec frustracje i zmeczenie.-Ja zaczekam.-podszedl do niej energicznie.-Tak samo jak do tej pory.-ujal jej rece w swoje dlonie.-Ale nie powiem ci dlaczego.-pokrecil glowa z lekkim usmiechem.-Jeszcze nie teraz.-pocalowal ja w czolo i tak po prostu wyszedl.O co moglo mu chodzic? Co to mialo znaczyc?To mial byc szantaz? Dziewczyna byla w szoku.Jeszcze przez dluzsza chwile stala w tej samej pozycji,na tym samym miejscu.
-Lea!Lea!-do pokoju wpadla Jazzy z jakas miseczka w reku.
-Tak kochanie?-Gonzales od razu sie ocknela i przybierajac usmiech,ukucnela przed mala.
-Jaxon mi źablał źelki!!-powiedziala smutno pokazujac puste naczynie.-Jazem z Justinemmmmm!!-przeciagnela rozpaczliwie co rozbawilo nastolatke.
-To chodz ich skrzyczymy.-zachichotala melodyjnie biorac siostre pilkarza na rece.Zeszly po schodach ciagle sie smiejac.Obydwie byly sliczne.Kazda na swoj wlasny,calkowicie inny sposob.Lea kryla w sobie wielka energie i dynamike oraz pewnego rodzaju tajemnice.Natomiast Jazzy byla slodziutka,pelna energii dziewczynka od ktorej bilo same cieplo i dobro.Roznily sie tak bardzo ze az to je laczylo.-Kto zabral Jazzy slodycze?!-krzyknela rozbawiona stajac przed ekranem.Na przeciwko niej lezal Justin na sofie ze swoim bratem.
-To on!-wykrzykneli w tym samym czasie pokazujac jeden na drugiego.To wygladalo zabawnie.Ich miny byly przestraszone a oczy wielkie.Gonzales zasmiala sie pod nosem.
-Rozumiem ze obaj.-pokrecila glowa.-Oddajcie jej te zelki.-posadzila Jazzy pomiedzy nich i usmiechnela sie slodko.-A sami idzcie sobie wziac.-wyprostowala sie i skierowala do kuchni.Najstarszy Bieber wstal od razu, zucajac do maluchow tylko zeby podzielily sie przysmakami.Wchodzac do pomieszczenia za Lea zamknal drzwi opierajac sie pozniej o nie plecami.-Bedziesz sie tak gapil?-zapytala wstawiajac do lodowki blache z ciastem.Wciaz stala do niego tylem jednak nie musiala nawet zerknac by wiedziec ze patrzy.
-A co nie moge?
-Nie.-syknela rozbawiona.Po chwili poczula na swoim brzuchu rece chlopaka.Zamknal ja w swoich objeciach calujac w zlaczenie szyi z ramieniem.-Za duzo pozwalasz sobie Bieber...-zachichotala.
-A ty za duzo ukrywasz Gonzales.-kolejny pocalunek tym razem za jej uchem.
Od sytuacji w kuchni Lea w ogole nie odzywala sie do Justina.Na pocalunku przy jej uchu sie skonczylo poniewaz dziewczyna od razu wyswobodzila sie z uscisku chlopaka.Wrocila na sofe i tak siedziala z dzieciakami przez nastepna godzine.
-To co maluchy...Idziemy do parku?-zapytala ochoczo spogladajac na dwojke.
-Taaaaak!!-wykrzyczeli entuzjastycznie skaczac po sofie.
-To juz na gore po jakies bluzy i widze was za raz tutaj na dole,zrozumiano?-zasmiala sie patrzac na nich z rozbawieniem.
-Dobze!-krzyknal chlopczyk i za chwile zniknal na schodach.Jazzy usiadla na chwile obok Lea i spojrzala pytajaco.
-Justin pojdzie z nami?
-Jesli go ladnie poprosisz to pewnie tak.-pokiwala glowa zakladajac jej kosmyk grzywki za male ucho.
-On nigdy nie chce z nami wychodzic...-dodala smutno.
-To moze jak ja go poprosze to pojdzie?-zaproponowala widzac smutna minke malej.W jej glowie ciagle byla scenka z kuchni.Teraz jednak narodzily sie inne pytania.Czemu Jus unikal wyjsc z swoim rodzenstwem?Przeciez z nia i z malymi zawsze wychodzil.Co miala na mysli Jazzy?
-Tak!-rzucila jej sie na szyje.-Na pewno sie zgodzi!
-To w takim razie ty zmykaj sie ubrac a ja pojde do twojego starszego brata.-postawila ja na podlodze calujac w policzek i jeszcze chwile patrzyla jak dziewczynka biegnie po schodach.Po chwili sama sie podniosla i skierowala do pokoju pilkarza.Bez pukania wtargnela do pomieszczenia.'W koncu to tez moj pokoj.'. Pomyslala.Faktycznie od kiedy Lea zamieszkala z rodzina Bieber dzielila pokoj z Justinem.Dlaczego? Tylko dlatego iz on sam tak chcial.
-Co tam,sliczna?-usmiechnal sie obracajac na krzesle.Jak sie okazalo wczesniej przegladal cos w necie.Prawdopodobnie kolejne daty treningow.
-Tylko mi tu nie slodz.-stanela na srodku pomieszczenia krzyzujac rece na zebrach i przekladajac ciezar ciala na jedna noge.-Czemu Jaz ciagle sie smuci ze nie chcesz z nimi wychodzic?-spojrzala wymownie.Widac bylo iz chlopak automatycznie posmutnial.Nic nie mowil co strasznie frustrowalo blondynke.-Co?
-Ja...Ja proprostu nie potrafie sie nimi zajmowac.-przyznal.-Za kazdym razem gdy z nimi wychodzilem ktos sie przywalal.Jak nie Chris to Gomez,to ktokolwiek inny.-uniosl smutny wzrok.-Opowiem ci cos.Tylko usiadz.-skinal w strone lozka.
-Teraz to obiecalam maluchom isc na spacer.-powiedziala bez uczuc.Nie obchodzilo jej to czy ktos przeszkadzal chlopakowi w spacerach z rodzenstwem.Pamieta jak Caleb mimo ze ciagle go ktos zaczepial i wolal on siedzial przy bujajacej sie na hustawce siostrze.Nigdy nie odstapil jej na krok mimo wszystko.-Jazzy ma nadzieje ze ty rowniez sie z nami przejdziesz.-siegnela po swoj duzy,czarny swetr.-Jesli sie zdecydujesz...-zlapala za klamke.-Bedziemy w parku tu obok.-zamknela drzwi widzac iz chlopak nawet sie nie ruszyl.
-Gotowi?!-wykrzyknela z usmiechem zbiegajac po schodach.Maluchy wlasnie zakladaly buty.Jednak Jaxonowi to w ogole nie wychodzilo tak samo z reszta jak Jazzy.Lea nachylila sie nad nimi by potem kucnac.
-Pomoge.-tuz przy niej znalazl sie Justin klekajac przed swoja siostrzyczka.Gonzales mimo wolnie sie usmiechnela pod nosem zakladajac buciki chlopczykowi.
Siedzieli na lawce patrzac na dzieciaki bawiace sie w piaskownicy.Przestrzan dzielaca ich nie byla duza.Po prostu siedzieli obok siebie.Lea obejmowala zgiete w kolanach nogi a Justin mial lokcie oparte na kolanach.
-Miales mi opowiedziec.-szepnela w jednym momencie.Wszystkie miesnie Justina automatycznie sie spiely.
-Ty mi o sobie niczego nie opowiesz?-nadal wpatrywal sie w rodzenstwo.
-Jak na razie wiesz wystarczajaco...-stwierdzila bez wyrazu.
-Skoro ty nie chcesz mi nic powiedziec to dlaczego ja bym mial?-zapytal lekko sfrustrowany.
-Poniewaz ty obiecales w pewnym sensie a ja ci nic nie mowilam.-spojrzala na niego przelotnie.
-Moze zrobimy tak...-usiadl przodem do niej.-Ja ci opowiem to co mialem opowiedziec a ty zdradzisz jedna z swoich tajemnic.Moze byc?
-Nie.
-Dlaczego nie?
-Bo nie.
-No ejjj...-jenal nie zadowolony.
-Nie zachowuj sie ja dzieciak.-ruszala tylko ustami i powiekami.Nic innego.Byla jak posag.
-Prosze cie Lea...-usmiechnal sie zachecajaco.
-Dobra.Niech bedzie.Ty pierwszy.
-Obiecaj.
-Obiecuje.-spojrzala gleboko w jego oczy.-Obiecuje,ok?
-Ok.-powiedzial jakby zaczarowany jej zrenicami.-Bylo to trzy lata temu...-Bieber wrocil do poprzedniej pozycji i wpatrywal sie w Jazzy smiejaca sie w najlepsze.-Bylem z moja siostra na spacerze w drogiej czesci miasta.Jazz w pewnym momencie zobaczyla plac zabaw pelny dzieciakow.Wyrwala mi sie i pobiegla w tamta strone.Ja usiadlem sam na lawce i patrzylem jak sie bawi.W pewnym momencie podbieglo do mnie paru chlopakow,starzy koledzy ze szkoly.-wzruszyl obojetnie ramionami.-Przysiedli sie do mnie i zaslonily widok na mala.Zagadali mnie.-w jego oczach pojawily sie lzy.-Nawet nie wiem kiedy to sie stalo.-schowal twarz w dloniach.-Szukalem jej wszedzie.Dzwonilem do wszystkich.Nikt jej nie widzial.-pokrecil glowa.Lea byla w szoku.Nie wiedziala co powiedziec.Wciaz patrzyla sie to na Justina to na dzieciaki.-Poszukiwania trwaly przez 6 miesiecy.Najgorsze pol roku w moim zyciu.-stwierdzil i podniosl wzrok na dziewczynke bawiaca sie z braciszkiem.-Znalazlem ja wreszcie...Byla w tym samym parku z jakims gosciem.Okazalo sie ze porwal ja zeby mi wyzadzic bol i zebym nie skupial sie na pilce.Chcial zeby na moje miejsce do jednej z druzyn dostal sie jego syn.-mowil z taka gorycza.-Mojej malej ksiezniczce nic nie bylo.Na szczescie.To bylo straszne.Nie spalem przez ten czas w ogole.Ciagle myslalem o tym malym szkrabie.-po jego policzkach lecialy lzy.-Myslalem ze ja strace.Moje oczko w glowie...-dziewczyna przysunela sie do chlopaka i wsunela pod jego reke obejmujac w pasie.Zdziwilo go jej zachowanie ale zrobilo mu sie strasznie milo.Objal ja mocno i pocalowal w glowe opierajac plecy o lawke.-Nie wypaczylbym sobie zeby znow sie to powtorzylo.-pokrecil glowa.
-Ja nie powinnam cie obwiniac.-szepnela smutno i pocalowala go w szczeke.-Zachowalam sie jak totalna idiotka.
-Nie wiedzialas.-wzruszyl lekko ramionami.
-Nie rozumiem tylko czemu ze mna i maluchami sie nie boisz wychodzic.-spojrzala na jego zamyslona twarz.
-Bo przy tobie czuje sie pewnie i dobrze.Wywolujesz u mnie cos czego nikt inny nie potrafi stworzyc.-usmiechnal sie delikatnie.-Gdy jestes blisko czuje ze moge zrobic wszystko.Ze nic nie jest nie mozliwe.-zlozyl na jej czole delikatny pocalunek patrzac gdzies w przestrzen.-Jestes jedyna osoba do ktorej mam nieskonczone zaufanie,ktorej potrafie wybaczyc wszystko...Jestes idealna.-usmiechanal sie niesmialo.Gonzales byla w szoku.Slowa pilkarza wywarly na niej naprawde wielkie wrazenie.Nigdy niczego takiego nie uslyszala od chlopaka.To dla niej cos nowego ale jakze wyjatkowego.Wtulila sie w niego mocniej.Czula ze moglaby tak zostac na zawsze.Ta chwila byla magiczna.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ojjjjj :c Piszacz czesc o Jazzy az sie lekko trzeslam.Nie wyobrazam sobie ze tej malej,wspanialej istotce mogloby sie cos takiego wydarzyc.
A wam jak sie podoba rozdzial??
Myslicie ze Lea dotrzyma obietnicy i wyjawi Jusowi jedna ze swoich tajemnic? Jesli tak, to ktora?
Wypowiadajcie sie w komach!
Ja chcialam BARDZO ALE TO BARDZO podziekowac osobom ktore mnie wspieraja.Miec was to skarb!
Kocham Was!! <3
-Patrys
Jejku,Jejku,Jejku,Jejku! O mamo... Dziękuję z całego serca za dedykację! Jeszcze do takiego rozdziału *.* Dziękuję Ci! Ty nie masz za co dziękować <3 I nie stracisz :*
OdpowiedzUsuńPrawie się popłakałam gdy czytałam wątek o Jazzy... jeju nie wiem co ja bym zrobiła gdyby faktycznie to się wydarzyło... Broń Boże! Oby nie <3
Ogółem rzecz biorąc rozdział jest cudny, boski! No brak słów! :D Jeszcze te fragmenty z Lea i Justinem ^^
Ja myślę, że Lea wyjawi mu jedną z tajemnic. W końcu, jak coś obiecuje to dotrzymuje słowa, nie? :D Takie jest moje zdanie ;p
Tylko pytanie, którą?... Trzeba się porządnie zastanowić xd
Czekam na następny rozdział <3 Nie mogę się doczekać :)
Jejuuuu... nie wytrzymam! ja chcę już! hehe ;3
Kocham Cię! Pamiętaj o tym <3
Przesyłam buziaki i pozdrawiam! <3 :***
;-);-);-);-);-) czekam na następny
OdpowiedzUsuńRozdział cudnyyyy aaaawwww *____* my chcemy już żeby Lea i Justin byli razem .. napewno wyjawi ponieważ ona dotrzymuje słowa danego komuś a tym bardziej Justinowi ponieważ jej zaczyna na nim zależeć jak każdemu na kimś ważnym dla nas .. ! daj następny nie możemy się doczekać !
OdpowiedzUsuń+
http://one-die-one-love-one-life.blogspot.com/
Nowy rozdział ! zapraszamy dopiero początki ale od tego trzeba zacząć ocenę pozostawiamy wam! pozdrawiamy miłego czytania ! Mamy nadzieję że wam się spodoba !